Nie wszyscy gotują, ale za to z kuchnią każdy z nas ma coś wspólnego - wszyscy musimy przecież jeść. Jakie potrawy lubią płocczanie? Jakie wspomnienia związane z kuchnią mają politycy? Co gotują aktorzy? Kto jest na diecie, a kto zajada się golonkami? Nasz cykl przybliży Wam znanych i nieznanych płocczan "od kuchni". A może stanie się też inspiracją do kuchennych wojaży?
Michał Sosnowski to były prezes Stowarzyszenia Sympatyków Klubu Wisła Płock, znany w mieście organizator wielu akcji prospołecznych i autor projektu do trzeciej edycji Budżetu Obywatelskiego "Płock - Miasto bohater. Murale o tematyce historycznej".
Wśród płocczan, pomimo młodego wieku, znany jest także jako organizator wielu koncertów hip-hopowych, społecznik oraz kandydat do rady miasta z ramienia PSL-u. Prywatnie Sosnowski to 25-letni absolwent płockiej Małachowianki i student Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, kochający mąż i przyszły ojciec. Naszą uwagę zwrócił elokwentnymi komentarzami na portalu społecznościowym, gdzie z wielką pewnością siebie polemizował ze znacznie starszymi od siebie i doświadczonymi politykami.
Kromka chleba z cukrem - świetny "fast food" z dzieciństwa
Michał przyznaje, że kuchnia i kulinaria od zawsze stanowiły ważny element jego życia. Już jako dziecko chętnie spożywał wyroby matczynych i babcinych rąk. To właśnie kobiety królowały od zawsze w jego kuchni i - jak przyznaje Sosnowski - były one świetnymi kucharkami. - Jadłem co mi przygotowano, bo wybrednym dzieckiem raczej nie byłem - wspomina w rozmowie z nami. - Wówczas zjadłem też pierwszego "fast fooda" w moim życiu, którym również potrafiłem się zadowolić, czyli kromkę chleba z cukrem - dodał z uśmiechem.
To jednak nie jedyny "fast food" z dzieciństwa. Sosnowski z dużym sentymentem wraca także do innej prostej, lecz jak zapewnia przepysznej przekąski. - To chleb smażony na patelni na śmietanie - przyznał. - To często było danie, o które prosiłem babcię, kiedy wracałem do domu po całym dniu grania w piłkę - wspominał z rozrzewnieniem. - Mam też sentyment do świetnego risotto z jednego z lokali w Toruniu, bardzo często jadałem je, kiedy studiowałem na UMK - dodał.
Nie oznacza to jednak, że były prezes Stowarzyszenia Sympatyków Klubu Wisła Płock jadł wszystko, co postawiono przed jego nosem. Choć znienawidzonych smaków było niewiele, to i te pojawiły się w życiu młodego Sosnowskiego. Co więcej, uprzedzenia te pozostały do dziś. - Nie lubiłem krupniku, a równie ciężko było we mnie wmusić czerninę - wyznał. - Uwielbiam natomiast inne zupy. Przepadałem za grzybową, pomidorową z ryżem oraz za mięsami - wymieniał.
Nasz bohater bardzo wysoko cenił - i ceni nadal - smak kaczki, kurczaka czy mięsa wieprzowego. - Byłem typowym mięsożercą - powiedział w rozmowie z nami. - Równie chętnie sięgałem po filety z kurczaka, jak i po swojskie kotlety schabowe z grubą panierką - wspominał.
"Teraz jem smacznie i zdrowo"
Teraz, jak zapewnia Michał Sosnowski, jego dieta uległa zmianom: stara się jeść nie tylko smacznie, lecz przede wszystkim zdrowo. Jak się okazuje, to połączenie idealnie do siebie pasuje. - Dbam o to, żeby mój jadłospis był urozmaicony - opowiada kandydat do rady miasta. - Staram się, żeby dieta była bogata w białko. Jem dużo warzyw i owoców. Ograniczam też kalorie - dodał.
Choć menu dorosłego Michała Sosnowskiego zostało zmienione, niezmiennie w kuchni jego domu króluje kobieta, a konkretniej żona. - Jeżeli już zdarzy się, że ja staję przy garnkach, to z reguły robię kurczaka na różne sposoby, w przeróżnej formie - z ryżem, czy z makaronem - zdradził w rozmowie z nami.
Sosnowski żałuje też, że na posiłki poświęca coraz mniej czasu. Praca i obowiązki zajmują go w takim stopniu, że o regularnym jedzeniu i celebrowaniu obiadów z rodziną nie ma mowy. - Muszę przyznać, że często jadam również na mieście. Całe szczęście, że do naszego miasta przyszła moda na zdrowe burgery ze stuprocentowej wołowiny, które są dobrą alternatywą dla niezdrowych bułek z popularnych "sieciówek" - tłumaczy. - Jeśli chodzi o potrawy bardziej wykwintne, to bardzo lubię sushi - dodał.
Michał zapewnia, że pomimo natłoku obowiązków, liczy się dla niego zdrowie. Dlatego też jedząc posiłki - także na mieście - dba o odpowiedni bilans kaloryczny. - Chcę odżywiać się zdrowo, bo staram się poprawić swoją sylwetkę i zrzucić trochę zbędnych kilogramów - wyznaje. - Oprócz ćwiczeń na siłowni i regularnego odwiedzania sauny, liczę kalorie. To nieuniknione przy diecie - śmieje się.
Na zakończenie nasz bohater podał przepis, który darzy wielką sympatią. - Wybór dania był ciężki, ponieważ bardzo lubię jeść. Jednak z racji tego, że lubię chodzić na grzyby, zdradzę wam przepis, który pozostał "w spadku" po mojej świętej pamięci prababci Helenie - zdradził. - Danie może nie wygląda rewelacyjnie, jednak gwarantuję czytelnikom, że prostota wykonania i przede wszystkim smak potrawy w stu procentach to wynagrodzi - zapewniał nasz rozmówca, podając przepis, który publikujemy poniżej.
Składniki:
- 1 kg pokrojonych leśnych grzybów (najlepsze prawdziwe prawdziwki), - śmietana 400 g, - 2 średnie cebule,| - natka pietruszki, - sól, pieprz i Vegeta do smaku.
Grzyby dokładnie obrać, opłukać (przynajmniej dwukrotnie) odsączyć z wody i pokroić w paseczki. Cebulę pokroić w cienkie piórka.
Do garnka (najlepiej z grubym dnem) wrzucić pokrojone grzybki i cebulę. Dodać śmietanę (musi jej być tyle by po wymieszaniu grzybki były w niej "oblepione"). Dusić pod przykryciem na małym ogniu około 50 minut, dość często mieszając. Jeśli potrawa nam się przypala, można podlać odrobiną wody.
Pod koniec duszenia doprawić solą i pieprzem. Podając można posypać posiekaną natką pietruszki.
Najlepiej smakuje z chrupiącym pieczywem.
Życzymy smacznego!
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu petronews.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas redakcja@petronews.pl lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Tragiczny wypadek w Płocku. Zginął pieszy
Bardzo współczuję temu młodemu kierowcy oraz współczuję rodzinie zmarłego.
Monika.
12:33, 2025-07-13
Wystawiał recepty, udawał lekarza
Mając dolegliwości trafiłem do lekarza POZ który słynął z tego żeby nie zaszkodzić i nie pomóc czyli totalne beztalencie i tym razem też nie pomógł. Na SORZE też nie wiele lepsi. a na prywatnie totalnie odklejony. To są realia leczenia w Polsce czyli wstyd i hańba. Żyją z naszych składek a pacjenta mają głęboko... Ludzie płacą ogromne składki zdrowotne a i tak muszą leczyć się prywatnie więc gdzie ty u jakiś sens?
Janek
06:50, 2025-07-13
„Cud nad Wisłą” w Płocku - historia wciąż żywa
Jakoś nie widać wpisów po dniu wczorajszym
Taa
06:30, 2025-07-13
Wystawiał recepty, udawał lekarza
Zobaczcie ludki. Niby nie był prawdziwym lekarzem ale większość których leczył była bardzo zadowolona. Może nawet ma więcej pozytywnych komentarzy odnośnie leczenia niż niejeden lekarz z POZ. Bardzo dobre podejście do dzieci z zastosowaniem skutecznego leczenia i efekt prawie natychmiastowy czy stawianie osób starszych na własne nogi to w tych czasach bardzo rzadkie.
Gall
06:02, 2025-07-13
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz