Nie bez powodu marsz, zorganizowany przez płockie ugrupowanie Prawa i Sprawiedliwości, miał swój początek przed gmachem płockiej prokuratury przy placu Obrońców Warszawy. – Tu powinniśmy znaleźć sprawiedliwość – mówiła do zgromadzonych Wioletta Kulpa, przewodnicząca sobotniego zgromadzenia.
Przed prokuraturą w sobotnie przedpołudnie, 14 marca, zebrała się spora grupa płocczan oraz lokalnych przedstawicieli władz PiS. A wszystko po to, aby ruszyć w marszu pod hasłem „Stop kupowaniu głosów”. Działacze partii nie szczędzili gorzkich słów pod adresem ekipy rządzącej oraz osób, które doszły do rady miasta nieczystą grą, kupując głosy wyborców. – To kpienie sobie z demokracji, z opinii publicznej i śmiania się nam, wyborcom, prosto w twarz, bo uważają, że są bezkarni, że zawsze w taki sposób będą mogli osiągnąć władzę. Przypominamy, bo my nie zapomnieliśmy – emocjonalnie przemawiała do uczestników marszu Wioletta Kulpa, radna naszego miasta.
Nadmieniła również, że z 60 doniesień o procederze kupowania głosów 16 listopada 2014 roku, dwóm osobom postawiono tylko zarzuty, z czego jeden wniosek już został umorzony. Wyraziła również głośno swoje niezadowolenie z działań policji w dniu wyborów. – Dlaczego policja nie zrobiła czegokolwiek, aby przyłapać tych ludzi, zorganizować jakąś prowokację, nagrywać? Dlaczego nie ma wypracowanych metod w naszym prawodawstwie, aby tych ludzi złapać na gorącym uczynku? Co się stanie w 2018 roku? Czy tak demokrację wyobrażali sobie nasi dziadkowie i ojcowie? – zadawała kontrowersyjne pytania. – Co zrobiły z nas rządy PO i PSL? Żądamy uczciwych wyborów! – domagała się radna PiS.
Z kolei poseł Wojciech Jasiński w swoim przemówieniu bardziej skupił się na kraju. – Władze w Polsce nie chcą przeciwdziałać oszustwom. Od trzech miesięcy nie są opublikowane wyniki wyborów do sejmiku samorządowego, kompromituje to Polskę, która stoi nierządem – tłumaczył.
Po przemówieniach, uczestnicy demonstracji uformowali kolumnę, która ruszyła w stronę ratusza. Część uczestników niosła transparenty, w kilku dłoniach powiewały niebieskie chorągiewki z logo partii. Podczas marszu wznoszono okrzyki: „Żądamy uczciwych wyborów”, „Całe zło to PO” czy „Stop kupowaniu głosów”. Zgromadzeni płocczanie szli dość szybko, bo pogoda raczej nie sprzyjała uczestnikom protestu. W drodze przed ratusz organizatorzy przewidzieli jeszcze krótki postój na placu Narutowicza, przed sądem. Tam zabrał głos senator Marek Martynowski, który krótko wspomniał o zmianach w kodeksie wyborczym, tj. wprowadzeniu przezroczystych urn, nagrywaniu audiowizualnym przebiegu liczenia głosów oraz zwiększeniu uprawnień mężów zaufania. – Teraz są oni takim kwiatkiem do kożucha – tłumaczył.
Marsz zakończył się przed drzwiami ratusza, gdzie uczestnicy mogli wygrać książkę wraz z płytą, odpowiadając na niezbyt trudne pytania, związane z radą miasta oraz kodeksem wyborczym. Była to, zapowiadana wcześniej przez działaczy PiS, niespodzianka.