Zupełnie niedawno, uzbrojony w aparat fotograficzny, przemierzałem trochę zapomniane, staromiejskie podwórka. Pewnie szukałem bezwiednie tej historii zaklętej w kamieniu, ale odkryłem też pewną prawidłowość – fotogeniczność sceny była odwrotnie proporcjonalna do otaczającej ją aury… A mówiąc wprost – im bardziej ukazujący mi się obraz był malowniczy, tym bardziej unosił się wokół odorek obsikanej cegły… Tak, ludzie pozostawiają po sobie różne ślady na ziemi…
Plusk wody wydał się w pierwszej chwili burzącym naturalny porządek rzeczy hałasem – jak się okazało, to tylko wędkarz zarzucił przynętę. Właśnie! Wędkarze są chyba niesamowicie cierpliwi i mają tę swoją pasję. Czy to pasja, czy też ucieczka od życia? Chyba każda pasja jest po trosze ucieczką od codziennego życia, a może je wzmacnia i buduje – nie wiem… Są prawdy, pół – prawdy i g….o prawdy… Tak mówił ksiądz Tischner, pewnie miał rację.
Są miejsca na Ziemi, które przyciągają pasjonatów. Pasjonaci przyrody wybierają ostępy leśne Białowieży i komary nadbiebrzańskich bagien, wędkarze i myśliwi – polują i wędkują, gdzie tylko można, historycy i archeolodzy obracają każdy kamień w dłoni, może trafi im się odkrycie życia, malarze kochają Paryż, Wenecję, Kazimierz Dolny, fotograficy, żeby osiągnąć doskonałość, fotografują wszystko, co popadnie, bo wciąż im się wydaje, że każda chwila jest niepowtarzalna i nie potrafią wybierać, ale lgną do miejsc, które według nich gwarantują ujęcia do National Geographic…
Tak… Podróże kształcą. Są ludzie, którzy nazywają siebie kosmopolitami, ja jednakże myślę, że jest to ich głęboko skrywana skaza, ponieważ do tej pory nie zaznali ukojenia. Nie ukrywam, że ja też od czasu do czasu, dla przewietrzenia swych kości i ducha, oddaję się wakacyjnym wyjazdom, do czego wszystkich, w miarę posiadanych możliwości gorąco namawiam. Warto zyskać nowe spojrzenie, odreagować emocje, zapomnieć o oklepanej do znudzenia drodze do pracy i z pracy. Jednakże swoje miejsce w życiu i miejsce życia chyba powinno się mieć…
Są gusta i guściki, są indywidualne preferencje… Są też ludzie kochający mazurskie jeziora i morenowe pagórki, albo urocze wąwozy roztoczańskie, inni uwielbiają leśne ostępy lub są też tacy, którzy preferują industrialną woń i rozmach współczesnego miasta, są apologeci małych, zapomnianych przez epokę miasteczek, sennych zastygłych w czasie podwórek, które swą brzydotą stają się ponadczasowo piękne… Dlaczego wciąż mam wrażenie, że to wszystko mam w jednym miejscu?
Na pewno domyśliliście się Państwo, że cały czas piszę o Płocku i jego okolicach wprost – na wyciągnięcie ręki. Piękna lokalizacja na własne miejsce w życiu, prawda…?
Waldemar Robak