Zamknij

Obiektywnie o Płocku. Marek Jeznach: W zdjęciu powinno być choć trochę duszy autora...

21:40, 14.09.2015 Waldemar Robak Aktualizacja: 22:47, 14.09.2015
Skomentuj
Świat, ukazany przez szkło obiektywu niekoniecznie musi być prawdziwy, piękny, wesoły czy... obiektywny. Każdy, kto nawet amatorsko zajmuje się robieniem zdjęć wie, że zatrzymanie pędzącego świata w kadrze to wielka satysfakcja, która może zmienić się w pasję. Jak wykonują to płoccy fotografowie? Od czego się zaczęło i jaki sprzęt polecą tym, którzy dopiero są na początku fotograficznej drogi? Zapraszamy na kolejny odcinek nowego cyklu "Obiektywnie o Płocku".

Dzisiaj o swoich fotograficznych fascynacjach i inspiracjach opowie nam Marek Jeznach, członek Płockiej Grupy Fotograficznej, z wykształcenia inżynier chemik, który obecnie pracuje w Basell Orlen Polyolefins. Płocczanin, mąż i ojciec dwojga dzieci, fotografią zajmuje się (choć jak zastrzega - amatorsko) od 17. roku życia. Co jeszcze? - Jestem namiętnym czytelnikiem fantastyki naukowej i, dla równowagi, pasjonatem historii - śmieje się pan Marek.

Fotografia - zaraz po żonie

- Tego czarnego ptaka złapałem w ostatniej chwili. Zaintrygowała mnie ta barka i na niej skupiłem uwagę, gdy zobaczyłem że coś leci. Seria kilku zdjęć i ... trafione! Przypadek, ale szczęśliwie wykorzystany." loading="lazy">

Jakie były początki przygody z fotografią nastoletniego Marka? - Zaczęło się w szkole średniej - wspomina nasz rozmówca. - Mój ojciec miał kompletne wyposażenie - od aparatu do sprzętu ciemniowego i... jakoś tak wyszło - śmieje się fotograf. - Pod koniec lat 70. fotografowanie nie było tak popularne jak dziś, ale nie było też jakąś wiedzą tajemną. Miałem dostęp do sprzętu, dobrych książek, które uczciwie przeczytałem i tak to już poszło - opowiada, dodając: - Na początku fotografowałem co popadnie - od koleżanek i kolegów z klasy, po drzewa, liście i poręcze. Na początku tylko zdjęcia czarno-białe, potem pierwsze próby z kolorowymi odbitkami - przywołuje wspomnienia pan Marek.

Czy mając tak wieloletnią praktykę, nasz rozmówca poznał już tajemnicę wykonania dobrego zdjęcia? - Oprócz elementarnego warsztatu? - odpowiada pytaniem. - Mieć w głowie odpowiedź na pytanie: "Co autor chciał nam przez to zdjęcie powiedzieć?" Albo wywołać u odbiorcy pytanie "O co tu chodzi?", skłonić do zastanowienia, chwili refleksji. W zdjęciu powinno być choć trochę duszy autora - pięknie podsumowuje przekaz swoich prac.

Dzisiaj trzeba umieć się wyróżnić

- Polski pawilon na Expo 2015. Pięknie się prezentował zarówno w ciągu dnia, jak i wieczorem." loading="lazy">

- Uważam nadmierną obróbkę za rzecz zbędną. Przez nadmierną, rozumiem niepohamowane użycie Photoshopa, który stał się synonimem narzędzia do obrabiania zdjęć. Nie używam go i nie zamierzam tego robić. Oczywiście, są fotografowie, którzy potrafią w Photoshopie dołożyć do banalnego zdjęcia cuda jak z bajki. I czasem to wygląda naprawdę interesująco. Jeden z moich kolegów po mistrzowsku opanował klimatyczne pejzaże. Wiem, że sporo dokłada w Photoshopie, ale robi to tak lekko i zręcznie, że tylko pozazdrościć. Prostowanie, kadr, kontrast, korekta kolorów, czasami przyciemnić lub rozjaśnić lokalnie, wyostrzyć. Koniec - zdecydowanie mówi fotograf.

Poprosiliśmy fotografa o wybranie kilku, najważniejszych dla niego zdjęć. Co je wyróżnia?

- Pół roku później Robert Kubica uległ bardzo ciężkiemu wypadkowi i choć bardzo bym tego nie chciał, być może kolejnej szansy by zrobić mu zdjęcie podczas jazdy bolidem F1 już nie będzie. - Pół roku później Robert Kubica uległ bardzo ciężkiemu wypadkowi i choć bardzo bym tego nie chciał, być może kolejnej szansy by zrobić mu zdjęcie podczas jazdy bolidem F1 już nie będzie.

- Zdjęcie samochodu Renault R31 ma dla mnie wielkie znaczenie. Zostało zrobione w lipcu 2010 roku, w Poznaniu, podczas wizyty teamu Renault i Roberta Kubicy w Polsce. Jest to jedno z niewielu zdjęć Kubicy w samochodzie F1, które mam. Pół roku później Robert Kubica uległ bardzo ciężkiemu wypadkowi i, choć bardzo bym tego nie chciał, być może kolejnej szansy by zrobić mu zdjęcie podczas jazdy bolidem F1 już nie będzie - opowiada pan Marek.

Przypadkiem zrobiłem zdjęcia śmigłowca... jeznach (8) - Śmigłowiec zawisł nad drogowcami, oni rozładowali pojemnik i odleciał.

Przez tyle lat pewnie zdarzyła się niejedna przygoda, związana z wykonywanym zdjęciem. Którą pan Marek zapamiętał najlepiej? Kiedy to było? - Ostatnio! - emocjonalnie przyznaje nasz rozmówca. - Jechaliśmy przez Szwajcarię i zobaczyliśmy drogowców, którzy chyba umacniali pobocze. Nagle zauważyłem zbliżający się śmigłowiec z podczepionym pojemnikiem. Śmigłowiec zawisł nad drogowcami, oni rozładowali pojemnik i odleciał. Zatrzymaliśmy się na chwilę i widzę, że śmigłowiec wraca. Podszedłem do jednego z robotników i spytałem czy mogę zrobić kilka zdjęć. Odparł, że nie ma przeszkód. Postaliśmy tam kilkanaście minut, śmigłowiec zrobił kilka rundek, a mnie udało się zrobić zdjęcia lotnicze zupełnie przypadkowo i inne niż większość zdjęć lotniczych - kończy opowieść z uśmiechem.

- Cadillac należy do mojego dobrego kolegi i wpadliśmy na pomysł sesji w klimatach lat 60tych. Modelki zadbały o stylizacje, profesjonalna makijażystka je przygotowała i ... udało się. Sesja była starannie przygotowana i wg mnie da się to zauważyć na zdjęciach. - Cadillac należy do mojego dobrego kolegi i wpadliśmy na pomysł sesji w klimatach lat 60. Modelki zadbały o stylizacje, profesjonalna makijażystka je przygotowała i... udało się. Sesja była starannie przygotowana i, według mnie, da się to zauważyć na zdjęciach.

Czy jest jeszcze coś, czego pan Marek chciałby spróbować w fotografii? - Marzy mi się materiał z wyścigu Formuły 1 - przyznaje. - Ale nie taki z trybun, tylko z padoku, boksów, kierowcy z bliska etc. To jest trudne i kosztowne. Najbliższy tor to Hungaroring, a wejściówka na weekend z dostępem do boksów to koszt rzędu 3000-4000 Euro, i trzeba doliczyć akredytację. To jest drogo. Ten pomysł chodzi za mną od czasu startów Roberta Kubicy. Gdyby się jeszcze okazało, że wrócił do F1, to może udałoby mi się przekonać żonę do tego pomysłu - śmieje się fotograf.

Porady

Czysto technicznie - przyjaciel ma 5 tys. zł i musi w tym budżecie kupić sprzęt, który pozwoli mu zacząć zgłębiać tajniki fotografii - co mu polecić i dlaczego?

Fot. materiały producenta

- Sugerowałbym lustrzankę klasy APS-C/DX poważnej marki fotograficznej - Canon albo Nikon. Popularne, powszechnie dostępne, z olbrzymimi możliwościami rozwoju poprzez mnogość obiektywów i dodatkowego osprzętu. W tej klasie cenowej obie firmy mają po kilka modeli, jest z czego wybierać. I na początek sugerowałbym obiektyw zmiennogniskowy o zakresie rzędu 18-150 mm. Na początek wystarczy na większość sytuacji.

Jeśli miałbyś zabrać ze sobą w daleką podróż, pełną niespodziewanych sytuacji, jeden uniwersalny aparat z tylko jednym obiektywem - jaki to byłby aparat i dlaczego?

obiektyw_tokina- Wziąłbym swojego D810 z obiektywem Tokiny 16-28 mm. Podczas mojej tegorocznej podróży do Włoch przeważającą większość zdjęć zrobiłem tym obiektywem. Ma bardzo dobre parametry optyczne i świetnie się nadaje do zdjęć krajobrazowych. A D810 jest doskonałym korpusem, którym fotografuję od roku i czasami mam wrażenie, że jeszcze nie wykorzystałem pełni jego możliwości.

(Waldemar Robak)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

RobertRobert

0 0

Brawo Panie Kolego. 21:51, 14.09.2015

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%