Zamknij

Anna Klekowicka od kuchni: Nie jestem master chefem

15:28, 09.07.2019 Michał Siedlecki
Skomentuj

Czy "chomikowanie" pomaga w gotowaniu? Jakie skojarzenia budzą racuchy? Czemu naleśniki są bezkonkurencyjne o każdej porze dnia? Odpowiedzi na te pytania w kolejnym materiale z serii "Płocka Kuchnia", w którym rozmawiamy z Anną Klekowicką, nauczycielką w jednej z płockich szkół specjalnych, prowadzącą program "Imperium Kobiet" w lokalnej telewizji PTV.

Matka, żona i pedagog z powołania, dziennikarka z pasji. Wychowuje dwójkę dzieci, a od kilkunastu lat jest nauczycielem w jednej z płockich szkół.

- Na co dzień zajmuję się młodzieżą niepełnosprawną - mówi Anna Klekowicka. - Przed praktyką pedagogiczną miałam kilkuletnie doświadczenie zawodowe w płockiej policji, gdzie zajmowałam się prewencją kryminalną. W tym też czasie miałam wielka przyjemność być rzecznikiem Komendanta Miejskiego w Płocku - wyjaśnia.

Od ponad dwóch lat pani Ania współpracuje z Płocką Telewizją PTV, gdzie prowadzi autorski program poświęcony kobietom o nazwie "Imperium Kobiet".

W kuchni lubię poeksperymentować

Natłok zajęć sprawia, że gotowanie - choć ważne w codzienności - nie jest dla Anny Klekowickiej najistotniejsze. - Z całą pewnością nie jestem master chefem - śmieje się. - Czasem jednak lubię poeksperymentować, pokombinować na tyle, na ile pozwala mi moja lodówka czy też spiżarnia - zdradza.

Łączenie niecodziennych smaków, gotowanie "czegoś z niczego", to specjalność redaktor Klekowickiej.

- Jestem typem "chomika", więc zawsze mam coś w spiżarni. Mój jadłospis dzięki temu często ulega zmianie. Zmienia się on także wraz z dorastaniem moich dzieci, które narzuciły trochę trendy kulinarne w naszym domu - dodaje z uśmiechem.

Parę rzeczy pozostało jednak niezmiennych. Od lat na stole pani Ani króluje rosół i pomidorowa, które, wraz z białym barszczem, trafiają w podniebienia rodziny naszej rozmówczyni najtrafniej. - Często je gotuję, bo to zupy uwielbiane przez moje pociechy. A drugie dania? Tradycyjnie: kotlet schabowy, ziemniaki i mizeria. Choć kurczak też bywa satysfakcjonujący - śmieje się.

Na codziennym stole często Anny Klekowickiej pojawiają się też słodkości. - Naleśniki są bezkonkurencyjne o każdej porze dnia. Czasem wygrywają też włoskie klimaty, a konkretniej spaghetti. Jednak to nie są te specjały, które rozpieszczają moje podniebienie - przyznaje.

Jak się okazuje, pani Ania woli ostrzejsze, orientalne smaki.

- Lubię ostre potrawy w nucie indyjskiej kuchni - wyznała. - Na takie pozwalam sobie wówczas, kiedy mam pakiet jedzeniowy dla dzieci. Poza tym, jestem fanką wszelkich sałat, najlepiej z podsmażanymi ziarnami, takimi jak słonecznik czy pestki dyni. Bardzo lubię też sushi zakąszane wasabi - wymienia.

Na szczycie listy kulinarnego "naj" znajdują się także desery - szczególnie zaś tort bezowy czy suflet czekoladowy. - Lubię je zawsze! - deklaruje pedagog. - Zresztą, tort bezowy czasem sama przygotowuję. Jednak takie ciasto wymaga większego nakładu czasu. Jeśli już na przygotowanie tortu się decyduję, to pracę rozkładam na dwa dni - tłumaczy.

Taki podział zadań i organizacji pracy pozwala na przygotowanie pysznego deseru i nie rujnuje czasu wolnego od pracy. - Jednego dnia piekę bezy, a drugiego przekładam masą z mascarpone i karmelem. Taki tort całkiem nieźle mi wychodzi, zwłaszcza, kiedy podany jest z owocami typu borówki, maliny oraz liśćmi mięty - opowiada.

Z patelnią i garnkiem jesteśmy pogodzone

Gotowanie nie jest pasją pani Ani, lecz z całą pewnością potrawy przez nią przygotowywane cieszą podniebienie. - Nie gniewam się na patelnię i garnek. Czasem lubię coś wyczarować.  I to dosłownie. Jestem ponoć niezła w organizowaniu jedzenia na szybko - przekonuje.

Idealnym daniem "na szybko" jest sałatka. - Składniki na nią znajdę zawsze. W nagłych sytuacjach zawsze podejmuję niespodziewanych gości carpaccio z buraka na rukoli z serem feta i pestkami słonecznika zarumienionymi na suchej patelni, całość posypana jest zaś kiełkami rzodkiewki - opisuje.

W lodówce naszej rozmówczyni zawsze znajdują się też świeże pomidory. - Są idealnym połączeniem z mozzarellą. Ostatnio polubiłam też ser burrata, który również fajnie komponuje się w propozycję sałat podawanych w moim domu - dodaje.

Jestem otwarta na różne smaki

Upodobania kulinarne Anny Klekowickiej zmieniały się na przestrzeni lat. W dzieciństwie na przykład kubki smakowe raczyła daniami typowo polskimi.

- Bardzo przyjemnie kojarzę racuchy mojej babci. Były zawsze doskonałe, podobnie jak placuszki z zsiadłego mleka - wspomina.

Ten smak należy zdecydowanie do czasów beztroskich. - Niestety, nie nauczyłam się ich robić tak perfekcyjnie jak moja babcia - wyznaje z żalem. - Co jeszcze? Przepyszny kurczak w potrawce z koperkiem mojej mamy. To danie też wywołuje same miłe wspomnienia - mówi pani Ania.

Teraz redaktor Klekowicka jest otwarta na różne smaki. - Czas podróży to zdecydowanie zwiększone możliwości eksperymentowania ze smakami, których na co dzień nie mam. Wakacje kojarzą mi się z dużą ilością owoców morza czy też baraniną - przyznaje.

Okres wakacyjnych wycieczek to też smaki i zapachy owoców. - Zawsze mam wrażenie, że zagraniczne owoce, jedzone gdzieś dalej niż w Polsce, smakują inaczej. Kilka lat temu z niechęcią zdecydowałam się też na zjedzenie dość dużej ośmiornicy zasmażanej w cieście. Smak zdecydowanie zrekompensował wątpliwości - dodaje na zakończenie rozmowy. A dla czytelników PetroNews mamy przepis na specjalną sałatkę pani Ani.

Sałatka Królewska Anny Klekowickiej

Składniki:

  • szpinak surowy,

  • jabłka rumiane 2 sztuki,

  • kulki mozzarelli - 1 paczka,

  • winogron bezpestkowy 30 dag,

  • żurawina suszona - 1 paczka,

  • brzoskwinia najlepiej surowa

  • pestki dyni (3 łyżki) przesmażone na suchej patelnią

  • sos winegret

  • 4 łyżki miodu

  • sos balsamiczny słodki na bazie octu balsamicznego z Modeny

Przygotowanie:

Umyty szpinak rozkładamy na dużej, raczej płaskiej misie, na to układamy przesmażone jabłko, wcześniej pokrojone w ósemki. Jabłko należy usmażyć na łyżce masła z dodatkiem miodu. Czas smażenia jabłka wymaga dużej koncentracji uwagi, gdyż łatwo je przypalić.

Dalej układamy pokrojoną w paski (a la makaron) brzoskwinię, kolejno żurawinę wcześniej sparzoną i odsączoną, winogrono, kulki sera, pestki dyni. Wszystko polewamy sosem winegret z dodatkiem łyżki miodu. Na koniec dekorujemy całość sosem balsamicznym, który bardzo fajnie podkręca smak.

Życzymy smacznego!

(Michał Siedlecki)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

wojekwojek

0 0

Super kobieta pozdrawiam i zycze wszystkiego dobrego . 17:10, 09.07.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%