Jakie zapachy i smaki królują w kuchni Urszuli Wojtalewicz? Czy dominują w niej swojskie, nadwiślane czy ostre, tureckie smaki? I jak smakuje zupa śledziowa? Odpowiedzi na te i wiele więcej pytań znajdziecie w kolejnym wydaniu „Płockiej Kuchni”.
Troska o klienta i bezustanna chęć pomocy – to cele, które codziennie wykonuje Urszula Wojtalewicz, kierownik Centrum Informacji i Planowania Kariery Zawodowej Wojewódzkiego Urzędu Pracy filii w Płocku. Zawodowy doradca, który swoje powołanie realizuje od 22 lat.
– Słucham ludzi i staram się korzystając z wiedzy, doświadczeń własnych i innych, obrazować ścieżki kariery zawodowej osobom, które przychodzą po poradę – mówi o sobie. – Zawsze zaznaczam, że decyzja należy tylko do nich. Ja jedynie pokazuje ludziom możliwości przy wyborze różnych dróg zawodowych – dodaje.
Interesuje ją przyszłość. To, w jakim kierunku świat podąży, jak my, ludzie, odnajdziemy się w świecie elektroniki i robotyki. – Szukam również odpowiedzi w różnych przypowieściach – zdradza w rozmowie z nami. – Teraz na myśl przychodzi mi chociażby ta Paolo Coelho o Amerykaninie, w której przedkładał on czas spędzony z żoną nad efektywny połów. Ja też w swoich działaniach doradczych staram się, aby moi klienci potrafili sobie odpowiedzieć na pytanie, co daje im szczęście – wyjaśnia.
Wychodząc z kuchni nie można być głodnym
Jeden ze sposobów uzyskania szczęścia wiedzie przez kuchnię. Bo przecież nic tak nie poprawia humoru, jak zjedzenie wyśmienitego obiadu, przygotowanego z uczuciem.
– Wychodząc z kuchni, po pierwsze nie można być głodnym – stwierdza stanowczo Wojtalewicz. – Ważne jest, żeby wychodząc z niej, chciało się do niej wrócić, do jej smaków, zapachów, atmosfery – przekonuje.
Takie podejście do spraw kulinarnych nasza bohaterka wyniosła z rodzinnego domu. – Pochodzę z rodziny, w której wpływy były różnych kuchni – wspomina w rozmowie z nami pani Ula. – To wpływ mamy i jej kuchni wielkopolskiej, gdzie królowały smaki słodkie, np. czernina na słodko, „pyry” (ziemniaki) – „poznaniacy pyracy”, a także kuchni mazowieckiej oraz mojego taty – dodaje.
Ta druga kuchnia to królestwo smaków mazowieckich. – Ona bardziej mi smakowała, zresztą mojej mamie chyba też, dlatego smakołyki taty wygrały kuchenną batalię – śmieje się. – Ojciec był odpowiedzialny za potrawy z grzybów i ryb. To cudowne smaki – przekonuje Urszula Wojtalewicz.
Aromatyczna zupa śledziowa i kuszące pączki
Kierownik Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Płocku wspomina, z jakim namaszczeniem jej tata przygotowywał wszystkie potrawy – zawsze bez pośpiechu, z niezbędnym pietyzmem.
– Nigdy nie mogłam się doczekać, kiedy tata przygotuje tzw. zupę śledziową – wspomina. – Najlepiej smakowała w grudniu – była to taka korona podczas Wigilii. Wówczas zasiadałam do tej królewskiej zupy, której od śmierci taty, tego smaku, aromatu już nigdy nie udało nam się osiągnąć – dodaje wzruszona.
Cudowne, choć inne w smaku rarytasy, serwowała mama pani Uli. Były to ciasta. – Mama była wirtuozką ciast – wraca pamięcią Wojtalewicz. – Te wspaniałe torty, szarlotki, przekładańce, no i oczywiście pączki. Jakie one były wspaniałe… Pamiętam, jak po wyjęciu z tłuszczu stały oparte o siebie na pergaminie, a ja dotykałam je z czułością – wspomina.
Ze sztuką robienia pączków wiąże się też pewna historia. Jak przypomniała sobie nasza rozmówczyni, idealne pączki powstawały poprzez metodę prób i błędów. – Pierwsze próby były takie, że ciasto ciągle się kleiło, więc dosypywali i dosypywali mąki, aż po usmażeniu były twarde jak skała – śmieje się w rozmowie z nami. – Mama podjęła kolejne próby, aż doszła do perfekcji – zapewnia nasza rozmówczyni.
Kuchnia dzieciństwa pani Uli to cudowne aromaty – unoszące się zapachy przypraw, ziół, dodatków, suszu. Po śmierci rodziców, Urszula Wojtalewicz zapragnęła te aromaty odtworzyć.
– Piekłam wówczas ciasta, które nie do końca były nawet udane, ale były przesączone zapachem – wraca pamięcią. – Lecz kuchenne aromaty to także atmosfera, to wspólnota bliskich sobie osób, którzy mają swoje zadania pełnione w kuchni. Jedni przygotowują stół do zasiadania, inni przygotowują to, co ma znaleźć się na stole. Ważne, żeby każdy akceptował swoją rolę i dobrze się w niej czuł. W mojej rodzinie rozmowom przy stole nigdy nie było końca – zapewnia.
W kuchni liczy się smak i oprawa
Co zostało w kuchni domu państwa Wojtalewiczów, kiedy już nie ma seniorów? Dużo. Są wspomnienia, przepisy i zasady. Choć sporo się też zmieniło. – W mojej kuchni lubię przygotowywać te potrawy, które wykonuje się szybko i dają efekt „Uff – jakie dobre” – śmieje się. – Dużo w niej kurczaka, sałatek, deserów. Ważna jest też ekonomia, zdrowe żywienie i oprawa – deklaruje.
Takie podejście sprawia, że nasza rozmówczyni nie ma ani ulubionych, ani znienawidzonych smaków. – Nie przypominam sobie potraw, których nie lubię, jeśli są dobrze przygotowane – zdradza w rozmowie z nami Urszula Wojtalewicz. – Mogą to być jedynie nie moje smaki, czyli np. za słodkie, za słone, czy za pikantne – dodaje.
Z takim przypadkiem pani Ula spotkała się w trakcie jej wizyty w Turcji. – Kolega, nie wiedząc co zamawia (karta menu była mało czytelna w języku tureckim), doświadczył tak pikantnego smaku, że mogło to skończyć się bardzo źle – powiedziała Wojtalewicz. – Udzielono szybko wskazówki, jak postępować w tym momencie, czyli nic nie popijać, jedynie przegryźć np. chlebem. Właśnie dlatego staram się w swojej kuchni nie zaskakiwać skrajnościami smakowymi – śmieje się.
Smaki, które dominują w kuchni państwa Wojtalewiczów, są tradycyjnymi, dobrze w Polsce znanymi. Pojawia się jednak w nich nutka nowoczesności. – Na przykład jest to kurczak z kalafiorem duszony w winie wytrawnym, czy sałatka ala Ala – wymienia jednym tchem. – Ta ostatnia, to sałatka według przepisu mojej koleżanki, która jest mistrzynią kuchni – zachwala.
I właśnie przepisem na „Sałatkę ala Ala” pani Urszula podzieli się z czytelnikami PetroNews. – Sałatkę ala Ala robi się bardzo prosto i wszystko jest uzależnione od tego, co mamy w domu w danym momencie –wyjaśnia, podając przepis.
[tabs]
[tab title=”Sałatka ala Ala Urszuli Wojtalewicz”]
Składniki:
– 1 pomidor
– 1 ogórek zielony
– 1 cebula
– 1/3 rzepy lub rzodkiewki
– 1 łyżka majonezu
– koperek
– przyprawy do smaku
– szynka konserwowa
– makaron z zupek chińskich.
Przygotowanie:
Makaron z zupek pokruszony zalewamy wodą i czekamy do napęcznienia. Wodę odlewamy. Do tak przygotowanego makaronu wrzucamy pokrojone w kostkę warzywa i dodajemy łyżkę majonezu. Całość doprawiamy pokrojonym koperkiem i przyprawami do smaku – solą i pieprzem według uznania.
Całość mieszamy i wstawiamy do lodówki na 15 minut. Po tym czasie sałatka jest gotowa do zjedzenia.
Życzymy smacznego![/tab]
[/tabs]