Czterech mężczyzn, cztery różne historie z tym samym finałem – odsiadką w zakładzie karnym. Teraz ich przeżycia poznali młodzi płocczanie. W auli III Liceum Ogólnokształcącego odbyła się lekcja z udziałem osadzonych w płockim więzieniu – lekcja ku przestrodze.
„Głos zza krat” to projekt edukacyjny realizowany przy wsparciu fundacji „Fundusz Grantowy dla Płocka”. Zakłada on cykl kilkudziesięciu spotkań w szkołach w Płocku. Do tej pory spotkania młodzieży z więźniami odbyły się w 25 szkołach.
– Chodzi o to, by pokazać jak łatwo można wpaść w tarapaty z prawem – wyjaśniał w rozmowie z nami Hubert Skrzyński, dyrektor szkoły działającej przy zakładzie karnym w Płocku. – Panowie, których przyprowadziłem ze sobą, opowiedzą swoją historię. To czterech skazanych, którzy chcą się zmienić – m.in. ucząc się w szkole – tłumaczył.
W spotkaniu wzięło udział ok. 150 uczniów III Liceum Ogólnokształcącego. Usłyszeli oni co nieco o szkole, która działa na terenie więzienia, jak też o losie skazanych. – Nauka u nas to jedna z wędek, które podajemy osadzonym – mówił do uczniów Skrzyński. – Mało osób wie, że ona w ogóle funkcjonuje. Na terenie całego kraju działa 18 takich placówek. To mało. Tylko 5 proc. z 75 tysięcy oskarżonych ma szansę nauki. Średnia na terenie Europy jest czterokrotnie wyższa – wyjaśniał.
Więzienna szkoła działa podobnie jak te tradycyjne. – Mamy tok nauczania, sprawdziany i egzaminy. Jedyna różnica to fakt, że działa ona na zasadzie szkoły dla dorosłych. Po ukończonej nauce jest matura, do której podchodzi coraz więcej osób. My w tym roku będziemy mieli maturzystów – opowiadał dyrektor.
Najwięcej do powiedzenia mieli jednak sami osadzeni. To ich uczniowie wypytywali najchętniej i najczęściej.
– Do więzienia trafiłem za grzechy młodości – opowiadał 32 letni Piotr. – Właściwie robiłem wszystko to, co złe. Próbowałem wielu niefajnych rzeczy. Dostawałem jeden wyrok w zawieszeniu, później kolejny. Myślałem, że tak już będzie. W końcu trafiłem do więzienia i dopiero w połowie odsiadki uświadomiłem sobie co się stało… Ja nigdy nie miałem konta na Facebooku, nie miałem smartfonu. Gdyby nie ta więzienna szkoła, nikt z nas nie wyszedłby na prostą – przekonywał.
Równie ciekawą i pouczającą historię opowiedział Jacek. Pochodzący z Żyrardowa 42-latek nie jest dumny ze swojej przeszłości.
– Napady po handel narkotykami i porwania – tym się zajmowałem – opowiedział szczerze zebranej, szkolnej publiczności. – Byłem niedobry. Podobało mi się łatwe życie. Bawiłem się przez lata w tzw. „gangsterkę”. Były piękne kobiety, szybkie samochody i pieniądze. Co mi z tego życia teraz? W więzieniu o wszystkim trzeba zapomnieć i zmierzyć się ze swoimi demonami – wracał do przeszłości.
Pytań było wiele, szczególnie o życie za kratami. Te – według samych skazanych – jest ekstremalnie wręcz ciężkie. Uczniowie usłyszeli, że najgorsza jest perspektywa spędzenia w ciasnej celi 23 godzin. – W ciągu doby masz tylko godzinę spaceru – tłumaczył 48-letni Krzysztof, skazany za wyłudzanie i przemyt. – Poza tym siedzisz z czterema, ośmioma, albo i jedenastoma osobami, którzy nie są raczej nastawione do ciebie pozytywnie – wyznał.
Wizja więzienia, która prezentowana jest w filmach jest mocno złagodzona. – Trzeba zmierzyć się z niechęcią i olbrzymią agresją. Czasem musisz dać się pobić, by pokazać, że możesz stanąć do walki – opisywał Jacek. – Najważniejsze to nie poddać się i nie uklęknąć pod naciskiem. Inaczej na starcie możesz się już poddać. Jeśli macie jakąś wartość, nie wstępujcie na drogę przestępczą. To zawsze skończy się w jeden możliwy sposób – pouczał.
– W takim razie jakim cudem się zmieniliście? Pomimo tego wszystkiego? – zapytała jedna z uczennic. – Jeśli będziesz silna psychicznie i fizycznie, zrobisz co zechcesz, także się zmienisz – odpowiedział jeden ze skazanych. – Nie możesz upaść na kolana, bo z nich nie wstaniesz – dopowiedział kolejny. – Wyrok to nie tylko skazanie ciebie, ale i całej rodziny, na olbrzymi ból. Trzeba to sobie uzmysłowić, odciąć się od złych wpływów i spróbować się zmienić. Nie jest to łatwe – spuentował Piotr.
Przetrwać trzeba nie tylko więzienie, ale też i czas po wyjściu zza krat. Te kilka godzin, dni i miesięcy bywa kluczowe. Dlaczego? – Skazani są pozostawieni samymi sobie. Bez perspektyw i nadziei często wracają na drogę przestępczą – mówili goście III LO. – Mam prawie 50 lat i jestem bez rodziny, bez kontaktu z dziećmi, którzy nie chcą mnie znać, bez życia – opisywał Zbyszek, kolejny z osadzonych. – Wychodząc z więzienia dostajemy pieniądze na start, które za chwilę się kończą, talony do sklepu i wizję braku przyszłości. Bez pomocy rodziny nie można sobie poradzić – dodał siedzący obok Piotr.
W trakcie spotkania – poza pytaniami z sali – panowała całkowita cisza. Uczniowie z zainteresowaniem słuchali gości szkolnej auli – przez ponad dwie godziny. Czy tę lekcję wezmą sobie do serca? Oby…