REKLAMA

REKLAMA

Mobilisem do Warszawy nie pojedziesz. Czy Płock staje się dziurą komunikacyjną?

REKLAMA

Spółka Mobilis, która przejęła PKS Płock, poinformowała pod koniec roku, że od stycznia rezygnuje z kursów na trasie Płock-Warszawa. – Studenci, emeryci, osoby bez prywatnych samochodów czy też codziennie dojeżdżający do pracy w Warszawie mają już teraz problem z dostaniem się do Warszawy i z powrotem – podkreśla nasz czytelnik.

Mobilis zrezygnował. Co teraz?

– Jesteśmy zmuszeni poinformować, że nasza spółka będzie realizowała połączenia na trasie PŁOCK – WARSZAWA tylko do końca 2018 roku. Chcielibyśmy podziękować wszystkim naszym pasażerom za każdy kilometr przejechany razem i za każdą minutę spędzoną w naszych autobusach – taki komunikat zawisł na stronie potentata kursów dalekobieżnych w Płocku pod koniec ubiegłego roku.

Przeczytajrównież

Firma Mobilis  dodała, że jak wynika z informacji spółki, od stycznia 2019 r. linia powinna być obsługiwana przez innego przewoźnika. – Będziecie mieć Państwo możliwość podróżowania transportem zbiorowym na trasie do Warszawy. Nowy przewoźnik też z pewnością będzie informował przyszłych pasażerów o szczegółach – uspokajał Mobilis w komunikacie.

Reklama. Przewiń aby czytać dalej.

Jak się jednak okazuje, nie jest to taka prosta sprawa. Pomimo zgłoszeń o rejestrację nowych kursów, nadal nie ma regularnych kursów u nowych przewoźników. Brak połączeń dalekobieżnych zaczął być już zauważalny przez dotychczasowych pasażerów.

– Czy macie Państwo informacje na temat tego czy będzie w Płocku realizowane nowe połączenie autobusowe między Płockiem a Warszawą za firmę Mobilis, która zlikwidowała wszelkie połączenia autobusowe? – pyta jeden z naszych czytelników.

– Od stycznia mamy tutaj praktycznie monopol na rynku na przewozy autobusowe między naszym miastem a stolicą. Myślę, że to jest niepokojąca sytuacja, że nie mamy już tak wielu możliwości dojazdu do Warszawy. Studenci, emeryci, osoby bez prywatnych samochodów czy też codziennie dojeżdżający do pracy w Warszawie, mają już teraz problem z dostaniem się do Warszawy i z powrotem – zaznacza nasz czytelnik.

I faktycznie, po tym, jak zlikwidowane zostały wszystkie połączenia lokalne z Płocka, a teraz kursy dalekobieżne m.in. do Warszawy, Łodzi, czy Bydgoszczy, sytuacja na płockim rynku komunikacyjnym stała się naprawdę trudna. Jeśli ktoś nie ma własnego auta, może mieć poważny problem, bo kursów obecnie jest niewiele, a podróż pociągiem (a właściwie szynobusem, których przez Płock przejeżdża tylko kilka razy dziennie, i to jako kursy do Kutna) do Warszawy zajmuje około 3 godzin.

Rynex: Rozmawiamy z przewoźnikami

Nasi czytelnicy uważają, że to skandal, aby byłe miasto wojewódzkie miało tak kiepskie połączenia z innymi miastami. Jest to uciążliwe szczególnie dla studentów, którzy dojeżdżają z Płocka do uczelni w innych miejscowościach. O skali tego problemu niech świadczy to, że tylko w ciągu ostatniego roku zlikwidowano blisko tysiąc połączeń, w których miejsce powstało zaledwie kilkadziesiąt.

Z nowymi przewoźnikami rozmawiają w miejskiej spółce Rynex. – Przewoźnicy występują do nas o pozwolenie na korzystanie z dworca – tłumaczy Stanisław Kuliński, kierownik dworca w Płocku. – Po naszym potwierdzeniu, że takie miejsca będą możliwe do wjazdu i wyjazdu, przewoźnicy składają dokumenty, w zależności od kompetencji, do urzędu marszałkowskiego lub starostwa powiatowego czy gmin, które wydają takie zezwolenia. Nie mamy informacji na jakim obecnie jest to etapie – wyjaśnia.

Jak dodaje, wśród przewoźników, którzy planują otworzyć nowe kursy przez Płock, są firma Stalko czy PKS Gdańsk.

Marcin Szeluga, który w spółce zajmuje się rozmowami z przewoźnikami, uzupełnia, że nowe planowane kursy są do Warszawy (6 kursów w ciągu dnia), do Bydgoszczy (również 6 kursów w ciągu dnia), do Olsztyna i do Gdańska.

– Na dzisiaj nie potrafię powiedzieć, kiedy te kursy zostaną uruchomione, ponieważ przewoźnicy dopiero niedawno występowali do Ryneksu – zastrzega Marcin Szeluga. Dodaje, że rozmowy prowadzone są obecnie z czterema przewoźnikami.

Próbowaliśmy skontaktować się z jednym z przewoźników, firmą Stalko z Zielonki, aby dowiedzieć się na jakim etapie jest uzyskiwanie pozwoleń, firma nie odbierała jednak telefonu, nie otrzymaliśmy również odpowiedzi na nasz e-mail.

Problem istnieje także na terenie powiatu płockiego, tu jednak Starostwo Powiatowe podjęło rozmowy z przewoźnikami, w wyniku czego podpisano umowy z sześcioma firmami.

– Powiat Płocki w sierpniu 2018 roku został rzucony na głęboką wodę. Z dnia na dzień z obsługi lokalnych linii autobusowych wycofał się jedyny przewoźnik, spółka MOBILIS. Dzięki staraniom Zarządu i pracowników Starostwa Powiatowego w Płocku udało się w ciągu kilku tygodni zachęcić nowych przewoźników oraz zorganizować nowe linie komunikacyjne. W efekcie od 1 września 2018 mieszkańcy mogą bez przeszkód przemieszczać się pomiędzy gminami powiatu a miastem Płock. Warto wspomnieć, że często znacznemu skróceniu uległ czas podróży, a w wielu przypadkach stawki opłat zmniejszyły się nawet o ponad 30% – wyjaśniają w starostwie.

Zbyt wysokie stawki?

Czy w Płocku problem zostanie rozwiązany? Być może zachętą dla przewoźników byłyby niższe stawki za postój. Z naszych informacji wynika, że obecne są zdecydowanie za wysokie, w związku z czym przewoźnicy wolą opłacać prywatny parking przy Al. Jachowicza, niż wjeżdżać na teren wyremontowanego dworca kolejowo-autobusowego.

Trzy lata temu ostrzegał przed tym prezes spółki PKS Gostynin. Jak wyjaśniała firma, z powodu zbyt wysokich opłat, PKS Gostynin musiał zrezygnować z wyremontowanego dworca w Płocku. Przed remontem za wjazd autobusu przewoźnik płacił 3 zł, po przebudowie stawka wynosiła już 12 zł. Co prawda, udało się ją wynegocjować na 7 zł, ale i tak dla gostynińskiej spółki było to nieopłacalne. Dlatego autobusy z Gostynina przeniosły się na były dworzec przy Alejach Jachowicza.

– Rynex powinien zmienić podejście obniżając ceny, co zwiększyłoby liczbę pasażerów, napędzając klientelę do pobliskich sklepów i kawiarni. Jeśli spółka nie zmieni podejścia, niedługo wyniesie się z niej także Mobilis. A wtedy dworzec będzie stał pusty – prorokował wówczas prezes spółki Radosław Marek.




W płockiej spółce nie zgadzają się jednak z tą opinią. – Kursy nie były realizowane na naszym dworcu głównie ze względu na to, że przewoźnicy byli przekonani o przyzwyczajeniu płocczan do dworca przy Al. Jachowicza – mówi Stanisław Kuliński.

– Ceny podwyższyliśmy, ponieważ znacznemu polepszeniu po remoncie uległy warunki i podjazdu, i dla kierowców, ale z każdym z przewoźników negocjujemy ceny indywidualnie, w zależności np. od wielkości środka transportu – zapewnia.

Podobne zdanie ma Marcin Szeluga. – Są przewoźnicy, którzy odjeżdżają z Al. Jachowicza, ale przed remontem u nas nie stawali. Natomiast PKS Gostynin przez jakiś czas po remoncie korzystał z naszego dworca, później przenieśli się przy Al. Jachowicza, z niewielką ilością kursów – wyjaśnia.

Obecnie z płockiego dworca korzysta około 16 przewoźników.

Wśród nich są również autobusy… Komunikacji Miejskiej w Płocku (choć nie muszą, gdyż postój mają również od strony ulicy). W ten sposób jednak pieniądze z jednej spółki miejskiej przechodzą do Ryneksu, zmniejszając oficjalnie stratę.

Problem spowodowała prywatyzacja?

Według Karola Trammera, redaktora naczelnego pisma „Z biegiem szyn”, problem zaczął się od likwidacji PKS-ów w województwie mazowieckim, które zostały sprywatyzowane w 2010 roku przez rząd Platformy Obywatelskiej.

Jak wyjaśnia w rozmowie na łamach portalu KrytykaPolityczna.pl, tamta prywatyzacja dotyczyła w sumie sześciu PKS-ów: Ciechanów, Ostrołęka, Mława, Przasnysz, Mińsk Mazowiecki oraz Płock, i od razu budziła wątpliwości. Jednak ówczesnemu Ministerstwu Skarbu Państwa, w imieniu którego cały proces koordynował minister Budzanowski, zależało wyłącznie na tym, żeby te spółki sprzedać.

Łącznie sprzedano PKS-y za 77 milionów. Ale Karol Trammer uważa, iż biorąc pod uwagę wartość nieruchomości, które te przedsiębiorstwa posiadały, chociażby działki w centrach miast, na których są dworce autobusowe, to nie były duże pieniądze.

– Można wręcz oszacować, że wartość sprzedaży była mniejsza, niż tych nieruchomości – mówi na łamach portalu KrytykaPolityczna.pl.

Przytacza też informację, iż Najwyższa Izba Kontroli przyglądając się tej prywatyzacji odkryła, że w negocjacjach z Mobilisem (który należy do izraelskiej grupy Egged) były wpisane np. zakupy inwestycyjne nowych autobusów. Szacowały one cenę nowych pojazdów na około 200 tys. złotych, pomimo, że nowy autobus kosztował wówczas 700 tys. zł.

W umowie nie było też mowy o tym, że prywatny właściciel będzie musiał zachować jakąś sieć połączeń czy obsługiwać minimalny obszar. Jasno więc widać, że tym samym nie oczekiwano od nowych właścicieli pełnienia i rozwijania podstawowej funkcji, czyli przewozu osób na terenach pozamiejskich czy wokół miast powiatowych.

Karol Trammer nie jest również optymistyczny, jeśli chodzi o przyszłość transportu publicznego.

– Prawo i Sprawiedliwość przywraca wprawdzie komisariaty policji czy placówki pocztowe, a więc naprawia infrastrukturę po poprzednikach, ale jednocześnie nie zauważyło coraz bardziej dramatycznej sytuacji w PKS-ach – przekonuje redaktor.

Podnosi też sprawę braku nowelizacji ustawy o transporcie publicznym, na którą od lat czekają przewoźnicy.

– Jeżeli ustawa wreszcie zacznie działać, to trzeba będzie finansować PKS-y. Są całkiem niezłe pomysły, że na przykład ktoś będzie zdobywał kontrakt na obsługę danego terenu poprzez pakiety linii. To znaczy: będzie dostawał w pakiecie do obsługi jedną linię dobrą i dwie linie słabe. W założeniu ma z tej linii dobrej finansować dwie linie słabe. Problem w tym, że to cały czas nie jest wdrażane. Są to kolejne projekty zmian w ustawie o publicznym transporcie drogowym i nie ma tej jednoznacznej odpowiedzialności – podsumowuje Karol Trammer.

Pełen tekst artykułu znajdziecie na stronie krytykapolityczna.pl.

REKLAMA

Inni czytali również

Kolejny

Komentarze 13

  1. Gość says:

    Nie każdy ma prywatny samochód, żeby dojechać do Warszawy, Łodzi czy Bydgoszczy. Czy ktoś zastanowił się, ile młodych ludzi uczy sie poza Płockiem, ilu mieszkańców Płocka leczy się w Warszawie i musi tam jakoś dotrzeć, a potem wrócić do domu? Może warto naprawdę zorganizować jakąś społeczną akcję, może włąśnie petycję do władz miasta lub województwa o stworzenie w końcu siatki połączeń komunikacji autobusowej i kolejowej. Jakoś na festiwale mają pomysły, a na rzeczy istone – marazm. Wychodzi na to, że ten kto nie dysponuje własnym samochodem nie ma możliwości ani nauki, ani leczenia, ani wyjazdu w celach rekreacyjnych. Poza tym chyba trochę bezpieczniej się podróżuje w pociągu lub autobusie niż w busie.

  2. Optymista says:

    Przecież miasto może zawsze zorganizować święto ” Pieszego Pasażera ” i zaprosić go na potańcówkę na Starym Rynku albo do ” Kina za Rogiem „. A dla upartych rower miejski albo nocleg w hotelu na dworcu. Nie narzekać.

  3. xx says:

    Należy w Płocku zlikwidować 3 Miast a skali całego kraju, zlikwidować POLIN.
    Przecież ww zrobiono , robią, celowo. Ani polecieć z Modlina ..ani wrócić po przylocie. Reszta , gadka,szmatka. Będą jeszcze liczniki kasowe. ..do oddychania.

  4. noxio says:

    robi się z Płocka wiocha po mału,ani pociągów,ani autobusów.Dno totalne.

  5. Podróżnik says:

    Przestańcie płacić wysokie ceny korporacjo,….bierzcie tylko blablacar

  6. jj says:

    jezdziłem 2,5 roku do wawy jedynym konkretnym przewoznikiem byl Ekobus

  7. obserwator says:

    W tytule należy usunąć słowo „komunikacyjną” !!!

  8. KOLEJ ! says:

    Niech wezmą się za kolej! Błagam jeśli czyta to ktoś kto ma możliwości, niech poruszy temat petycji do Marszałka Województwa Mazowieckiego, RM Płocka ,Prezydenta Płockabi Ministerstwa Infrastruktury o budowę kolei Płock-Modlin. Struzik twierdzi że zabezpieczyli środki na to to niech je w końcu da, a nie tylko podczas kampanii razem z Nowakowskim obiecują a nic potem nie robią! Nie będzie kolei to niech wiedzą że nie będzie władzy po następnych wyborach samorządowych!!!

  9. Anonim says:

    Przydałoby się jeszcze jakieś dobre połączenie do Łodzi, jeden bus bezpośredni na krzyż, reszta z przesiadkami w Kutnie, generalnie nie da się dojechać normalnie do Łodzi. A to tylko 100 km!! Poza tym, dojazd PKP do Płocka to żenada!!

  10. Anias says:

    Połączenie na trasie Płock-Toruń rownież jest bezbadziejne..

  11. xd says:

    Blablacar pozostaje

  12. ada5 says:

    Płock nie stanie się dziurą. On już nią jest. Od dawna

  13. Meg says:

    A może jakieś leprze połączenia pociągów Warszawa- Płock. Bo nędza straszna.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zgadzam się na warunki i ustalenia PolitykI Prywatności.

REKLAMA
  • Przejdź do REKLAMA W PŁOCKU