Witold Jan Mierzyński, aktor Teatru Dramatycznego im. Jerzego Szaniawskiego w Płocku zmarł w nocy z 9 na 10 lutego. Jego koledzy i koleżanki żegnają go wspomnieniem...
![Teatr Dramatyczny w Płocku](/uploads/news_mig/2017/0210/Wieczór-trzech-króliSzekspir-pierwsza-rola-w-Płocku-1977-na-zdj.-Bożena-Mrowińska.-351x185.jpg)
Jesteś starszym aktorem, ale wciąż aktywnym, mimo tego decydujesz się odejść na emeryturę. Z własnej woli?
- Niektórym to może wydawać się nieprawdopodobne, ale odchodzę z własnej woli. Zawód aktora wymaga dużego wysiłku i zaangażowania - próby, spektakle, wyjazdy... Mam tego świadomość, że nie jestem już tym samym aktorem, jak dawniej. Jestem z tym pogodzony. Dlatego podjąłem żołnierską decyzję, że czas ustąpić miejsca młodszym kolegom.
W żołnierskim stylu i na rozkaz dyrektora Marka Mokrowieckiego.
- To była moja decyzja. W tym zawodzie liczy się kondycja psychiczna i fizyczna. Z tą pierwszą nie mam problemu, ale druga wyraźnie podupadła. Podczas rozmowy z dyrektorem Mokrowieckim powiedziałem, że chcę odejść godnie. Zagrałem w płockim Teatrze wiele ról i nie chciałbym pozostawiać po sobie jakiegoś zniesmaczenia. Mam zakorzeniony w pamięci obraz relacji wojskowych - cenie sobie honor, godność i miłość do Ojczyzny. Mój stryjek był ułanem. Opowiadał mi kiedyś, że w czasie działań zbrojnych jego ukochany koń złamał nogę i zmuszony był go zastrzelić. Cierpiał z tego powodu, ale nie miał innego wyjścia. Podobnie jest ze mną - cierpię z tego powodu, że muszę żegnać się z płocką publicznością i wami, bo was ukochałem. Ale nie mam wyjścia, muszę odejść.
![Teatr Dramatyczny w Płocku](/uploads/news_mig/2017/0210/witold_mierzynski-2-351x185.jpg)
Będziesz bliżej nas. Będziemy mieli więcej czasu na spotkania i rozmowy.
- I to mnie cieszy...
Aktorzy - seniorzy narzekają, że ich emerytury są niewielkie.
- W tym zawodzie wiele zależy od szczęścia. Nigdy mi go nie brakowało, więc patrzę w przyszłość z optymizmem. Kiedy człowiek jest bardziej dojrzały, inaczej widzi świat.
Czujesz się aktorem spełnionym?
- Całym szczęściem aktora jest być na scenie, bez względu na to, jaką gra na niej rolę. Przychodzi jednak czas, że musi z tej sceny zejść z honorem, po ułańsku. Zagrałem około stu ról. Teatr daje człowiekowi piękne przeżycia, ale trzeba się do nich odnosić z szacunkiem.
Zabiegałeś szczególnie o jakąś rolę, której nie udało ci się zagrać?
- Jest wiele ról, które aktor chciałby zagrać, a marzenia nie zawsze się spełniają. Tęsknota za rolą, już sama w sobie jest piękna. Bo chcesz, pragniesz i dążysz do tego... Człowiek, który na scenie walczy, przegrywa. Aktor musi wiedzieć, że teatr już sam w sobie jest świętością. Nawet w najmniejszej zagranej roli ukryty jest kawałek złota.
Nie zapominajmy o tym, że jesteś również poetą. Jakieś plany literackie na przyszłość?
- Twórczość poetycka - podobnie, jak teatr, daje mi poczucie bezpieczeństwa i szacunku. Moim pragnieniem jest zrealizować na scenie ostatnią swoją sztukę Straszna babunia, czyli biuro matrymonialne.
Życzymy spełnienia planów premierowych i połamania pióra w twórczości literackiej.
Redakcja PetroNews składa najszczersze kondolencje rodzinie, przyjaciołom, współpracownikom i najbliższym Witolda Mierzyńskiego.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz