– Jak to się dzieje, że podczas upałów, w wakacje miejskie pływalnie są zamykane? Dlaczego w okresie, w którym najwięcej powinny zarabiać użytkownicy zastają zamknięte drzwi? – pytają nas czytelnicy. Powód jest jeden.
Wakacje to okres, w którym pływalnie cieszą się największym zainteresowaniem. Chętnych na relaks i odprężenie podczas upałów nie brakuje. Czas urlopów to także moment, w którym pływalnie powinny najwięcej zarabiać. Dlaczego więc to właśnie w wakacje są pozamykane?
MOSiR: Zamykamy, bo brakuje ratowników
Pytanie w sprawie zamkniętych pływalni miejskich skierowaliśmy do Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Płocku. Jak się okazuje, MOSiR musi zamykać pływalnie lub ich część ze względu na… braki w kadrze ratowniczej. Problem pojawia się nie pierwszy raz. Już w poprzednie lato w MZOS JB zapadła decyzja o zamknięciu pływalni Kobylanka właśnie z tego powodu.
– Problemy z obsadą powtarzają się kolejny rok – informuje MOSiR. – W tym sezonie letnim do naboru zgłosiła się niewystarczająca liczba chętnych. Skalę problemu najlepiej oddają liczby. W MOSiR Płock zatrudnionych jest trzydziestu ratowników, w tym dwóch dodatkowo na sezon wakacyjny. Obecnie dziesięciu z nich przebywa na urlopach wypoczynkowych, a pięciu ratowników jest na zwolnieniu chorobowym – informuje w odpowiedzi mailowej.
Jak czytamy, decyzje o zamknięciu pływalni lub wyłączeniu którejś z niecek, podyktowane są koniecznością zapewnienia bezpieczeństwa klientom. Z powodu festiwali oraz dobrej pogody w ostatnich dniach, na Kąpielisku Sobótka, ze względów bezpieczeństwa, obsadzonych jest więcej ratowników, niż wymagają tego przepisy.
– Niestety, problem braku kadry ratowniczej jest zmorą większości Ośrodków Sportu i Rekreacji w polskich miastach. Z podobnymi utrudnieniami borykają się m.in.: Katowice czy Opole – podsumowuje MOSiR.
Z naszych informacji wynika jednak, że problemem są tu raczej pieniądze. Ratownicy bowiem chętnie dorobiliby na pływalniach, jednak stawka, jaką proponuje miejska spółka, jest najniższa z możliwych. Biorąc pod uwagę odpowiedzialność i umiejętności profesjonalnych ratowników, trudno jest pozyskać dodatkową kadrę na godziny otwarcia basenu. Taniej jest basen zamknąć…
Ratowniczka: Nowych ratowników zatrudnia się za żałosne stawki
Potwierdza to zresztą wpis Honoraty Hirschfeld, przewodniczącej związku zawodowego „Solidarność” przy MOSiR Płock.
– (…) Artykuł w płockiej Gazecie Wyborczej o pladze zwolnień lekarskich wśród ratowników MOSiR jest wielkim nadużyciem i przekłamaniem. Rzeczywistość wygląda zgoła inaczej – pisze pani Honorata. – Na miejsca odchodzących na emeryturę ratowników nie zatrudnia się nowych ratowników, a jeżeli już, to na umowę zlecenie za stawki tak żałosne, że trudno się dziwić, że nikt nie chce się podjąć tej trudnej, niewdzięcznej i bardzo odpowiedzialnej pracy. Zamiast ratowników, systematycznie przyjmuje się nowych pracowników administracji. Jesteśmy dobrze wykształceni, wyszkoleni i przygotowani do niesienia pomocy. Tak jak i w innych grupach zawodowych są wśród Nas bardziej i mniej zaangażowani, ale większość z Nas to rzetelni pracownicy. Chodzimy na urlopy zgodnie z zaakceptowanym w marcu każdego roku planem urlopowym, który uwzględnia rodziny z dziećmi szkolnymi i inne sytuacje, które są planowane, np. porody – przyjście dziecka na świat, operacje planowane i nieplanowane, utraty przytomności, które się zdarzyły w ostatnich dniach – wymienia pani Honorata.
Argumentuje, że gdyby zatrudniano odpowiednią liczbę ratowników, nie byłoby takich problemów.
– Od lat próbuje się ratownikom z płockich pływalni przyprawić tak zwaną „gombrowiczowską ” gębę, by zdyskredytować Naszą grupę zawodową. Wszystko w celu ograniczenia kosztów i zastąpienia Nas „ratownikami z zewnątrz”, którzy pracują na umowę zlecenie, za miskę ryżu i nie są zabezpieczeniem dla pływających w płockich pływalniach. Przedstawione na płockich pływalniach problemy nie są wynikiem „niekontrolowanej fali zwolnień lekarskich”, ale brakiem dobrej organizacji i brakiem wiedzy na temat specyfiki pracy ratowników, których przedstawia się w sposób świadomy w złym świetle – argumentuje.
– Jestem ratownikiem MOSiR, jestem na zwolnieniu lekarskim po operacji ortopedycznej, operacja była planowana, w czasie 35 lat pracy zawodowej byłam 5 razy na zwolnieniu lekarskim, czy mam się wstydzić ze jestem chora – Nie !!! Czy jestem wkurzona na fakt ze ciągle Nas się obraża – TAK! – podsumowuje pani Honorata na swoim profilu facebookowym.
]ak to się dzieje ,że po ogłoszeniu spółki opata za korzystanie z basenu wzrosła o 100% dla emerytów i rencistów.
Sądzę że firma zewnętrzna jest rozwiązaniem Mosir-u nieinteresuja zwolnienia urlopy a skoro tacy profesjonaliści to bezproblemu firma zatrudni a i samemu można taką założyć
Raczej Prokuratura powinna sie zająć dyrektorem MOsIR.
Panuje tam wszechobecny mobing i zastraszanie pracowników.
Jest na zwolnieniu chorobowym a dorabia nad morzem Prokuratura powinna siebtym zająć