Tym razem w Płockiej Galerii Sztuki zagościł legnicki „Satyrykon” – międzynarodowy przegląd rysunkowego humoru i satyry. Jednakże, wbrew pozorom, nie jest to wydarzenie kulturalne, które wspierałoby poboczną i mniej znaczącą gałąź sztuki – ten konkurs od wielu lat ściąga wybitnych twórców satyry, kreatorów wizualnych asocjacji, mistrzów rysunkowego nastroju i przeszywającego, jak strzała celnego przekazu.
Właśnie w tym roku ma już za sobą czterdziestoletnią tradycję. Renoma Satyrykonu jest bezapelacyjna – twórcy z kilkudziesięciu krajów konkurują o najwyższe laury. To co możemy obejrzeć na płockiej wystawie, to rysunki z sprzed roku, których tematem przewodnim było Zło.
Czym jest satyra rysunkowa? Jakie jest jej sedno? Chyba najłatwiej w tym miejscu przytoczyć słowa Mikołaja Gogola z „Rewizora” – „Z czego się śmiejecie? Z siebie samych się śmiejecie!”…
Taki właśnie jest Satyrykon – najprościej rzecz ujmując zdziera z nas maski, odkrywa obłudę, którą doskonale znamy i można powiedzieć, że każdego dnia kładziemy się z nią do łóżka, ale ze wszystkich sił bronimy się, aby nie okazało się, że to wszystko, co obejrzeliśmy na tej wystawie jest jak najbardziej trafną, ale doskwierającą jak kamień w bucie, na wskroś dyskomfortową prawdą.
Satyrykon po prostu pobudza do myślenia, do interpretacji, do wyszukiwania własnych korelacji i zmagania ze światem, w którym przyszło nam żyć, a co najważniejsze – do zajęcia własnego stanowiska, do opowiedzenia się po jakiejś stronie. A te strony… jakże są przewrotne, intrygujące, dobitnie trafione…. Wystarczy się zagłębić, dać się ponieść atmosferze „czarnego humoru”, który zarówno zachwyca celnym suspensem, jak i przeraża wizją nieuchronnego końca naszej cywilizacji. Można się tylko naiwnie zapytać – kiedy staniemy się „gwiezdnym pyłem”. Szybko się przekonamy, że to nie rozśmiesza, tylko zmusza do zintensyfikowanej refleksji, do zrewidowania własnej wizji świata, a przede wszystkim wyzbycia się asekuracyjnych zabiegów zabezpieczających naszą świętość, naszą małą „egosferę”.
Okazuje się właśnie, że jeżeli zaprawdę chcemy zbudować swój bezpieczny „mikroświatek”, to w pierwszej kolejności nie możemy być obojętni na zło, które się rozprzestrzenia w skali globalnej, puka do drzwi skwapliwie potakujących, wybiera z przypadku bogu ducha winnych… A że humor rysunkowy razi mocniej niż pocisk, czy też słowa, przekonaliśmy się boleśnie po bestialskim ataku na paryską redakcję „Charlie Hebdo”.
A na koniec, ażeby przełamać cokolwiek minorowy nastrój, bo przecież dywagujemy tu w końcu na temat humoru, pewnie warto zacytować słowa Archibalda Josepha Cronina: „Uśmiech kosztuje mniej od elektryczności, ale daje więcej światła…”.