Kto gotuje obiady w domu Elżbiety Gapińskiej? A może bardziej smakują jej dania serwowane w restauracji sejmowej? O swoich kulinarnych upodobaniach opowiedziała nam płocka posłanka, która gościła w kolejnym odcinku naszego popularnego cyklu „Płocczanie od kuchni”.
Elżbieta Gapińska to jedna z bardziej znanych kobiet w naszym mieście. Przez wiele lat pracowała w szkole z młodzieżą jako pedagog szkolny. Od 2001 roku zaczęła aktywnie działać w polityce, włączając się czynnie w tworzenie struktur Platformy Obywatelskiej, której cały czas jest członkinią. W 2006 roku została radną naszego miasta, a w 2010 roku, jako pierwsza kobieta w Płocku, została przewodniczącą Rady Miasta Płocka. Rok później składała ślubowanie poselskie w Sejmie RP.
Ma mnóstwo zainteresowań, z czego też daje poznać się płocczanom. – Prywatnie interesuję się psychologią, lubię też czytać. Mam wprawdzie niewiele czasu, ponieważ bardzo dużo pracuję, ale staram się w miarę możliwości rozwijać swoje zainteresowania – przyznała. To właśnie z inicjatywy naszej rozmówczyni organizowana jest szopka noworoczna, do której zapraszani są politycy, dziennikarze i znani płocczanie, a dochód ze sprzedaży cegiełek w całości przekazywany jest konkretnej rodzinie lub osobie.
Mama piekła ciasta, tata robił rosół
Ale wróćmy do „kuchni”. Jakie wspomnienia, związane z kulinariami, pani Elżbieta nosi w sobie z dzieciństwa? W domu państwa Gapińskich gotowała mama i, choć gotowała smacznie, mała Ela nie doceniała jej kuchni. – Byłam niejadkiem – przyznaje pani Elżbieta. – Mięsa nie jadałam prawie w ogóle – wspomina. Mama pani poseł starała się więc jak mogła, aby córka była zadowolona. – Mama przygotowywało to, co mi smakowało, czyli zupy, szczególnie jarzynowe – wspomina.
Elżbieta Gapińska pamięta także smak buraczków, które lubi do tej pory i śledzi, których kiedyś nie znosiła, a teraz wręcz odwrotnie. Ze szczególnym sentymentem nasza rozmówczyni opowiada o ciastach, które były specjalnością gospodyni domu. – Moja mama piekła najlepsze ciasta na świecie, szczególnie makowce. Tata też potrafił gotować, bardzo dobrze pamiętam rosół i robione przez niego własnoręcznie kluseczki, takie cieniutkie i bardzo smaczne – opowiada z uśmiechem, dodając, że smaki wyniesione z dzieciństwa są niezapomniane i trudno je odnaleźć w dorosłym życiu. – Wydaje mi się, że nic nigdy mi tak nie smakowało, jak przyrządzane przez moją mamę potrawy – podsumowuje.
Kuchnia sejmowa to nie jest to, co lubię
A jaką kuchnię preferuje pani poseł teraz, jako matka, żona i polityk? – Lubię kuchnię polską, choć w delikatnym wydaniu, tym mniej tłustym – przyznaje pani Elżbieta. – Ale lubię też kuchnię śródziemnomorską, bo uwielbiam sałatki w każdym wydaniu – opowiada. Z racji zajmowanego stanowiska, często bywa na posiedzeniach sejmu i kiedy obrady się przedłużają, wtedy wpada do sejmowej restauracji. – Nie jest to jednak moje ulubione jedzenie – twierdzi pani poseł. Zawsze stara się zjadać posiłki w domu, w wykonaniu swojej teściowej lub swoim. – Lubię przygotowywać dania, które smakują moim dzieciom, czyli rosół, sałatki, risotto czy spaghetti – przyznaje pani Elżbieta.
Dla naszych czytelników Elżbieta Gapińska przygotowała przepis na swoją ulubioną sałatkę.
[tabs]
[tab title=”Sałatka z rucolą”]Składniki:
– rucola,
– suszone pomidory w oleju,
– czerwona cebula,
– awokado,
– małe pomidorki,
– pestki słoneczka,
– grecki sos Knorra
– ser pleśniowy.
Wykonanie:
Kładziemy na płaski talerz rucolę, dodajemy potem w dowolnej ilości wymienione wyżej składniki. Jeżeli są takie, których nie lubimy, można je pominąć. Upróżone na patelni pestki słonecznika wysypujemy na wierzch i polewamy sosem greckim, rozrobionym oliwą z suszonych pomidorów lub inną.
Smacznego.[/tab]
[/tabs]
piekła ci chyba w 1750r., swoich zdjęć nie upubliczniaj, no chyba, że na hallowen