2014 rok powoli się kończy, skończyła się również pierwsza runda w I lidze kobiet. Poprosiliśmy jedną z zawodniczek MMKS Jutrzenki Płock o podsumowanie tego etapu sezonu, który już za nimi. Aleksandra Stasiak opowiada nam również o swoich planach na przyszłość i marzeniach związanych z Jutrzenką oraz reprezentacją Polski juniorek.
Olu, za wami ostatni mecz w tym roku i rundzie jesiennej. Jak oceniasz ten etap trwającego sezonu, który już za wami?
Myślę, że w Lublinie pokazałyśmy się z dobrej strony i, mimo niekorzystnego dla nas wyniku, możemy być w miarę zadowolone, bo wiadomo, że zespół gospodyń był wzmocniony Mistrzyniami Polski. Jeśli chodzi o całą rundę, to chyba jest lekki niedosyt. Zagrałyśmy dobre i złe mecze, a czasami potrafiłyśmy zagrać dobrze tylko 40-50 minut, co nie wystarczyło, żeby wygrać mecz. To co było, już nie wróci i trzeba odrobić te punkty w następnej rundzie.
Które mecze, twoim zdaniem, powinny zakończyć się waszym sukcesem?
Trudno powiedzieć, ale myślę, że takim meczem mógł być ten z AZS AWF Warszawa na samym początku sezonu i ostatnie mecze z Kościerzyną czy Nowym Sączem.
W każdym spotkaniu było widać waszą walkę na parkiecie. Mimo wielu braków w klubie czy też na ławce rezerwowych udowadniacie, że warto was dopingować. Co, twoim zdaniem, stoi na przeszkodzie, by zbudować Jutrzenkę na miarę Superligi kobiet?
Chcemy pokazać, że mamy płocki charakter i wolę walki. Na początku sezonu, po tym, jak odeszły podstawowe zawodniczki można było usłyszeć, że kibice nas już skreślili. Myślę, że udowodniłyśmy wszystkim, że warto chodzić na nasze mecze. Klubowi natomiast brakuje przede wszystkim finansów, żeby zbudować zespół na miarę Superligi. Wiadomo, że za tym ciągną się również jakieś wzmocnienia. Potrzebny jest ktoś kto postawi nasz ukochany klub na nogi i będzie nim dobrze zarządzał, a przede wszystkim włoży w to serce.
Czyli od początku sezonu nic się nie zmieniło? Nadal gracie dla przyjemności?
Można powiedzieć, że coś się w tym kierunku ruszyło, ale przede wszystkim gramy dla samych siebie. Jedna dla drugiej!
Czy zatem Aleksandra Stasiak zostanie w Płocku po zakończeniu obecnego sezonu?
Tego jeszcze nie wiem. Przede mną matura, a następnie planuję studia poza Płockiem. Będzie czas na podjęcie takich decyzji. Trwa jeszcze sezon, a przed nami druga runda i na niej powinnyśmy się skupić.
Jakie cele sobie stawiacie przed wspomnianą drugą rundą?
Cel jest zawsze jeden. Wyjść na boisko i walczyć o 2 punkty! Pokazać się jako zespół z dobrej strony. Teraz mamy parę dni przerwy na odpoczynek, a później zaczynamy ciężko pracować, żeby być gotowym na drugą rundę w 100%. Myślę, że możemy sprawić jeszcze jakąś niespodziankę w tym sezonie.
Nie myślicie o tym, co dzieje się za waszymi plecami w ligowej tabeli? W ostatniej serii gier zespół z Kielc ograł KPR Kobierzyce i ma zaledwie 3 punkty straty do was.
Śledzimy tabelę i wiemy, co się dzieje zarówno za nami, jak i przed nami. Podzieliła się ona na dwie części. Zespół z Kielc w tej rundzie był osłabiony, wypadło im kilka ważnych zawodniczek, które powoli wracają na parkiet i widać już pierwsze efekty. Druga runda dla nas będzie bardzo ważna i na pewno nie będzie łatwa.
Olu, jakiś czas temu miałaś problemy ze zdrowiem, czy twoje mięśnie są już gotowe na 100%?
To prawda, miałam sporą przerwę ze względu na mięśnie brzucha. Przeszłam rehabilitację, lecz za szybko wróciłam do grania i za bardzo intensywnie zaczęłam trenować, co było przyczyną ponownego naderwania. To dość nieprzyjemna kontuzja, ponieważ przez pewien czas nie mogłam sobie pozwolić na żadną aktywność fizyczną. Stwierdziłam, że do końca sezonu muszę wytrzymać i się porządnie wyleczyć. Po powrocie najistotniejszy był okres przygotowań, przetrwałam go i teraz już wszystko jest w porządku.
Powróciłaś również do kadry narodowej juniorek. Jak sobie radzisz w reprezentacji?
Każda z nas chce się pokazać z jak najlepszej strony, ponieważ wiadomo, że dziewczyn w całej Polsce jest dużo i trzeba wykorzystać swoją szansę. Cieszę się, że taką szansę dostałam. Główny cel, jaki jest teraz, to awans do ME w Hiszpanii. Czasu jest już niewiele, więc zgrupowania są ciężkie, ale na treningach daję z siebie 100%, by dostać kolejną szansę.
Jakie cele sportowe stawiasz przed sobą?
Na pewno chciałabym kiedyś móc utrzymywać się z tego, co kocham i mieć satysfakcję z grania w piłkę ręczną. Bo to jest w życiu najważniejsze, robić to co się kocha. Może uda mi się kiedyś wystąpić na parkietach Superligi.
Wierzysz, że wraz z Jutrzenką możesz kiedyś zagrać w Superlidze?
Pewnie, ale w to muszą również uwierzyć władze. My wraz z trenerami wkładamy serce w to co robimy. Jeśli w końcu kiedyś każdy dołoży swoją cegiełkę, to na pewno uda się zbudować zespół na miarę Superligi.