Był sobie Harmeet Singh – facet z niezłym CV, ale nic poza tym papierem nie znalazło pokrycia w grze. Niby zdolny, ale nie przebił się w Ekstraklasie. Po swojej przygodzie z płocką drużyną, postanowił umówić się z bajkową Małą Mi i opowiedzieć, jak to było źle w Płocku…
– Kpina – mówi tata Muminka… Czego doczekaliśmy, że w sporcie słowo „polityka”, jest słowem kluczowym?
Zawodnik w wieku 26 lat, przygoda w Valerenga Oslo, Feyenoord Rotherdam, Molde FK itd. Nagle w marcu br. pojawił się w Płocku i podpisał kontrakt z Wisłą (umowa na 18 miesięcy). Niestety, zawodnik obraził się na cały świat, ponieważ nie przebił się i… czuł się dziwnie. Miasto nie było duże, a wszyscy go znali lub kojarzyli i spoglądali spod byka. Więc uznał to za rasizm i postanowił rozwiązać umowę po zaledwie czterech miesiącach.
Norweski piłkarz poskarżył się na rasizm w Polsce: "Wszyscy się na mnie gapili". Harmeet Singh żałuje swojej przygody z @WislaPlockSA https://t.co/4TRYvSQflA
— Przemysław Gajzler (@przemekgajzler) October 13, 2017
Na łamach norweskiej prasy „Verdens Gang” (przyznajcie, nazwa brzmi groźnie, aczkolwiek tłumaczenie na język polski to „Czas światowy”) zarzucił nam wszystkim, którzy idą do sklepów, pubów, restauracji lub po prostu pojawiają się w Płocku, że źle na niego spoglądamy i on czuje się zagrożony.
„Najbardziej niewygodne jest to, że ludzie cały czas się na Ciebie gapią. Wieczorem było tak kilka razy, dlatego czułem się niewygodnie”.
„Bardzo się martwiłem o rodzinę i przyjaciół. Nie chciałem, żeby to przeżywali. Było tak, że przyjaciel nie mógł odwiedzić Polski. Ponieważ było tak źle”.
„Czułem się gorszy od innych. Byłem obiektem obserwacji na mieście. Inni moi przyjaciele studiujący w Polsce też boją się wyjść wieczorami”.
„Wchodząc do sklepu, ludzie od razu żartują. Za brzydkie oczy byłem traktowany inaczej”.
To kilka cytatów z wypowiedzi tego piłkarza (źródło: vg.no). Zawodnik zarzucił klubowi również, że: „Zostały napisane różne rzeczy, ale rasizm był jednym z powodów, dla których odszedłem”. Taki zarzut jest, w naszej ocenie, niepoważny. Płock, owszem, specyficznym miastem jest i zawsze będzie. Ale jeśli się nie mówi po polsku, to czego wymagać od Polaków? Według nas, Norweg po prostu nie zrozumiał polskiej mentalności, a na łamach wywiadu wybiela swoje słabości rasizmem. Niestety, Polska jest wraz z Węgrami oceniana źle, ale cóż… To już polityka, do której wolelibyśmy się nie odnosić.
O tym, jak odebrano jego wypowiedź, świadczą komentarze pod licznymi artykułami, które pojawiły się na ten temat.
– Słaby był a Norwegii bajeczka o rasizmie się dobrze sprzedała…
– Ludzie zapłacili za bilety, żeby się PATRZEĆ!
– No parodia normalnie. Wybacz nam Norwegu z krwi i kości że ludzie się patrzą :) Jedź do Szwecji, Niemiec, tam zero rasizmu i dużo kolorów.
– Na Ronaldo jeszcze bardziej się gapią ;)
Przypomnijmy, że podczas pobytu w Płocku Singh zagrał tylko w jednym meczu, podczas wyjazdowego spotkania Wisły Płock z Arką Gdynia (zremisowała wówczas 1:1). Norweg grał wówczas całe 58 minut.
Niemniej, były już zawodnik Wisły Płock wystawił bardzo złą laurkę naszemu miastu, na którą mieszkańcy nie zasłużyli. W naszej ocenie, zdecydowanie się zagalopował, szczególnie, że jego przygody i zwiedzanie świata piłki nożnej mówią same za siebie. Od 2016 roku zawodnik nie zagrzał nigdzie dłużej miejsca, niż jedna runda. Zdarzyła mu się nawet przygoda 38 dni w duńskim zespole – FC Midtjylland. Tam także z pewnością miał problem z rasistami…
Marek Wojciechowski