Deloitte opublikował coroczny raport, w którym analizowano przychody i wydatki klubów ekstraklasy w sezonie 2019/2020. Uwagę mediów zwrócił bardzo wysoki wskaźnik wynagrodzeń w Wiśle Płock.
Zgodnie z raportem Deloitte, przychody Wisły Płock za ubiegły rok wyniosły 15,98 mln zł i jest to niewielki spadek, w porównaniu do poprzedniego sezonu (o 0,55 mln zł). Przychody z transferów polskich wyniosły 5,6 mln zł, a zagranicznych – 0,4 mln zł.
Jak podaje portal Futbolnews.pl, uwagę w raporcie zwraca zestawienie wydatków na pensje do przychodów klubów. Wynika z niego, że wydatki Wisły Płock na pensje to aż 158 proc. przychodów. To prawie dwa razy więcej, niż druga w zestawieniu Arka Gdynia, której podobne zestawienie wyniosło 84 procent. Ostatni w zestawieniu ŁKS Łódź ma wskaźnik na poziomie 36 proc., Wisła Kraków 45 proc., a Cracovia 57 proc.
Przy uwzględnieniu przychodów transferowych, wskaźnik wynagrodzeń Wisły Płock wynosi 115 proc., a plasującej się za płockim klubem Arki Gdynia – 69 proc. Zaznaczmy jednak, że w przypadku Wisły Płock nie uwzględniono 5 mln zł z tytułu dopłat do kapitału podstawowego (z Budżetu Płocka), których nie uznaje się za przychód Klubu. Gdyby kwota ta została uwzględniona, wskaźnik wynagrodzeń bez transferów wyniósłby 120 proc., a z transferami – 93 proc.
Dosadnie ocenił tę sytuację portal weszlo.com, który napisał „Wisła Płock oszalała” oraz „w Płocku żyje się tak, jakby jutra miało nie być”.
– Eksperci od budowania zdrowych budżetów płacowych uznają, że dobrym wynikiem jest wydawanie 60% przychodów na wynagrodzenia. Innymi słowy – jeśli w ciągu roku zarabiasz dziesięć milionów i na płace wydajesz sześć baniek, to gwarantujesz sobie względną równowagę. Jeśli jednak ten współczynnik jest wyższy niż 60%, to prosisz się o problemy. I widzimy, że większość klubów Ekstraklasy zrozumiało, że finansowe eldorado na gaże piłkarzy to droga donikąd – pisze Damian Smyk na weszlo.com.
W niektórych klubach albo leży matma, albo zarządzanie.
Wisła Płock – ponad 90% przychodów inwestowała w wypłaty. Korona płaciła tyle, że była blisko TOP5. Szkoda, że nie w tabeli.
I tak tu się żyje, powoli, na tej wsi. https://t.co/HV6e1S2gWK
— Weszło! (@WeszloCom) October 22, 2020
Poprosiliśmy w płockim klubie o komentarz do tej sytuacji.
– Wisła Płock S.A. z roku na rok planuje budżet na każdy kolejny rok obrotowy. W większości przypadków spółka realizuje zakładane plany – odpisał nam Michał Łada, rzecznik prasowy klubu.
Jak dodał, w specyficznej spółce, jaką jest spółka sportowa, najważniejsze jest zachowanie płynności finansowej, co od wielu lat jest realizowane. Potwierdzają to m.in. coroczne, przyznane licencje przez Polski Związek Piłki Nożnej na grę w ekstraklasie. Rzecznik przypomina też, że PZPN bardzo szczegółowo, raz na trzy miesiące, weryfikuje kondycję finansową spółki.
– Przychody przedstawione w raporcie Deloitte za rok 2019 nie uwzględniają wszystkich wpływów, które otrzymał Klub. Nie można więc zakładać, że Wisła Płock S.A. wydała więcej pieniędzy, niż ma zagospodarowane w budżecie – podkreśla Michał Łada.
Zachęca także do zapoznania się z całym sprawozdaniem finansowym spółki, dostępnym na oficjalnej stronie internetowej klubu. Zgodnie z nim, zobowiązania z tytułu wynagrodzeń wyniosły w 2019 roku ponad 402 tys. zł, a z tytułu podatków, ceł, ubezpieczeń społecznych i zdrowotnych oraz innych tytułów publicznoprawnych – około 363,5 tys. zł.
Przychody netto ze sprzedaży za 2019 rok wyniosły około 21,5 mln zł, natomiast koszty sprzedaży produktów – około 32,8 mln zł. Koszty sprzedaży i ogólnego zarządu wyniosły ok. 2,55 mln zł, w związku z czym strata ze sprzedaży na koniec 2019 roku wyniosła ok. 13,78 mln zł. W 2018 roku straty nie było – był przychód w wysokości blisko 2,1 mln zł. Strata spółki ogółem wyniosła za 2019 rok około 8 mln zł. Rok wcześniej było to niespełna 3 mln zł.