Rządowy program o pomocy państwa w wychowaniu dzieci funkcjonuje już od kilku miesięcy. Co sądzą o nim płocczanie? Jak wpłynął na status społeczny najuboższych? Próbujemy podsumować efekty, jakie przyniósł dotychczas program 500+.
Rządowy program ma na celu przede wszystkim pomoc dla rodzin wychowujących dzieci oraz przeciwdziałanie spadkowi demograficznemu w Polsce, poprzez przyznanie tym rodzinom nowego świadczenia wychowawczego. Zasiłek przysługuje na dziecko do momentu ukończenia przez nie 18. roku życia. Świadczenie wynosi 500 zł na miesiąc. Możemy je otrzymać na drugie i każde kolejne dziecko, bez względu na osiągane dochody rodziny. Zasiłek na pierwsze dziecko można otrzymać w przypadku, gdy dochód na członka rodziny nie przekracza 800 zł lub nie więcej niż 1200 zł na członka rodziny, jeśli którekolwiek z dzieci w rodzinie jest niepełnosprawne.
Liczby mówią za siebie
– Na świadczenia wychowawcze od 1 kwietnia, czyli od kiedy Program Rodzina 500+ wszedł w życie, do dnia 30 września, rodziny z Płocka otrzymały 29 mln zł – informuje Eliza Dygas, kierownik Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Płocku.
– Z pomocy skorzystało 7110 rodzin, z czego 4190 uzyskało prawo do świadczenia na pierwsze dziecko. Łącznie 9800 dzieci. W każdym miesiącu przeznacza się na te rodziny około 5 mln zł. Ale to nie koniec. Jest tendencja wzrastająca. Wnioski składane są codziennie w liczbie od 5 do 10. W skali miesiąca daje to liczbę 140 wniosków. Ilość rodzin pobierających świadczenia również się waha, jest to spowodowane faktem nabywania prawa do świadczenia lub utratą tego prawa, rodzą się też kolejne dzieci. Nie spotkałam się z przypadkiem, by ktoś zrezygnował z pobieranego świadczenia z powodów innych niż wyjazd zagranicę – dodaje Eliza Dygas.
„Chamstwo na wakacjach”
Na temat programu są znane pewne fakty, mnożą się opinie, rosną też emocje. O sensowności 500+ dyskutuje się w kolejce po mleko, na placach zabaw, w pracy. W sprawę angażują się znane z telewizji osoby – Agata Młynarska czy Tomasz Lis. Internauci bez ogródek komentują zachowania Polaków, którzy uzyskali prawa do świadczenia: „500+ pojechało na wakacje i mamy chamstwo nad morzem” można przeczytać na popularnym forum internetowym. – Wreszcie, nawet w snobistycznych nadmorskich kurortach, widać normalne rodziny z dziećmi, a nie samych snobów i celebrytów z małymi pieskami – pisze jeden z internautów. – Nie wiem jak w snobistycznych, bo takich unikam, a celebrytów nie cierpię, za to co do rodzin to zwykłe bywały i bywają, natomiast „mamuś z dzieckiem” żłopiących piwsko na plaży jest teraz zatrzęsienie – ripostuje inny internauta.
Więc jak to jest?
– W końcu mogłam pozwolić sobie, żeby wyjechać z dziećmi na wczasy i nie wstydzić się, że są źle ubrane – wypowiada się Marta z Płocka, matka dwójki dzieci, dotąd borykająca się z nieustannym brakiem pieniędzy na wyprawkę dla dzieci.
Pani Ela, emerytka z Płocka, matka trojga już dorosłych dzieci i babcia czworga wnucząt, zapytana o zdanie w tym temacie odpowiada: – To nie kwestia samych pieniędzy, a podejścia ludzi do rodzin, mających więcej niż dwoje dzieci. Patrzy się trochę na nich ze zgorszeniem, zdziwieniem. Kiedyś tak było, teraz jest jeszcze gorzej. Zaraz się takich ludzi podejrzewa o patologię. Poza tym, wielu sytuowanym ludziom nie podoba się, że ci co nie mieli, nagle mają. Mogą iść do restauracji, gdzieś pojechać, więcej kupić. To razi. Widzę dużo pozytywnych stron tego programu – twierdzi starsza pani.
Podnosimy głowy, prostujemy plecy
Istnieje obawa, że pieniądze przeznaczone na wychowanie dzieci, wyposażenie, ubrania, wyprawkę szkolną mogą być przez rodziny dysfunkcyjne marnotrawione, przecież nikt tego nie nadzoruje.
– To nie do końca tak jest – wypowiada się pani Alicja, nauczycielka z jednej z płockich szkół. – Spotkałam się z tym, że jedna rodzina korzystająca do tej pory z pomocy szkoły na wyprawkę dla dwójki dzieci, po wejściu programu w życie zrezygnowała z niej.
– Obecnie ponad 40 rodzin objętych jest wsparciem asystenta rodziny z MOPS – tłumaczy Mariola Leśniewska z MOPS w Płocku. – Asystenci pomagają swoim rodzinom w odpowiednim wydatkowaniu otrzymywanych środków z Programu 500+. Świadczenie wychowawcze, oczywiście, trafia do rąk własnych i to rodziny podejmują ostateczną decyzję na co je przeznaczą. Rolą asystenta jest doradzić, czasami za zgodą rodziny prowadzić trening ekonomiczny, by trafnie podejmowała decyzje na co wydać pieniądze. Zdarzają się czasami zgłoszenia np. od sąsiadów, dotyczące złego prowadzenia się i marnotrawienia otrzymywanych środków. Wszystkie zgłoszenia sprawdzamy, być może to powoduje, że rodziny objęte naszym wsparciem wydają pieniądze zgodnie z przeznaczeniem – zapewnia.
– Daje się zauważyć pozytywny aspekt programu u rodzin objętych wsparciem. Dzieci mają zakupione wyprawki szkolne, nowe ubrania, opłacone dodatkowe zajęcia pozaszkolne. Pieniądze przeznaczone są również na inne ważne potrzeby, na które do tej pory nie było pieniędzy, takie jak zakup lodówki, pralki czy też biurka lub łózka do spania. Nasuwa się jednak pytanie i rodzi obawa, co będzie dalej, jak zostaną już zaspokojone wszystkie najpilniejsze potrzeby? – pozostawiła pytanie bez odpowiedzi Mariola Leśniewska.
Statystyki idą w górę
Tego jeszcze nie wiemy. Wiemy natomiast, że wzrasta sprzedaż w Polsce i Płocku.
– W kontekście wpływu na sprzedaż widzimy, że wzrost dochodów polskich rodzin, m.in. spowodowany wsparciem w ramach programu „Rodzina 500+”, pozytywnie wpłynął na konsumpcję w ostatnich miesiącach. Tym samym był to jeden z czynników, który wsparł wyższy wzrost sprzedaży w sieci Biedronka w pierwszej połowie 2016 roku – komentuje Biuro Prasowe Jeronimo Martins Polska S.A. – Do solidnych wyników finansowych sieci Biedronka w drugim kwartale br. w równym stopniu przyczyniły się: udoskonalona oferta, którą wspierały atrakcyjne akcje promocyjne i skuteczne kampanie marketingowe, jak również wzrost efektywności kosztowej – dodaje.
Dorota Patejko, rzecznik prasowy sieci hipermarketów Auchan, jest ostrożniejsza w opiniowaniu. Informuje, że jest oczywiście tendencja wzrostowa od stycznia br., ale to raczej nie ma związku z programem 500+.
W raporcie Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej na temat 3 miesięcy działania programu 500+, nie ma jeszcze szczegółowych analiz dotyczących zmiany sytuacji społeczno-gospodarczej w kraju. Na takie opracowania trzeba będzie jeszcze poczekać.
Bierzcie się za robotę, bo się nie załapiecie
– Współczynnik dzietności kobiet w Polsce wynosi poniżej 1,3 i według listy dzietności 224 państw świata, Polska znajduje się dopiero na 212 miejscu – wypowiada się Witold Michałek, ekspert BCC ds. makroekonomii, gospodarki i legislacji, członek Rady Dialogu Społecznego Business Centre Club. – W praktyce oznacza to spadek liczby i szybkie starzenie się ludności Polski w nadchodzących dziesięcioleciach. Wsparcie dzietności więc jest oczywiście bardzo potrzebne, ale program w ogóle nie realizuje tej polityki. Nie ma zachęty do urodzenia dziecka dla par, które go jeszcze nie mają. One, wyłączając tylko te pozbawione dochodu bądź z bardzo niskim, nie dostaną żadnych pieniędzy na pierwsze dziecko – tłumaczy.
– Nie sądzę by to wpłynęło na dzietność – podziela tę opinię Eliza Dygas z MOPS w Płocku. – Rodzice nie z takich przyczyn decydują się na dziecko, to nie będzie powód powiększenia rodziny. Już wcześniej były podobne pomysły, które nic nie zmieniły, jak np. becikowe – twierdzi.
– Bierzcie się za robotę, bo się nie załapiecie na 500+, słyszę to w kółko – pani Agnieszka, mama jedynaczki, nie kryje oburzenia. – Nie dość, że nie załapaliśmy się na tę dotację, to jeszcze nam sugerują, żebyśmy mieli więcej dzieci. To moja sprawa, ile ich będę miała. Ja innym nie żałuję, ale czuję się pokrzywdzona. Mam za wysoką pensję na 500+, ale za małą, by na wszystko starczało – tłumaczy.
– Poważnie myślę o powiększeniu rodziny. 500+ to nie jest główna przyczyna, ale na pewno wpłynie na moją decyzję. Czuję się bezpieczniejsza z tymi pieniędzmi – twierdzi natomiast Marta, płocczanka, mama dwójki dzieci, która nie przekroczyła progu dochodowego na 1 osobę i dostaje pomoc na dwoje dzieci.
W raporcie „Diagnoza społeczna 2015” (największym cyklicznym badaniu warunków i jakości życia Polaków) autorzy są przeciwnikami indywidualnych transferów finansowych i wskazują podstawowe bariery zwiększenia dzietności, które można i należy rozwiązywać, stosując przede wszystkim instrumenty inne niż transfer 500 zł na dziecko miesięcznie. Witold Michałek, ekspert BCC, komentuje, iż należy przypuszczać, że ten wielki transfer odbędzie się kosztem ograniczenia innych wydatków, mogących wspomagać konsumpcję rodzin i osób o niskich dochodach, typu darmowy żłobek, przedszkole, opieka dentystyczna, a także na wydatki inwestycyjne wspierające rozwój gospodarczy i cywilizacyjny w Polsce.
Zwiększamy szarą strefę?
– Kobiety rezygnują z pracy – Witold Michałek podaje kolejną wadę programu. – Sygnały o tym docierają do nas od pracodawców z całej Polski. Mamy podejrzenia, że może się tworzyć tzw. szara strefa. Ludziom to zwyczajnie bardziej się opłaca – tłumaczy.
Eliza Dygat z MOPS nie słyszała o takich przypadkach. – Trudno się do tego ustosunkować, nie mamy jak na razie tego typu informacji – twierdzi.
Płocczanka Monika, matka trójki dzieci, uzyskała prawo do świadczenia na wszystkie dzieci, jak i zasiłek rodzinny. Jest to łącznie kwota rzędu prawie 2 tys zł. Odeszła z pracy.
– Nie odeszłam z pracy, dlatego, że nie chcę pracować. Miałam w niej kłopoty, chciałam ją od dawna zmienić, gdy otrzymałam pieniądze wiedziałam, że na czas szukania kolejnej pracy mogę czuć się zabezpieczona – tłumaczy. – Podkreślam, że ile bym nie dostała pieniędzy, będę pracować. Podobnie moje koleżanki. Kto chce pracować, zawsze do pracy wróci. A kto nie chce i szuka pretekstu, to już inna sprawa – podkreśla.
Biorąc pod uwagę publikację pt. „Informacja o sytuacji społeczno-gospodarczej kraju w lipcu 2016”, do której odsyła nas Małgorzata Mietkowska z Wydziału Współpracy z Mediami GUS, stopa bezrobocia rejestrowanego wyniosła 8,6 proc., tj. o 0,2 proc. mniej niż przed miesiącem i o 1,4 proc. mniej niż przed rokiem. W strukturze bezrobotnych zarejestrowany udział kobiet w końcu lipca br. był wyższy niż przed rokiem o 1 proc. i wyniósł 53,8 proc.
– Nie wiadomo jaka jest skala tego zjawiska, ale na pewno ono występuje, kobietom opłaca się zostać w domu, obawiam się o dezaktywizację kobiet na rynku pracy – komentuje problem Emil Muciński, rzecznik Instytutu Interwencji Gospodarczej BCC.
– I takich decyzji nie da się uniknąć, ale są i kobiety, które są samotnymi matkami z jednym dzieckiem, a nie uzyskały świadczenia na nie, ponieważ przekroczyły próg o 59 groszy i pracują dalej – podkreśla Eliza Dygas. – Tu jest duży problem i niesprawiedliwość – dodaje.
Pomoc tak, ale nie dla wszystkich
Biorąc pod uwagę wszystkie za i przeciw, które zaistniały w związku z programem Rodzina 500+, Witold Michałek uważa, iż lepszym rozwiązaniem byłoby skierować indywidualne transfery finansowe jedynie do tych rodzin, które nie przekraczają określonego progu dochodowego. Zaoszczędzone w ten sposób fundusze można przeznaczyć na szczegółowo określone wydatki w rozwój infrastruktury oraz usług publicznych, redukujących koszty wychowania dzieci, w szczególności tych najmłodszych, oraz na wsparcie powrotu kobiet na rynek pracy.
Tymczasem raporty opublikowane w lipcu br. przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej mówią o samych pozytywach.
„Sytuacja rodzin 2 plus 1 z dochodem 1356 zł poprawia się o 37%, rodziny 2 plus 2 z dochodem 2711 zł poprawia się o 37%, status rodziny 2 plus 3 z dochodem 2711 o 55%. 2,7 mln rodzin, w tym 3,8 mln dzieci, dostaną rocznie 6000 tys. na wychowanie dziecka. Program 500+ to pierwszy w polskiej polityce rodzinnej program, który jest uniwersalny. Podobne rozwiązania obowiązują w 31 krajach UE, EOG i Szwajcarii”.
Czy nie powinniśmy się więc cieszyć, że w końcu i Polska stała się krajem prawdziwie europejskim pod względem zabezpieczenia swoich najmłodszych rodaków? Tak, ale nie do końca.
– Program nie jest uniwersalny, ponieważ nie wspomaga wszystkich rodzin w Polsce w równym stopniu – komentuje Witold Michałek, ekspert BCC. – Główny zamysł programu, tj. poprawa dzietności, nie został zrealizowany – wyjaśnia.
Zatem, choć już nie musimy się wstydzić na forum innych krajów, że jesteśmy gorsi, rodziny w Polsce dzielą się na za i przeciw 500+. Spory nie milkną, wady i zalety programu dzielą Polaków na tych, co dostali i na tych, co nie otrzymali wsparcia. Pojawiają się druzgocące, jak i pozytywne opinie, nie zawsze potwierdzone empirycznie.
Bez wątpienia jest to pierwszy taki program, stanowiący faktyczną, widoczną, namacalną pomoc dla wielu rodzin w Polsce. Niestety, jest on jeszcze pełen niedoskonałości i wymaga poprawek, tak, by nie było aż tylu wątpliwości przy jego realizacji. Jest jeszcze jeden jego aspekt, o którym się nie wspomina – ogromne koszty, na które budżet państwa nie stać. Rząd nie dysponuje własnym, zarobionym przez siebie budżetem, podobnie Sejm czy Senat. Jeśli komuś dają, to oznacza, że komuś muszą zabrać. Komu? Powoli już to widać w kolejnych projektach rządu, a specjaliści przewidują, że już wkrótce wszyscy odczujemy to mocniej i albo program 500 plus upadnie, albo pozostałej części społeczeństwa będzie żyło się trudniej.
Tymczasem poczekajmy z werdyktem, poobserwujmy – czas pokaże, kto miał rację.