Do 23 marca w Komunikacji Miejskiej w Płocku potrwają testy kolejnego autobusu napędzanego wodorem. Jakie dotychczas wnioski ma spółka miejska z testów tego typu pojazdów i czy to właśnie jest przyszłość komunikacji publicznej?
Od lutego br. na płockich ulicach można dostrzec kolejny autobus napędzany wodorem – Arthur H2 Bus 12, o standardowej długości 12 metrów. To drugi autobus wodorowy testowany przez Komunikację Miejską w Płocku. Jakie wnioski ma spółka z dotychczasowych testów?
– Jesteśmy w trakcie projektu Wodorowy Płock – mówi Marcin Uchwał, prezes Komunikacji Miejskiej w Płocku. – W tym roku postanowiliśmy w ramach naszego programu dokonać wszelkiej staranności, aby przetestować możliwie jak największą gamę autobusów wodorowych. Jesteśmy w trakcie testów drugiego autobusu wodorowego. Pierwszy, przypomnę, zakończyliśmy już, a był to autobus marki Solaris. W tej chwili testujemy autobus marki Arthur Bus i już mogę zapowiedzieć, że jeszcze w marcu powinniśmy rozpocząć testy autobusu marki Autosan – wyjaśnia prezes miejskiej spółki.
Do przetestowania pozostanie jeszcze jeden producent znany na polskim rynku autobusów wodorowych.
– Mamy już zebrany pewien bagaż doświadczeń, wiedzy, zarówno pod kątem operatorskim na podstawie informacji od naszych kierowców i mechaników, jak również informację zwrotną od naszych pasażerów. Zakładaliśmy, że cisza w autobusie, sposób jazdy będą głównym walorem, który mieszkańcy zauważą. I faktycznie, często zgłaszają, że jedzie się cicho i płynnie. Natomiast ważniejsze jest dla nich poczucie tego, że podróżują autobusem zeroemisyjnym. To wprawia naszych pasażerów w pozytywny nastrój, że nie przyczyniają się do emisji dwutlenku węgla, że ten autobus jest prawdziwie zeroemisyjny. I to jest taki element, który nas zaskoczył – przyznaje Marcin Uchwał.
Jak zaznacza, konstrukcyjnie testowane autobusy niewiele się różnią między sobą, jedynie charakterystyką jazdy i paroma drobnymi elementami. Natomiast sama instalacja ogniw wodorowych i podzespołów jest zbliżona.
– Po tych testach już teraz jesteśmy przekonani, że technologia autobusów wodorowych jest przyszłością dla prawdziwie zeroemisyjnego transportu miejskiego – mówi prezes Komunikacji Miejskiej w Płocku.
Paliwo do testowanych autobusów dostarcza ORLEN. Skąd bierze wodór?
– W tej chwili mamy hub produkcyjny w Trzebini, gdzie produkujemy wodór i doczyszczamy go do jakości automotive, czyli takiej, która pozwala na zasilanie pojazdów wodorowych, w których mamy ogniwa paliwowe – mówi Grzegorz Jóźwiak, dyrektor Biura Technologii Wodorowych i Paliw Syntetycznych ORLEN. – Wodór dostarczamy do naszych klientów właśnie ze spółki Orlen Południe, z Trzebini. Jesteśmy również w trakcie zakończenia inwestycji i rozpoczęcia procesów uruchomienia produkcji wodoru, również wysokiej czystości, w hubie we Włocławku, więc już bliżej centralnej Polski – wyjaśnia.
Wodór we Włocławku będzie produkowany w dużo większych ilościach. W Trzebini produkcja kształtuje się na poziomie 40 kilogramów na godzinę, a we Włocławku w pierwszej fazie będzie to 170 kilogramów na godzinę, a docelowo ponad pół tony na godzinę. Już niedługo więc to właśnie stąd będzie dostarczany wodór w centralnej Polsce do klientów na stacjach paliw.
Na czym polega doczyszczanie wodoru? Czym różni się pozyskiwany przez ORLEN wodór od tego, który jest w autobusach?
– Głównie czystością. W procesach produkcyjnych w rafinerii wodór był wykorzystywany przez wiele lat i jego czystość również była wysoka, bo wynosiła ponad 99%. Natomiast w przypadku wodoru automotive, ta czystość jest na poziomie 99,97%, więc bardzo wysoka. Ale oprócz tego jeszcze musimy dopilnować, aby 17 parametrów było zgodnych z normą ISO 14687, czyli m.in. zawartość dwutlenku węgla, tlenku węgla, węglowodorów, azotu, wody itd. Na bardzo niskim poziomie musi być chociażby siarka. Natomiast warto tu podkreślić, że dbamy o tę jakość, oczyszczając wodór w procesach tzw. PSA, czyli zmiennociśnieniowych i kontrolujemy ją, mając doświadczenie z paliwach tradycyjnych – tłumaczy Grzegorz Jóźwiak.
Warto też podkreślić, że w marcu br. Pracownia Produktów Rafineryjnych w Trzebini, należąca do ORLEN Laboratorium została pierwszą w Polsce i trzecią na świecie (po Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych) placówką z akredytacją zaawansowanych metod badawczych wodoru jakości automotive.
Płocczanie mieli już okazję przejechać się autobusem wodorowym, czy nasz rozmówca również jechał już tym nowoczesnym pojazdem?
– Współpraca z Komunikacją Miejską w Płocku przy tym projekcie od początku układa się bardzo dobrze. W ostatnim czasie mieliśmy pierwszy zjazd Akademii Wodorowej w Płocku, a Komunikacja Miejska jest naszym partnerem logistycznym w tym projekcie. Dzięki uprzejmości spółki mieliśmy okazję właśnie taki autobus przetestować wspólnie z uczestnikami drugiej edycji Akademii. Pojechaliśmy sprzed siedziby Orlenu na plac Komunikacji Miejskiej, na zajezdnię, gdzie pracownicy opowiedzieli o działaniu autobusu, ale również pokazali jak przebiega proces tankowania i opowiedzieli o swoich doświadczeniach – opowiada nasz rozmówca.
Podkreśla, że poza doświadczeniami bezpośrednimi, podczas testów w Komunikacji Miejskiej czerpią także nowe informacje, chociażby o tym, jak autobus wodorowy zachowuje się po wyczerpaniu wodoru praktycznie do zera, czy jak wygląda dostawa wodoru w takim układzie punktu tankowania, jaki jest obecnie w Płocku.
– Jest to tymczasowy układ bezsprężarkowy. Tankujemy ten autobus z wykorzystaniem ciśnienia w poszczególnych sekcjach. Pozwala nam to na optymalizację dostaw wodoru. Od 15 grudnia do początku marca dostarczyliśmy prawie 1500 kilogramów wodoru na potrzeby testów autobusów w Płocku, był to przejazd 5 trailerów wodorowych – mówi Grzegorz Jóźwiak.
Testy drugiego autobusu w Płocku rozpoczęły się ze sporym bagażem emocji, gdy już na początku wziął udział w kolizji drogowej.
– Kolizja to jest, niestety, nasz dzień powszedni – potwierdza prezes Marcin Uchwał. – Często się zdarzają i każdy autobus, który jest w ruchu, jest narażony na różnego rodzaju zdarzenia. Tu mieliśmy zdarzenie, które nie było zawinione przez naszego kierowcę. Ale już na drugi dzień autobus wyjechał, kontynuując swoje testy. Ta technologia jest bezpieczna, bo zakładam, że też w tym duchu padło to pytanie. Są tu systemy zabezpieczające, spuszczające automatycznie wodór. Wodór, który jest lekki, schodzi bardzo szybko, pod dużym ciśnieniem powietrza. Nie ma tutaj obaw, że on wybuchnie, czy zapali się na ziemi. Nie chcą powiedzieć, że to był element testu, bo jednak były osoby, które zdrowotnie ucierpiały w tym zdarzeniu, ale sama konstrukcja jest przygotowana również i na tego typu niechciane przez nas zdarzenia – zapewnia prezes Komunikacji Miejskiej w Płocku.
Autobusy wodorowe różnią się sposobem ich tankowania. Ile czasu trwa tankowanie takiego autobusu i jak to wygląda z perspektywy kierowcy?
– Na potrzeby testów mamy tymczasową stację tankowania, gdzie wodór przelewamy na zasadzie różnicy ciśnień. Docelowo stacje tankowania, tak jak jest chociażby już w Poznaniu, polegają na ciśnieniowym pompowaniu pod odpowiednim ciśnieniem wodoru do autobusów, gdzie czas faktyczny tankowania wynosi od 10 do 15 minut. Nie jest to więc czas, który zaburza pracę pojazdu, bo mniej więcej tyle samo czasu potrzeba do zatankowania pojazdu olejem napędowym. Autobus obecnie tankują u nas tylko osoby przeszkolone do celów testów, więc sam kierowca nie tankuje autobusu. To zadanie wykonują pracownicy techniczni – tłumaczy Marcin Uchwał.
Miasto Płock blisko rok temu złożyło projekt na dofinansowanie do zakupu 18 autobusów wodorowych z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska.
– Duża część środków w ramach tego funduszu i tego programu pochodzi z Krajowego Planu Odbudowy. Jak z medialnych informacji wiemy, fundusze zostały odblokowane, więc liczymy, że szybko podjęte zostaną decyzje i ogłoszony zostanie wynik tego naboru. Jesteśmy przekonani, że Płock zakwalifikuje się do dofinansowania. Oczywiście miasto Płock wspólnie z naszą spółką przygotowuje też wnioski o dofinansowanie w ramach polityki spójności i w ramach konkursów ogłaszanych przez Mazowiecką Jednostkę Wdrażania Programów Unijnych. Wiemy, że niebawem te konkursy będą uruchomione i będziemy gotowi na to, żeby złożyć wnioski o kolejne autobusy wodorowe – zapowiada prezes Komunikacji Miejskiej w Płocku.
Również ORLEN realizuje swoje plany rozwojowe w zakresie paliwa wodorowego. Stacja w Poznaniu obsługuje obecnie 25 autobusów, które codziennie są tankowane.
– To jest ogromne wyzwanie i lekcja dużo większa, niż tutaj, w Płocku. Ale tam stoi już profesjonalna stacja z układami sprężania. Kolejna stacja w Katowicach też wkrótce będzie odebrana, a mamy jeszcze kolejnych dziewięć lokalizacji stacji, które w tej chwili są albo w procesie budowy, tak jak chociażby stacja w Wałbrzychu, albo w procesie przetargowym. I to są takie miasta jak Bielsko-Biała, Piła, Warszawa, Gdynia, Gorzów Wielkopolski czy Włocławek – wymienia Grzegorz Jóźwiak.
Jest też dobra informacja dla Płocka. ORLEN niedawno ogłosił zapytanie na kolejnych 17 lokalizacji, a wśród nich jest także brana pod uwagę stacja wodorowa w Płocku.
projekty wodorowe i wiatrakowe czy mieszane ( elektroliza wody) będą funkcjonować jedynie w oparciu o dopłaty , w sensie biznesowym nie są w stanie się obronić ponieważ gigantyczne nakłady nigdy się nie zwrócą bo czas jest tak długi że wcześniej nastąpi „śmierć techniczna” tych urządzeń. Oczywiście ślad węglowy tych „czystych „technologii ” jest potężny bo obejmuje cały proces produkcyjne od wytworzenia poprzez eksploatację aż do utylizacji. Na te technologie pracuje przemysł ciężki maszynowy, cementownie, stalownie, przemysł chemiczny , wydobywczy, transport ciężki, energetyka zawodowa etc. więc to są potężne emisje. No ale jak się tego obrazka wytnie wytworzenie i utylizację to zostaje samo szczęście.
Proces PSA ( pressure swing adsorption ) czyli adsorpcji zmiennociśnieniowej wymaga złóż zeolitowych zawierających :Na, Ca, Ba, Sr, K, Mn, Mg czyli Sód, Wapń, Bar, Stront, Mangan i Magnez których związki stanowią odpad poprocesowy wiążąc się z tymi związkami które są w tym procesie usuwane z gazu m.in. dwutlenkiem węgla , siarki , węglowodorami, związkami azotu . Te związki stanowiące odpad to oczywiście samo zdrowie i zero emisji.
Tak więc aby „doczyścić” wodór do jakości pozwalającej na wykorzystanie w ogniwie paliwowym produkujemy niebezpieczne odpady. Proces PSA oczywiście wymaga ciśnienia i temperatury co wymaga zużycia energii co powiększa dodatkowo bilans energetyczny już powstały w wyniku pozyskania wsadowego wodoru. W sumie efekt jest taki iż powstanie dajmy na to 1 kW mocy „na kole” autobusu” wymaga uprzednio zużycia 4 kW mocy na samo dostarczenie wodoru do ogniw paliwowych. Jak widać bilans energetyczny tego wynalazku jest ujemny podobnie jak bilans biznesowy. Ekologiczność też jest żadna.
poproszę o całkowity koszt zakupu, kosztu kredytu, kosztów utrzymania kolejnego nowego taboru, szkoleń, przeglądów, budowy stacji tankowania. sumacyjnie/autobus/rok/10lat. niech mieszkańcy poznają koszt tego cuda „zeroemisyjnego”. przy okazji. proszę o podanie ile wyemitowano CO2 przy okazji produkcji wodoru, z czego wodór został wyprodukowany i ile wyemitowano CO2 w trakcie transportu tych 5 hubów wodoru do zatankowania „zeroemisyjnych” autobusów.
No to ile kosztuje na ten czas i rozwój technologii 1 wozokilometr?
Czy czasem Orlen nie wytwarza „zeroemisyjnego” wodoru z gazu ziemnego?
W takim razie ja też mam zeroemisyjne ogrzewanie chaty bo pompa ciepła w lato i w dzień, najlepiej słoneczny zasilana jest z paneli foto. Ale za to zimą i nocą to palę w piecu tylko w Bełchatowie.
Ale co tam! Ogrzewam „zeroemisyjnie”. Nie biorę chwilowo do głowy ile prądu zużyto przy produkcji ogniw, ani jaki będzie sposób na ich utylizację.