Zamknij

Cezary Supeł od kuchni: Uwielbiam biesiadować po polsku

18:46, 22.01.2019 Michał Siedlecki
Skomentuj

Czym jest parówkowa ośmiornica? Jak smakuje prawdziwa kawa? Dlaczego najlepsze spaghetti przygotowano na planie "Ojca Chrzestnego"? Odpowiedzi na te i wiele innych pytań w rozmowie z Cezarym Supłem, komendantem Chorągwi Mazowieckiej Związku Harcerstwa Polskiego, strażakiem ochotnikiem Grupy Ratownictwa Specjalistycznego i pomysłodawcą "Dnia Kuchni Polskiej".
Nasz dzisiejszy rozmówca to bez wątpienia aktywny płocczanin i to przez wielkie "A". - Staram się łączyć, jak w dobrej potrawie, wiele składników mojego życia - opowiada o sobie Cezary Supeł. - Poza wspomnianymi już funkcjami, jestem nauczycielem, wykładowcą akademickim, autorem książki "Płock 1920" i pomysłodawcą "Dnia Kuchni Polskiej" - największego polskiego przyjęcia urodzinowego z okazji Narodowego Święta Niepodległości - dodaje. Jak przekonuje, solą jego życia jest jednak rodzina. - To głównie dla niej gotuje. Dla żony Sylwii i dzieci: Filipa i Olgi. Oni mają najczęściej okazję jeść to, co przyrządzę - dopowiada. Kuchnia i pichcenie zajmuje szczególne miejsce w życiu Cezarego Supła. - Każdy dzień zaczynam w kuchni od... kawy - zdradza w rozmowie z nami. - Nie, że łyżeczka rozpuszczalnego proszku do filiżanki, zalać wodą i gotowe. O nie! - przekonuje. Dla pomysłodawcy "Dnia Kuchni Polskiej" poranna kawa jest jak ceremoniał.
- Ta musi być świeżo zmielona - poucza Supeł. - Kawa powinna być zaparzona w kafeterce. Klasycznej, aluminiowej, takiej jaką można spotkać w niemal każdym włoskim domu. Pita z porcelanowej maleńkiej filiżanki, oczywiście wcześniej ogrzanej wrzątkiem. Esencjonalna, jak to espresso, z obowiązkową szklaneczką wody do tego. Albo przelana do kubka termicznego, na szczęście też porcelanowego i z bólem serca przedłużona wodą. Sylwio, zbyt dużą ilością wody - mówi ze śmiechem, zwracając się do żony.
Parówkowa ośmiornica to pretekst do fantastycznej kulinarnej zabawy Fot. Cezary Supeł na planie "Gotuj z Seniorem" Jednak kawa to oczywiście część śniadania, którego zwyczaj jedzenia Cezary Supeł zapożyczył od syna. - Jako przedszkolak wysłuchiwał jak ważne jest śniadanie, że nie wychodzi się bez śniadania z domu. Zapytał "Tato, a czemu Ty nie jesz śniadania?" Cóż było robić? - wspomina. Jak na pomysłodawcę kulinarno-patriotycznego projektu przystało, Cezary Supeł zaprzyjaźnił się z patelnią, garnkiem i palnikiem.
- Lubimy się, i to z wzajemnością - przekonuje. - Gdy zdarzają się odrobinę bardziej leniwe soboty lub niedziele, dzień rozpoczynam jajecznicą na różne sposoby albo omletem. Czasem pojawia się szakszuka albo jajka mollet lub po benedyktyńsku... - wymienia.
Gotowanie to zatem nie obowiązek, a źródło radości dla naszego rozmówcy. - To przede wszystkim okazja na wspólne spędzenie chwil z rodziną - mówi Cezary Supeł. - Można ugotować potrawy znane z filmów, albo np. gier komputerowych. Nawet zwykłe parówki zamienione w "ośmiornice", mogą być pretekstem do fantastycznej kulinarnej zabawy - uśmiecha się. Jem w zasadzie wszystko Zabawa w kuchni to element codziennego pichcenia w domu naszego rozmówcy. Uwielbia bawić się smakami, kosztować nowych rzeczy i tak po prostu biesiadować.
- Jem w zasadzie wszystko, bo uwielbiam jeść - śmieje się Supeł. - Uwielbiam tak po polsku biesiadować i może jeszcze nie trafiłem na coś, co bym znienawidził. Owszem, zdarzają się potrawy, z którymi przez chwilę mi nie po drodze. Jednak po czasie daję im szansę i zwykle nawiązuje się ponowna nić sympatii - przekonuje.
W codziennym menu jest zatem różnorodnie, choć dominuje w nim mięso. - Jestem, niestety, mięsożercą. Staram się jednak zjadać go mniej, ale zrezygnować z niego zupełnie nie mogę - zdradza w rozmowie z nami. - Z potraw mięsnych bardzo chętnie jadam to, do czego wykorzystywana jest "piąta ćwiartka", czyli podroby. Taka na przykład wątróbka z jabłkami - wyjaśnia. Cezary Supeł z niezwykłym szacunkiem podchodzi do jedzenia i do jakości produktów. - Nie lubię jedzenia źle przyrządzonego, bo to po prostu jego marnowanie - określił wprost. - Mam obsesję niemarnowania jedzenia. Może to taka pokuta za jedzenie mięsa? Potrawy z tego, co mogłoby się zmarnować, to moja specjalność. Zresztą, najlepsze potrawy wzięły się z poszanowania jedzenia. Mówiąc wprost, z biedy - argumentuje. Kuchnia dzieciństwa? To rdzenne, słowiańskie smaki Ta obsesja na punkcie dobrego jedzenia to dobre wpływy z dzieciństwa komendanta Supła. - Jadłem różnorodnie, prosto - wspomina. - To była często rdzenna, słowiańska kuchnia. Pamiętam kasze, które uwielbiam do dziś. Można je zresztą przyrządzić na mnóstwo sposobów. Na słodko, na wytrawnie. Z warzywami, z mięsem, z owocami, grzybami - opowiada. Wspomnień z dzieciństwa jest jednak więcej. - Pamiętam smażone na płycie kuchni węglowej przez babcię placki, zwane kozami - ze zsiadłego mleka, mąki, jajka z dodatkiem sody. Wspominam rosół z kaszą manną, zamiast makaronu. Zamiast, bo jeśli ten się pojawił, to tylko własnoręcznie zrobiony i pokrojony przez tatę - wspomina Cezary Supeł. Jednak nasz rozmówca to nie tylko pasjonat kuchni biało-czerwonej.
- Nie unikam też egzotycznych smaków - deklaruje. - Nie stronię od kuchni meksykańskiej. Uwielbiam chimichangi, znane miłośnikom Deadpool`a - czy kuchni włoskiej. Jadłem też potrawy kuchni czeskiej - knedliki albo utopence - topielcy, czyli marynowane kiełbaski - dopowiada.
Staram się jadać tam gdzie "lokalsi" Cezary Supeł jest zatem otwarty na nowe doznania kulinarne. Szczególnie w trakcie wyjazdów. - Staram się jadać tam, gdzie "lokalsi". Najlepiej, gdy jest to kuchnia regionalna, która w Polsce się odradza, co obserwuję w menu proponowanych przez lokale z okazji "Dnia Kuchni Polskiej". Czasem jest to po prostu specyficznie przyrządzona, znana, nawet prozaiczna potrawa - dodaje. Supeł odwiedza miejsca z ogromnym potencjałem. Preferuje małe knajpki. - Zdecydowanie wolę swoiste jedzenie ulicy. Proste, szybkie potrawy. Takie "zjedz i weź się za robotę" - śmieje się. - Ostatnio zaskoczyły mnie matiasy i "śledzie dziewicze", specjalność Holendrów, łowione tylko od maja do czerwca. Takiego śledzia zjada się na surowo, obtoczonego w pokrojonej drobno cebulce - opowiada. Jednak to nie przepisem na śledzie Cezary Supeł kończy naszą rozmowę. Nie jest to nawet potrawa kuchni polskiej. - Zwykle w tym miejscu są przepisy autorstwa bohaterów cyklu. Ja jednak proponuję przepis oscarowy i to dosłownie, bo z filmu Francisa Forda Coppoli "Ojciec Chrzestny" - tłumaczy Supeł. - W tym arcydziele kina jest scena, gdy Peter Clemenza, caporegime rodziny Corleone, uczy Michael`a Corleone jak zrobić spaghetti z klopisikami. Przepisu nie ma w książce Mario Puzzo, której film jest ekranizacją. Dodał go ponoć sam reżyser - wyjaśnia, podając przepis. Oskarowe spaghetti Cezarego Supła Składniki:
  • 400-500 g mielonego mięsa wołowo-wieprzowego
  • garść posiekanej natki pietruszki
  • 2 drobno posiekane szalotki
  • 1 jajko
  • 3 ząbki czosnku pokrojone w plasterki
  • 500 ml przecieru pomidorowego
  • laska kiełbasy (np. podwawelskiej)
  • kieliszek czerwonego wytrawnego wina
  • oliwa extra vergine
  • sól, świeżo zmielony, pieprz, cukier
Przygotowanie: Wymieszać mięso, natkę pietruszki, szalotki i jajko. Doprawić solą i pieprzem i uformować klopsiki. Rozgrzać oliwę na patelni, obsmażyć klopsiki i pokrojona w półplasterki kiełbasę, wyjąć je. Na tej samej patelni zeszklić czosnek. Dodać przecier pomidorowy, potem ponownie pulpety i kiełbasę. Na końcu ocet balsamiczny i wino. Przykryć i dusić ok. 30 min. Doprawić solą, pieprzem i łyżeczką cukru. Jak powiedział to Clemenza "Podgrzewasz odrobinę oliwy, smażysz czosnek, potem podsmażasz przecier pomidorowy, żeby nie przywarł. Do tego wrzucasz kiełbasę i klopsiki... odrobinę wina... trochę cukru... - i gotowe!". Możecie zresztą sprawdzić sami. Scena jest w 56. minucie filmu. Smacznego!

(Michał Siedlecki)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%