Zamknij

Marta Roman od kuchni: Najważniejsze są świeże produkty

19:04, 30.11.2015 Aktualizacja: 19:07, 30.11.2015 ok. 5 min. czytania
Skomentuj
Jakie są wspomnienia kulinarne płockiej stylistki? Co jest dla niej najważniejsze w gotowaniu? I jaki strój przypomina jej zupa grzybowa? Dowiecie się tego z dzisiejszego odcinka "Płockiej Kuchni", w której wystąpiła energetyczna Marta Roman.

Marta nie jest typową miłośniczką mody. Postawiła swoje życie na głowie, żeby móc spełniać pasję, realizować się w tym, co podpowiada jej serce. - Z wykształcenia jestem psychologiem, jednak moją pasją od zawsze była moda i to jej poświęciłam życie zawodowe. Można powiedzieć, że jestem książkowym przykładem osoby, która wybrała pasję zamiast utartej ścieżki kariery - śmieje się stylistka i wizażystka.

- Rok temu postanowiłam otworzyć pierwszy w Płocku multibrandowy concept store "Me Like You". To przestrzeń, łącząca butik z ubraniami od polskich projektantów z miejscem do wizażu oraz salonem fryzjerskim - tłumaczy. Prywatnie jest żoną i mamą dwójki dzieci. - W moim wypadku powiedzenie "Rób w życiu to, co kochasz, a nigdy nie będziesz musiał pracować" jest w stu procentach prawdziwe - mówi poważnie.

Kulinarne wspomnienia? Babcia, gotująca obiad...

Jakie są kulinarne wspomnienia płockiej stylistki? - Smaki dzieciństwa... Hmm... - zastanawia się Marta przez chwilę. - Gdy zamykam oczy i przypominam sobie dzieciństwo, to widzę siebie siedzącą na kuchennym blacie. Rodzice są w pracy, a babcia przygotowuje obiad. Prosta, tradycyjna polska kuchnia. Kluski ziemniaczane z białym serem i skwarkami, zupa zacierkowa, kapuśniak... - wspomina.

- Kiedyś nie traktowało się kuchni w kategoriach wykwintna czy codzienna, polska lub amerykańska. Jadło się to, co podano, czyli to, co było dostępne w danej chwili. Ale wszystko smakowało niebiańsko, bo miało naturalny, prawdziwy smak: słony, kwaśny, pachniało dymem wędzonego mięsa. I było przygotowane z największą starannością i miłością. Poza tym, jedzenie było prawdziwe, autentyczne. Jabłka nie wyglądały identycznie i pachniały, w zależności od gatunku, malinami albo kwaśnym winem - tłumaczy stylistka.

- Cieszę się, że polska kuchnia jest odkrywana na nowo. Pełna jest przecież i jarzyn i grzybów, ziół, ale i miodu, przypraw korzennych, pieprzu, który jest moją ulubioną przyprawą, grubo mielony. Dodaję go praktycznie do każdej potrawy, nawet kanapek - śmieje się Marta.

Moje smaki wciąż się zmieniają...

Które smaki z lat beztroskiej zabawy wizażystka pamięta najwyraźniej? - Z dzieciństwa najbardziej pamiętam właśnie kluski ziemniaczane z białym serem i skwarkami - mów zdecydowanie. - Do dzisiejszego dnia babcia, która zna moją słabość do tej potrawy, przygotowuje ją specjalnie dla mnie. Kupuje wtedy świeży twaróg, taki domowy, a nie robiony przemysłowo. Do tego skwarki z chudego boczku... - widzimy już tę potrawę oczami wyobraźni.

Kiedy pytamy o aktualne smaki, Marta wyraźnie ma problem z odpowiedzią. - Trudno powiedzieć, czy coś takiego, jak ukształtowany smak we mnie istnieje - mówi po chwili. - Widzę, jak się zmienia. Jak potrawy, które cenię, uważam za dobre, zmieniają się na przestrzeni czasu. Owszem, dom rodzinny jest ważny, ale wydaje mi się, że wpływ na smaki mamy w zasadzie my sami.

- Z pewnością, tak jak w modzie, istnieje klasyka, od której się nie ucieknie. Mała czarna i szpilki to nic innego, jak gorąca aromatyczna grzybowa zimą. To musi zawsze smakować w odpowiednich okolicznościach - opisuje plastycznie.

Właścicielka "Me Like You" podkreśla, że nie ma wyszukanych wymagań. - To, co jest dla mnie najważniejsze w potrawie, to świeże produkty. Nie lubię niczego odgrzewanego, odsmażanego lub z mikrofalówki. Owszem, wymogi życia w biegu zmuszają mnie i do zjedzenia hot-doga, ale jeżeli mam wpływ na wybór posiłku, to świeżość produktu i czas jego przygotowania mają dla mnie znaczenie - zaznacza.

- Mistrzowie sushi, którego jestem fanką, mówią, że inaczej smakuje przy barze, a inaczej stolik dalej. Jest to filozofia bardzo mi bliska. Uwielbiam wszelkiego rodzaju sałaty, kuchnię śródziemnomorską i owoce morza, sery, białe wina - latem musujące. Owoce wybieram sezonowe. Teraz jabłka, gruszki, latem jagody, truskawki, czereśnie. Wyjątkiem są cytrusy, które teraz są najlepsze i kojarzą się z Bożym Narodzeniem - uśmiecha się ciepło.

Wspólne posiłki są ważne

Jak wygląda kulinarny tryb życia stylistki? - Śniadania i kolację jadam w domu, obiad w pospiechu w pracy. Wspólnie, rodzinnie, jemy tylko kolację. Niedziela jest jednak dniem, kiedy celebrujemy rodzinnie posiłki. Przygotowujemy wspólnie śniadanie, włączamy w to dzieci, które nakrywają stół, układają talerze, sztućce. Wykładamy na półmiski wędlinę, sery, sałatę, pomidory, rzodkiewkę. Mąż z synem robi pastę jajeczną. Obok wędlin stawiamy dżem, miód. Parzymy herbatę w imbryku, a nie zalewamy w filiżankach, jak co dzień. Myślę, że jest to ważny, wyjątkowy moment w tygodniu. Widać to szczególnie po naszych dzieciach, jak doceniają ten czas - opowiada Marta.

A kto przygotowuje posiłki w domu państwa Roman? - W zasadzie to lepszym kucharzem jest mój mąż - śmieje się nasza rozmówczyni. - Bardzo lubi eksperymentować ze smakami. Ma też dużą wiedzę na temat pochodzenia potraw i dominujących w danej kuchni składników. Gdy jesteśmy gdzieś za granicą, ja wypatruję tego, co znam, gdy tymczasem on próbuje wszystkiego co dziwne, zachęca mnie do poszukiwania i odkrywania nowych smaków - przyznaje.

Marta jednak również odnajduje się w kuchni. - Moimi popisowymi potrawami są zupy - zdradza. - Uwielbiam je jeść i gotować. Są one szybkie w przygotowaniu, a dodatkowo, pod względem ich różnorodności bijemy wszystkie nacje na głowę. Świetnie wychodzi mi i ten przysłowiowy niedzielny rosół i... pomidorowa. Lubię kwaśne zupy: ogórkową i kapuśniak, ale także słodką zupę z dyni czy wiosenną z młodych warzyw, delikatnie zabieloną śmietaną - uśmiecha się wizażystka.

Na zakończenie, tradycyjnie prosimy o podanie przepisu. - Specjalnie dla czytelników PetroNews podam przepis na śniadanie, które przygotowuje mój mąż, gdy jesteśmy tylko we dwoje - tajemniczo mówi Marta Roman.

Składniki: - czerstwa chałka - czekolada z zawartością pow. 70% kakao - szklanka mleka - jajko - masło klarowane - ananas - kawa

Przygotowanie: Chałkę pokroić na grube kromki i naciąć wzdłuż brzegu, tworząc małą kieszonkę (ok. 3 cm). Do nacięcia włożyć kostkę czekolady. Namoczyć delikatnie w mleku. Obtoczyć w jajku i usmażyć z obu stron na klarowanym maśle, tak, aby czekolada rozpuściła się w środku chałki. Podawać z plastrami ananasa i czarną, gorzką mocną kawą. Smacznego!

(Agnieszka Stachurska)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

OSTATNIE KOMENTARZE

0%