– W mediach stało się coś takiego, że nie pokazuje się pisarzy czy poetów, bo są zdominowani przez jakieś dzieciobójczynie, morderców, pana z urwaną nogą czy polityków – mówiła Agata Passent podczas swojego wieczoru w Książnicy Płockiej.
Spotkanie ze znaną polską dziennikarką i felietonistą w czwartkowy wieczór, 6 listopada, było inspirujące i wielowątkowe. W charakterystycznym dla siebie stylu rozmowę prowadziła Renata Kraszewska, płocka dziennikarka. A że Agata Passent jest osobą otwartą i nie ma dla niej tematów tabu, rozmowa była co najmniej wciągająca. Przywitała płocczan uśmiechem i spokojnym stonowanym głosem, a potem… opowiadała o swoim dzieciństwie, młodości, rodzinie, twórczości czy pracy.
Dziennikarka tygodnika „Twój Styl” to córka Agnieszki Osieckiej, bardzo znanej poetki i Daniela Passenta, polskiego dziennikarza i dyplomaty, wieloletniego felietonisty tygodnika „Polityka”. – Nie ma rodziców idealnych. Napięcia są w każdej rodzinie. Mój tata jest cudownym ojcem, ale był bardzo surowy, wręcz taki tyranizujący tatuś – wspominała dziennikarka. – Mama za to miała luźne podejście i mało wymagała. Miłość romantyczna była dla niej najważniejsza. A kiedy jest się dzieckiem, wymaga się od rodziców normalności. No, a ja miałam w domu niestandardowych rodziców. W domu panował dialog intelektualny, jako dziecko rozmawiałam z ojcem o Bertoldzie Brechcie – opowiadała.
Z ogromną lekkością poruszała się także w temacie roli kobiety we współczesnym świecie. – Mężczyźni są moją ulubioną płcią – wyznała z uśmiechem. – Panowie jednak coraz częściej zapadają na depresję czy popadają w uzależnienia. Z czego to wynika? Kobietom łatwiej się przyznać, że nie ma pracy, nie wstydzą się dramatów, jakoś lepiej sobie z tym radzą i łatwiej im się przyznać do słabości. Panowie znacznie gorzej to znoszą. Ostatnio spotkałam się z dość ciekawym stwierdzeniem, dotyczącym kobiet pracujących – panuje takie przekonanie, że mają nad sobą szklany sufit, a pod stopami lepką podłogę – „szklany sufit” oznacza, że kobietom znacznie trudniej jest awansować, a „lepka podłoga” – że kobiety mają znacznie gorszą i gorzej płatną pracę. Kobiety jawią się często jako siłaczki, biorą na siebie za dużo obowiązków. Największym talentem w dzisiejszych czasach jest sztuka rezygnacji – tłumaczyła.
Poruszała także wątek pracy w mediach, stwierdzając: – Każde czasy są ciekawe. Osobiście nie narzekam na brak tematów, często siadam w kawiarni sama i… kradnę ludziom myśli – po prostu słucham. Stąd wynika mnóstwo inspiracji. Jednak należę do grupy osób, które swobodnie można zaliczyć do klubu dementa – ironizowała. – Jest coś takiego, że nowoczesne technologie mają ogromnie zły wpływ na nas, co źle wpływa na nasz mózg – komputery zabierają naszą pamięć. Mniej rzeczy się pamięta, bo więcej rzeczy możemy sobie „wygooglować” czy włączyć sobie „przypominajkę”. Coraz więcej rzeczy zapominam, ale mam to po tacie, bo on też czasami zapomina – śmiała się.
Agata Passent znana jest głównie z pisania felietonów, a jest to szczególny rodzaj publicystki, który pozwala w swej treści autorowi na osobisty punkt widzenia. Być może dlatego rozmowa między dziennikarkami wyglądała na bardzo osobistą, zupełnie tak, jakby znały się wiele lat i rozmawiały ze sobą praktycznie codziennie. A że felietonistka przyjechała do Płocka, aby promować swoją najnowszą książkę „Kto to pani zrobił?”, która jest właśnie zbiorem felietonów, nie mogło zabraknąć pytań i w tej kwestii. – Wybrałam tu trochę drogę obśmiania rzeczywistości – mówiła Passent. Wystarczy więc lekturę wziąć do ręki i… ”wysłuchać” co ma do powiedzenia. Dzięki temu poznamy głębiej Agatę Passent, zobaczymy jej perspektywę widzenia świata, np. dlaczego – cytując fragment woluminu – „w Polsce do braku kasy jeszcze trudniej się przyznać niż do braku seksu?” czy „jak żyć w świecie, gdzie niemal wszystko zostało zakazane?”. Dziennikarka porusza także odwieczny problem kobiet i mężczyzn, czy jacy są Polacy wobec siebie nawzajem i wobec innych. Krótko mówiąc, jest to książka o naszych czasach.
Należy również nadmienić, że Agata Passent jest prezesem Fundacji Okularnicy im. Agnieszki Osieckiej. Organizacja została powołana do życia właśnie przez córkę poetki. Sama Osiecka pozostawiła po sobie ogromny dorobek literacki oraz archiwum prywatne, które w tej chwili już znajduje swoje miejsce na księgarskich półkach. Fundacja zaczęła z dużym powodzeniem wydawać pamiętniki, które Agnieszka Osiecka pisała już od 14. roku życia. Stanowią one zatem rodzaj kronik epoki, w której żyła poetka. Kilka książek, wydanych przez fundację, można było kupić w płockiej Książnicy. A chętnych nie brakowało. Tak książki Agaty Passent jak i te, których autorką była Agnieszka Osiecka, „rozchodziły” się jak świeże bułeczki.
Podczas spotkania, na ekranie można było oglądać archiwalne zdjęcia rodzinne, które przywiozła ze sobą dziennikarka. A na koniec wieczoru publiczność mogła zadawać pytania. – Co to są okularnicy? – zapytał pan z sali. – Między nami po ulicy, pojedynczo i grupkami, snują się okularnicy ze skryptami. I z książkami, z notatkami, z papierami, kompleksami. Uszy mają odmrożone, nosy w szalik otulone, spodnie mają zeszłoroczne, miny mroczne. Taki dzieckiem się nie zajmie, tylko myśli o Einsteinie (…) Tylko czasem przy tablicy, wiosną jakiś okularnik, skradnie swej okularnicy pocałunek.(…) Wymęczeni, wychudzeni, z dyplomami już w kieszeni, odpływają pociągami, potem żenią się z żonami. Potem wiążą koniec z końcem za te polskie dwa tysiące – zarecytowała Agata Passent. Oczywiście jest to wiersz Agnieszki Osieckiej, zatytułowany „Okularnicy”.