Zamknij

Paweł Kolczyński od kuchni: Od dzieciństwa lubiłem gotować

17:53, 09.05.2018 Agnieszka Stachurska
Skomentuj

Kto nauczył go trudnej sztuki kucharzenia? Jaką nietypową potrawę pamięta z dzieciństwa? Co odziedziczył po nim syn? Między innymi o tym rozmawiamy z radnym sejmiku mazowieckiego Pawłem Kolczyńskim w kolejnym odcinku "Płockiej kuchni". W codziennym życiu pełni wiele funkcji - jest radnym sejmiku mazowieckiego, radcą prawnym, przez wiele lat związanym z uczelniami wyższymi jako nauczyciel akademicki, aktualnie realizuje działalność prawniczą jako osoba zarządzająca spółkami w Funduszu Rozwoju Spółek, któremu szefuje, jest też mężem, ojcem 9-letniego Krzysia, który... wkrótce będzie miał rodzeństwo. - Oczekujemy z żoną Dorotą na drugiego synka - przyznaje Paweł Kolczyński. Jego wielką pasją jest historia, dzięki czemu brał udział w wielu konkursach. - Pomogło mi to w zdobywaniu kolejnych szczebli edukacji, jako laureat konkursów historycznych miałem ułatwione zadanie, aby dostać się do Małachowianki, czy później na studia - wyjaśnia.

Interesuje się też polityką, którą, można powiedzieć, ma w genach. - Nie da się ukryć, że tata, który jest obecnie najdłużej sprawującym funkcję radnego w Radzie Miasta Płocka (był wybierany od 1990 roku), miał duży wpływ na moje zainteresowanie polityką i samorządem. To co dotychczas zrobił, jak funkcjonował i funkcjonuje w samorządzie, ma duży wpływ na to, iż nazwisko, które obaj nosimy kojarzy się pozytywnie - mówi Paweł Kolczyński.
A z prywatnych pasji? - W tej chwili nie mam na to zbyt dużo czasu, ale od zawsze piłka nożna towarzyszyła mojemu życiu. Jestem kibicem płockiej Wisły od dawna. Pamiętam, jak z chłopakami z Imielnicy szyliśmy flagę w któreś wakacje. Tę flagę z napisem "Petrochemia" mam do dzisiaj w domu - wspomina nasz rozmówca.

Chleb ze smalcem i kartki na mięso Jakie są smaki jego dzieciństwa? - Smakiem wakacyjnym (a z wakacji pamiętam żużlowe ulice Imielnicy i całodzienną grę w piłkę), jest na pewno chleb ze smalcem i z musztardą - wyznaje radny sejmiku, wywołując nasze zdziwienie. - Jeszcze bardziej ekstremalny był chleb ze smalcem i białym serem - śmieje się pan Paweł. - Co jeszcze? Rabarbar maczany w cukrze, a w Wielkanoc pierwsze ogórki, rzodkiewki i pomidory, kupowane specjalnie na święta. Dla wyjaśnienia młodszym czytelnikom: kiedyś te produkty nie były dostępne w sklepach przez cały rok. Z tych czasów pamiętam także stanie w kolejkach z babcią, z kartkami na mięso, które było pakowane w taki brązowy papier - opowiada Paweł Kolczyński. Wspomina również pierwszą restaurację sieciową na Tumskiej, Mr Smarty`s, która była powiewem wielkiego świata.
Czy pamięta pierwszą przygotowaną przez siebie potrawę? - Ja generalnie, podobnie jak mój syn Krzysio, który już nieźle gotuje, od dzieciństwa spędzałem czas w kuchni. Najczęściej zajmowałem się pieczeniem ciast typu murzynek czy placek z jabłkami. Ale nie ukrywajmy, wówczas były takie czasy, że nie mogliśmy robić sobie polędwiczek z borowikami - uśmiecha się.
Kto najbardziej wpłynął na jego smaki? - W sumie sam byłem zawsze ciekawy nowych smaków i potraw. W domu gotowała głównie babcia i mama, tata zawsze dużo pracował. To na mamie spoczywał ciężar opieki nad domem, a była nas na początku trójka, dużo później czwórka - mówi pan Paweł. W kuchni króluje kuchnia śródziemnomorska Jaką kuchnię obecnie preferuje? - Lubię każdą dobrą kuchnię, choć trudno jest wyjaśnić co jest dobrą kuchnią - zastanawia się nasz rozmówca. - Nie unikałem i nadal nie unikam nowych smaków, ale poza tradycyjną polską kuchnią w nowoczesnym wydaniu, najbardziej przypadła mi do gustu kuchnia śródziemnomorska i azjatycka. Te dwie grupy łączy zamiłowanie do owoców morza - małże, krewetki czy mule odgrywają tu dużą rolę, a wystarczy do nich dodać proste produkty, żeby stworzyć zupełnie różne potrawy - tłumaczy.
Czy jada częściej w domu, czy może w restauracjach? - Muszę przyznać, że mój sposób odżywiania nie jest zdrowy, nie mam czasu na posiłki. Natomiast w weekendy możemy bardziej rodzinnie się spotkać, czasami nawet ugotować i zjeść wspólnie. W tygodniu jednak, ze względu na obowiązki zawodowe, ani ja, ani żona nie poświęcamy zbyt wiele uwagi gotowaniu - przyznaje. Wówczas gotuje więc najczęściej babcia Krzysia, która przyrządza świetną pomidorówkę, gołąbki, kluski ziemniaczane ze skwarkami i białym serem czy kotlety mielone.
Jednak, pomimo notorycznego braku czasu, Paweł Kolczyński bardzo dobrze radzi sobie w kuchni. Jakie jest jego popisowe danie? - Ostatnim moim daniem, które zyskało uznanie w oczach rodziny i znajomych, jest paella marinera. To danie na bazie ryżu, z warzywami i owocami morza. Gościom w moim wydaniu zawsze smakowały też mule, ale tu jest problem z zakupem świeżych i dobrej jakości produktów. To spowodowało, że poszedłem w kierunku innych owoców morza, które można zakupić mrożone - wyjaśnia radny sejmiku mazowieckiego, podając przepis na swoją paellę czytelnikom PetroNews. Podkreślmy, że przepis podyktował nam z pamięci! Składniki:
  • 0,5 kg ryżu hiszpańskiego (krótkie, okrągłe ziarna ryżu)
  • 3 pomidory sparzone, obrane ze skórki i pokrojone w kostkę
  • około 10 cebulek szalotek
  • 1,5-2 papryki czerwone pokrojone w kostkę
  • 3 ząbki czosnku
  • oliwa z oliwek + masło do rozpoczęcia smażenia
  • ok. 150 ml białego wina
  • duża szklanka zielonego groszku (mrożonego)
  • 3 cytryny
  • pietruszka
  • kolendra (jeśli ktoś lubi)
  • mieszanka owoców morza - 1 op.
  • średniej wielkości krewetki - 2 op.
  • mule bez skorupek - 1 op.
  • mule ze skorupkami - 0,5 op. (do przybrania)
  • bulion rybny (na 1 litr wody wrzucić 1,5-2 kostki bulionu warzywnego, małe opakowanie szafranu, sos ostrygowy, sos rybny, jasny sos sojowy).
Wykonanie: Rozgrzewamy patelnię (najlepiej jak najbardziej płaską). Wlewamy oliwę i masło, na to czosnek, szalotkę, chwilę przesmażamy. Dodajemy pokrojoną paprykę, mieszamy, przesmażamy. Dodajemy pomidory, dusimy aż powstanie w miarę jednolita masa. Dodajemy wino, odparowujemy. Kiedy warzywa zmiękną, dodajemy ryż. Ilość ryżu dobieramy do wielkości patelni, usypujemy "tamę" przez średnicę patelni. Całość mieszamy. Powoli dolewamy bulion i już nie mieszamy, ponieważ najlepsza paella jest wówczas, kiedy spód jest lekko przypieczony. Ilość bulionu dopasowujemy do ilości warzyw, około 0,7-1 litra. Przykrywamy folią aluminiową, dusimy 10-15 minut. Kiedy ryż zmięknie, dodajemy owoce morza, wcześniej umyte i rozmrożone. Układamy je w sposób ozdobny na wierzchu ryżu. Przykrywamy ponownie folią aluminiową na około 10 minut. Na koniec przybieramy potrawę zielonym groszkiem mrożonym, czekamy aż się zaparzy. Na wierzchu posypujemy pokrojoną natką pietruszki lub kolendrą, można też posiekaną natkę wymieszać z sokiem cytryny i oliwą i polać paellę. Przed podaniem umyte cytryny, pokrojone w ósemki układamy między owocami morza. Smacznego!

(Agnieszka Stachurska)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%