Już w najbliższy piątek, po przerwie na kadrę, do gry powraca nasza rodzima liga piłki nożnej. Wisła, która od czterech spotkań nie przegrała, zmierzy się z Koroną na jej obiekcie. Kielczanie są dla wielu zaskoczeniem w tym sezonie, ponieważ ogromne zmiany, które zaszły w tym klubie, udały się i Koroniarze grają bardzo widowiskowo. Jednak to nie zawsze daje efekty w postaci rezultatów.
Najbliższy przeciwnik, czyli wspomniana na wstępie Korona, jest cały czas chwalona za swoją postawę na boisku i są to pochwały zasłużone. Kielecki zespół gra miło dla oka, a jak mówią: „futbol na tak, zawsze się obroni”. Nowy trener w Kielcach, plus naprawdę wielu nowych zawodników pokazują, że gra w piłkę jest dla nich najważniejsza, choć obecnie zdobycz punktowa nie rozpieszcza, ale i nie budzi obaw. Chociaż przed startem rozgrywek Korona, jak i Wisła były skazywane na spadek, obie drużyny pokazują, że „papier wszystko przyjmie”, ale boisko i tak zweryfikuje. Dlatego Wisła obecnie zajmuje miejsce 7., a Korona 9. Różnica punktowa to zaledwie dwa oczka i piątkowy mecz może wiele zmienić. Jednak spora przewaga nad zespołami zagrożonymi jest duża i dlatego obie drużyny mogą zagrać bez presji.
Nafciarze z pewnością są obecnie pewniejszą drużyną w grze, a do tego niemal wszyscy zawodnicy są już dostępni – wyjątkiem jest Rogalski i Parvulescu, którzy nadal leczą urazy. Niedawno pozyskani Uryga i Stilić oraz powracający po kontuzji Sylwestrzak czekają na swoje szanse. Szeroki skład i wyrównany poziom muszą być dla wielu graczy motywacją do mocnej rywalizacji o miejsce w meczowej osiemnastce i jedenastce. Wisła jest rozpędzona, ale dwa tygodnie przerwy pozostawiają małą niewiadomą. Nie da się jednak ukryć, że jeśli płocka drużyna zagra minimum tak, jak w ostatnich czterech spotkaniach, to powinna wywieźć z Kielc choćby jeden punkt.
Korona Kielce – Wisła Płock, piątek 13 o godz 18:00 (Eurosport 2).
Marek Wojciechowski