Zamknij

Obiektywnie o Płocku. Jan Drzewiecki: Fotografowanie to próba nawiązania dialogu

15:47, 20.01.2015 Agnieszka Stachurska Aktualizacja: 18:09, 17.03.2015
Skomentuj
Świat, ukazany przez szkło obiektywu niekoniecznie musi być prawdziwy, piękny, wesoły czy... obiektywny. Każdy, kto nawet amatorsko zajmuje się robieniem zdjęć wie, że zatrzymanie pędzącego świata w kadrze to wielka satysfakcja, która może zmienić się w pasję. Jak wykonują to płoccy fotografowie? Od czego się zaczęło i jaki sprzęt polecą tym, którzy dopiero są na początku fotograficznej drogi? Zapraszamy na kolejny odcinek nowego cyklu "Obiektywnie o Płocku".

Gościa dzisiejszego odcinka spokojnie można nazwać guru płockiej fotografii. To Jan Drzewiecki, utytułowany płocki fotograf, laureat wielu konkursów w Polsce i za granicą, a także członek jury konkursów fotograficznych. Ostatnio odnosi sukcesy w międzynarodowych konkursach, w tak mało znanej dziedzinie fotografii, jaką jest diaporama. Ma w sobie niewątpliwie duszę artysty. Zdjęcia wykonuje właściwie od dzieciństwa, i - jak sam mówi - fotografia stała nie tylko pasją jego życia, ale jego częścią.

Rozmowa z Janem Drzewieckim nie jest prosta, ponieważ fotograf odpowiada krótko i rzeczowo. Kiedy jednak trafimy na temat bliski jego sercu, potrafi o nim opowiadać...

Fascynuje człowiek, jego relacje i reakcje...

Czym dla naszego rozmówcy jest fotografowanie? - Próbą nawiązania dialogu - odpowiada w swoim stylu Jan Drzewiecki, przyznając, że najbardziej w fotografii fascynuje  go sam człowiek, jego relacje i reakcje. Ożywia się natomiast, opowiadając historię o swoich początkach z fotografią.

- Ponieważ męczyło mnie malowanie, wpadłem na pomysł, aby za pomocą aparatu fotograficznego robić to samo szybciej i bez wysiłku. Pomyliłem się  - śmieje się fotograf.

- W malarstwie nigdy nie odnalazłem swojego stylu, błądziłem - przyznaje pan Jan. - Zasłynąłem z akwareli, potem malowałem w oleju, preferując paletę na wzór sosów barwnych. Ciągłe poszukiwania i świadomość bylejakości, męczyły. Pomyślałem wtedy: mam wizję dzieła, po co się borykać z pędzlami, płótnem, podobraziem, werniksami, fiksatywą, terpentyną, olejem lnianym, i odwiecznym jeleniem, który zawsze wyłaził na moich obrazach - wezmę aparat fotograficzny, wyceluję w dzieło i zegnę palec wskazujący dłoni; co spowoduje wykonanie fotogramu, a mnie uczyni artystą. Wtedy zacząłem się uważnie przyglądać mojemu palcowi, zastanawiać się, ile mięśni bierze udział w tworzeniu dzieła, które bardziej, a które mniej wpływają na dzieło. Szukałem także mięśnia łączącego palec z okiem - bo przecież to jasne, że taki musi istnieć! Po długich analizach problemu, odkryłem, że może mieć wpływ na cały proces także mózg. To spowodowało, że zacząłem się zastanawiać nad sensem kopiowania zachodów, wschodów i innych landszaftów. Co zrobić, żeby w krajobrazie - nie używając koparki i piły spalinowej - przekazać swoje emocje. Bałem się krajobrazu, było to zbyt trudne i miałem lęk przed jeleniem. Zacząłem fotografować ludzi, ich emocje i relacje. Znalazłem się w swoim żywiole, modelki kłóciły się o kolejkę, a odmowa rodziła bunt wobec mnie - wspomina Jan Drzewiecki.

Później historia nabrała tempa. - Tworzę wystawę "Ich rozmowy", która obnaża piękno uczuć w miłości nie spełniającej społecznych norm, wyśmiewam pustość uczuć "prawidłowych". Wystawa została zamknięta, poddana pod osąd prasy, a ja zyskałem miano skandalisty - opowiada autor wielu nagrodzonych wystaw. - Przez przypadek, zaczynam także tworzyć reportaże z oper i operetek. Fotografowałem dla kilku oper. To także ciekawe przeżycie - trzeba sfotografować coś czego nie widać - czyli dźwięk. Szybko doszedłem do przerażającego wniosku: żeby reportaż z opery był dobry, nie mogę być pod wpływem jej muzyki. Bo przecież podając do ręki odbitkę, nie będę śpiewał arii. Nawet gdybym zaśpiewał, nie jestem przekonany o sukcesie  - śmieje się artysta. - A więc pędzla się wyzbyłem, ale Werterowskich męk - nie. I tak trwam - podsumowuje.

Kreatywność jest monopolem

Czy znany płocki fotograf ma swój sposób na dobre zdjęcie? - Trzeba przekonać kogoś opiniotwórczego w tej dziedzinie, żeby się nami zachwycił, reszta przytaknie - przekornie mówi Jan Drzewiecki, czym wywołuje nasz uśmiech.

Zadajemy więc kolejne pytanie, którym obdarzamy wszystkich rozmówców -  czy doświadczonego, zawodowego fotografa frustruje myśl, że w każdej sekundzie na całym świecie wykonuje się tysiące zdjęć? - Jest to nawet przerażające, ale na szczęście kreatywność jest monopolem - przyznaje artysta, dodając, że w fotografii zbędny lub też drugorzędny jest drogi sprzęt.

Tę dewizę widać w pracach Jana Drzewieckiego. Jak sam przyznaje, jego zdjęcia po prostu zmuszają do myślenia.

Pan Jan w swojej pracy przeżył niezwykłe zdarzenie, związana z wykonywaniem zdjęć. - Helikopter, którym latałem w celu zrobienia reportażu, w następnym locie miał awarię - opowiada. - Rozbił się i zginęło dużo ludzi - krótko kończy historię.

Diaporama - międzynarodowe uznanie

Trudno pytać tak doświadczonego fotografa o to, czego w fotografii chciałby jeszcze spróbować. Okazuje się jednak, że Jan Drzewiecki szuka ostatnio weny w diaporamie. Według definicji, jest to "spektakl audiowizualny, którego tworzywem są nieruchome obrazy w postaci przezroczy rzutowanych na ekran i zsynchronizowany z nimi dźwięk". Dlaczego właśnie ta dziedzina fotografii zainspirowała płockiego artystę?

- Co jest wyjątkowego w diaporamie? - zamyśla się przez chwilę nasz rozmówca. - To spektakl, w którym duet, obraz i dźwięk, tak oczywisty w filmie, w diaporamie nabiera innego znaczenia. Tego rodzaju prezentacja fotografii jest reportażem, w którym katalizatorem jest dźwięk. Można łatwo stworzyć prezentację z muzyką w tle, czyli slideshow, i po kilku kadrach zacząć słuchać muzyki ignorując obrazy, lub odwrotnie - oglądać obrazy przy rozpraszającej muzyce lub narracji. Musi zaistnieć delikatna symbioza (nie równowaga), obrazu i dźwięku. Dlaczego fotograf podejmuje takie ryzyko? Może to podświadoma tęsknota za dźwiękiem, który był obecny podczas naciskania spustu aparatu fotograficznego, a po trzaśnięciu migawki nastaje w kadrze cisza? Chyba tak..., na pewno tak. To chęć rekonstrukcji dźwięku uwięzionego w kadrze, jego nastroju i dramaturgii. Na pewno jest to próba uzupełnienia obrazu o element który był jego składową. Często naciskamy spust migawki nie pod wpływem tego co widzimy we wizjerze, ale co słyszymy dokoła siebie. Fotografujemy twarz kogoś, kto mówi do nas: "kocham cię i uwielbiam". Patrząc potem na tę fotografię możemy sobie odtworzyć w pamięci te słowa - jednak nie potrafi tego zrobić inny oglądający. Obserwując obraz w sali kinowej, gdzie z głośników słychać nastrojową muzykę i słowa: "kocham cię i uwielbiam", obraz staje się czytelny i uzasadniony. Idąc na spotkanie z ukochaną, wybieramy kawiarnię z dobrą muzyką, siadamy naprzeciwko siebie, patrzymy na swoje twarze. Dlaczego wybieramy miejsce z dobrą muzyką, przecież chcieliśmy na siebie popatrzeć? Czy nie jest to diaporama? - retorycznie pyta nasz rozmówca.

A warto wspomnieć, że za swoją diaporamę "Dwie doby z Podlasia" płocki fotograf został nagrodzony błękitną wstęgą FIAP (Federation Internationale De L`Art Photographique) w trakcie XXXV Pomeranian Meetings with Diaporama, czyli międzynarodowego konkursu diaporam, który odbył się w Szczecinie w listopadzie ubiegłego roku. Jury wyróżniło Jana Drzewieckiego spośród 64 zgłoszonych prac z całego świata.

Porady dla fotografów

Czysto technicznie - przyjaciel ma 5000 zł i musi w tym budżecie kupić sprzęt, który pozwoli mu zacząć zgłębiać tajniki fotografii - co by mu Pan polecił i dlaczego? - Canon G1x Mark II lub Fujifilm X-100. Duża matryca, jasny obiektyw, małe rozmiary.

Jeśli miałby Pan zabrać ze sobą w daleką podróż, pełną niespodziewanych sytuacji, jeden uniwersalny aparat z maksymalnie jednym obiektywem - jaki to byłby aparat i dlaczego? - Sony Alpha 7s z jasną dwudziestką. Jest mały, pełna klatka, szybki AF, pokrętła.

(Agnieszka Stachurska)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%