W niedzielę na swoim stadionie Wisła Płock zmierzyła się ze Stalą Mielec. Pierwszego gola strzelili goście, gospodarzom udało się wyrównać wynik pod koniec meczu.
23 sierpnia w Płocku, na inaugurację nowego sezonu PKO BP Ekstraklasy, Nafciarze zagrali z drużyną Stali Mielec. Płocczanie stracili bramkę w 56. minucie spotkania. Gola strzelił dla gości Andreja Prokić.
Gospodarze z determinacją walczyli o wyrównanie, co udało się tuż przed końcem spotkania, w 89. minucie. Piłkę do bramki Stali Mielec celnie posłał Mateusz Szwoch. Po niewykorzystanym przez gości ataku, do ich bramki ruszył wychowanek Wisły Płock Aleksander Pawlak, który precyzyjnie wrzucił piłkę w pole karne, a tam akcję skutecznie zakończył Mateusz Szwoch.
– Tak naprawdę, w tym meczu mieliśmy bardzo duże posiadanie piłki, chyba największe odkąd jestem w Płocku i nieźle wyglądało to do 16. metra. Gdzieś ta nasza gra się zazębiała, natomiast zabrakło ostatecznie tej skuteczności w polu karnym przeciwnika. Tam nas brakowało, tam nie byliśmy zbyt groźni i nad tym na pewno będziemy pracować. Nie udało się dziś wygrać, a bardzo zależało nam na zdobyciu trzech punktów przed własną publicznością, ale chciałbym pochwalić zespół za walkę do samego końca mimo niekorzystnego wyniku, za chęć i determinację, aby odwrócić losy meczu. Miałem nadzieję, że jeszcze w końcówce uda się strzelić bramkę na 2:1, ale niestety już nie starczyło na to czasu. Za nami pierwszy mecz, pracujemy dalej, bo widzimy jak dużo pracy jeszcze przed nami – komentował trener płocczan Radosław Sobolewski.
Trener Stali Mielec zwrócił uwagę, że jego piłkarze tworzyli wiele sytuacji bramkowych, jednak brakowało ostatnich podań, które zaowocowałyby punktami.
– Spodziewaliśmy się takiego przebiegu meczu, ponieważ wiemy o tym, że zespół Wisły Płock, szczególnie na swoim boisku jest bardzo, bardzo niebezpieczny, mają pewne atuty. Udało nam się to przewidzieć i co za tym idzie, odpowiednio się nastawiliśmy, mieliśmy dobre sytuacje do zdobycia bramek i z każdą minutą, że tak powiem nasza świadomość, pewność rosła i wierzyliśmy w to, że możemy tutaj osiągnąć naprawdę dobry wynik. Jako pierwszy strzeliliśmy gola, później staraliśmy się utrzymać wynik i szukaliśmy szans w kontrataku, mieliśmy bardzo dobre sytuacje: jedną, drugą, trzecią, zabrakło tylko tego ostatniego podania. Piłka jest taka, że jeżeli się nie strzela, to nic nowego nie wymyślę, to najprawdopodobniej się dostaje, nie zawsze, co prawda, ale się dostaje bramkę. Myślę, że 1:1 z naszej perspektywy to jest co najmniej dobry rezultat – mówił Dariusz Skrzypczak.
Kolejny mecz Wisła Płock rozegra już 30 sierpnia o godzinie 17:30. Rywalem płocczan będzie Lech Poznań.