"...Przybyłem w nocy... Stał w chałupce młynarza z generałem Berthier. Rano wszystko było w poruszeniu, nikt mnie nie chciał meldować, zdało się, że pan rzucał na wszystkie strony pioruny, rozdroże nadzwyczajne w tej porze czyniły zły humor. Postawiłem się po kostki w błocie w sionce przed jego pokojem, wyszedł zasępiony, lecz skoro mnie postrzegł, z wypogodzoną, szczerze wyznawam, twarzą zapytał się: co tu robię... Przybyłem - odpowiedziałem na rozkaz J.C. Mości. Na to on - Ale trzeba, żebyś Waćpan zaraz jechał do Płocka i tam departament uorganizował i jak najlepszego ducha zaszczepił".Już dzień później Józef Wybicki przybył do naszego miasta i przejął od urzędników pruskich władzę nad departamentem płockim. Niezwłocznie też ruszyły transporty zaopatrzenia dla wojska stacjonującego w Zakroczymiu. 29 grudnia w budynku pruskiej kamery (obecna siedziba delegatury Urzędu Wojewódzkiego przy placu Obrońców Warszawy) Józef Wybicki wygłosił do zebranych płocczan płomienne orędzie: "Współobywatele! Napoleon ten podziw świata, ten postrach i pogrom niesprawiedliwych tronów, niezwyciężonym orężem swoim ostatni już wyziew wypiera z piersi najeźdźcy naszego... Już nie ma potęgi pruskiej, a Polska znowu być zacznie... Już odtąd Polak urzędnik do Polaka ojczystym językiem przemawiać będzie." Następnie Wybicki powołał do życia Izbę Najwyższą Administracji wojenno - ekonomicznej. W tym czasie departament płocki obejmował całe północne Mazowsze od powiatu lipnowskiego i wyszogrodzkiego aż po mławski, pułtuski, przasnyski i ostrołęcki. To właśnie w tym rejonie rozlokowała się w dużej części cesarska armia. Po krótkim pobycie w Płocku Wybicki udał się do Warszawy, tymczasem sytuacja na Mazowszu stała się dramatyczna; na przełomie zimy i wiosny zapanował powszechny głód, na domiar złego katastrofalny stan regionu pogłębiła jeszcze krwawa bitwa z Prusakami pod Iławą 8 lutego 1807 roku, w której zginęło 40 tysięcy żołnierzy. Brak szpitali dla tysięcy rannych i zaopatrzenia jeszcze bardziej pogłębiał panujący chaos. Jan Henryk Dąbrowski na czele Legionów, mal. Juliusz Kossak, Wikipedia W tej sytuacji, w marcu Józefa Wybickiego skierowano do Płocka jako nadzwyczajnego pełnomocnika rządu z nieograniczonymi uprawnieniami. Szybko zyskał tu przydomek, nazwano go bowiem "płockim księciem". Ten zaś podjął się trudnego zadania, starając się zapewnić na wyniszczonym Mazowszu aprowizację dla cesarskiej armii. Pełen zapału i oddania, wykorzystując swój talent organizacyjny wznowił dostawy i rozwiał widmo klęski napoleońskiej kampanii na ziemiach polskich. Zadbał również o to, aby wszystko odbywało się zgodnie z prawem, płacąc za dostawy żywności i zapobiegając bezzasadnym rekwizycjom. Wkrótce w pobliskich Tokarach i Dobrzykowie powstały lazarety, a kilkanaście młynów pracowało dzień i noc produkując mąkę na porcje chleba dla żołnierzy. Głód wielokrotnie zaglądał Mazowszanom do oczu, ale dzielnie wspierali cesarską armię licząc na to, że to poświęcenie przywróci wolną Polskę. Sam Wybicki tak pisał o tragicznej sytuacji w departamencie płockim:
"Nieszczęścia tutejszego obywatelstwa codziennie wzrastają. Już są okolice bezludne, w dzicz zamienione(...) Są drugie, gdzie jest mieszkaniec, ale zagrożony głodem, chorobą i śmiercią... Postawiony bywam kilka razy na dzień w najtkliwszym położeniu pasowania się z czuciem nędzy współbraci i potrzeb publicznych".Na szczęście, bieg wydarzeń na froncie w czerwcu 1807 roku zakończył tak uciążliwe dla Mazowsza działania wojenne. W czerwcu po wygranej bitwie pod Friedlandem Napoleon zawarł pokój w Tylży, który powoływał do życia Księstwo Warszawskie - namiastkę niepodległej Polski. Cesarz docenił zasługi "płockiego księcia" i jak lakonicznie podsumował "... bez Wybickiego nie miałbym co jeść". W dowód swej wdzięczności, Napoleon chciał nadać Józefowi Wybickiemu dobra państwowe oraz stałą pensję w wysokości 6000 franków rocznie, ten jednak odmówił, prosząc jedynie o odzyskanie swego majątku w Manieczkach. Cesarz spełnił jego prośbę. W swych pamiętnikach Wybicki pisał:
"Tak to przez nieprzewidziane środki Opatrzności wróciłem się z żoną i dziećmi do mej fortunki, którą dla przywiązania mego do Ojczyzny straciłem. Gdy się atoli ta wiadomość rozeszła, iż ja nie przyjąłem od cesarza dóbr narodowych w zamian za swoje, Francuzi szydzili z takiego patriotyzmu; być inaczej nie mogło; ludzie zupełnie zdemoralizowani i tylko bogactw w jaki bądź sposób nabytych chciwi, nie mogli pojąć, jak Polak mógł pogardzić swym zyskiem w bojaźni pokrzywdzenia fortuny narodowej".Dwór Józefa Wybickiego w Będominie, obecnie siedziba Muzeum Hymnu Narodowego, Wikipedia Za swe zasługi "płocki książę" został odznaczony francuskim złotym krzyżem Orderu Legii Honorowej i Orderem Orła Białego, otrzymał też urząd senatora wojewody. Z czasem, szczególnie w okresie po upadku Napoleona Bonaparte, powoli odsunął się od życia politycznego, coraz częściej przebywając w swych rodzinnych dobrach. Zmarł 10 marca 1821 roku. Pochowano go w kościele w Brodnicy, a potem jego prochy przeniesiono do Krypty Zasłużonych Wielkopolan w kościele św. Stanisława w Poznaniu zwanej "Poznańską Skałką". Tymczasem jego legionowy mazurek podarował mu nieśmiertelność, niemal natychmiast wchodząc do polskiego kanonu pieśni patriotycznych. Jeszcze wiele razy zagrzewał nas w dramatycznych chwilach do najwyższej ofiary; pieśń śpiewano w czasie powstania listopadowego i styczniowego, był też na ustach rodaków w czasie rewolucji 1905 roku i maszerował wraz z Legionami Piłsudskiego. Wrósł z naszą polską świadomość tak głęboko, że 26 lutego 1926 roku stał się oficjalnie naszym hymnem narodowym. "Jeszcze Polska nie umarła..." i pewnie jeszcze długo nie umrze, jeżeli nie popełnimy kardynalnych błędów naszych przodków i dopóki nasz hymn będzie miał w sobie moc jednoczenia w słusznej sprawie wszystkich Polaków bez wyjątku...
Będzie ścieżka rowerowa pod mostem
Inne miasta się rozwijają ,drogi ,szkoły (studenci) , miasto ściąga inwestycje firm , innowacje ,lotniska , szpitale uniwersyteckie itp. a te gamoni... ścieżki robią .No jaki prezydent takie inwestycje.
sypialnia
21:05, 2025-07-13
Tragiczny wypadek w Płocku. Zginął pieszy
Bardzo współczuję temu młodemu kierowcy oraz współczuję rodzinie zmarłego.
Monika.
12:33, 2025-07-13
Wystawiał recepty, udawał lekarza
Mając dolegliwości trafiłem do lekarza POZ który słynął z tego żeby nie zaszkodzić i nie pomóc czyli totalne beztalencie i tym razem też nie pomógł. Na SORZE też nie wiele lepsi. a na prywatnie totalnie odklejony. To są realia leczenia w Polsce czyli wstyd i hańba. Żyją z naszych składek a pacjenta mają głęboko... Ludzie płacą ogromne składki zdrowotne a i tak muszą leczyć się prywatnie więc gdzie ty u jakiś sens?
Janek
06:50, 2025-07-13
„Cud nad Wisłą” w Płocku - historia wciąż żywa
Jakoś nie widać wpisów po dniu wczorajszym
Taa
06:30, 2025-07-13
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz