Co się stanie, kiedy osoba nie mająca wcześniej do czynienia z kierownicą zacznie uczyć się jeździć? Sprawdziliśmy to w naszym nowym cyklu „Z eLką na ty”, w którym to nasz dziennikarz, a mówiąc wprost – ja, rozpoczyna kurs na prawo jazdy.
Po godzinach spędzonych na sali wykładowej szkoły jazdy Andrzeja Gołębia, w końcu rozpocząłem jazdy. Nie był to jednak spacerek po parku w ciepłe, niedzielne popołudnie, a bardziej próba biegu po lodowisku… Świat sprzed koła kierownicy w pierwszych godzinach jazdy wydawał mi się jakiś inny i obcy. Niezbędna była nauka podstaw – w tym obycie z pedałami i nieszczęsnym sprzęgłem, którego opanowanie na początku graniczyło z cudem. I pewnie wszystkie rady zasłyszane gdzieś z wykładowej sali poszłyby w las, gdyby nie mój instruktor, który ze spokojem i uporem maniaka pokazywał mi, jak ogarnąć tę piekielną skodę.
Moja pierwsza jazda nie należała do bardzo emocjonujących. Z punktu widzenia kierowcy była to zwykła przejażdżka, w dodatku z ciągłą pięćdziesiątką na liczniku. Z mojej perspektywy, była to jednak „dzika jazda bez trzymanki”. Po dwóch godzinach przeprawy przez Płock, sprawdzeniu umiejętności operowania kierownicą i zaliczeniu kilku krawężników, wróciłem na parking. I niby nic się nie zmieniło – bo nadal będąc za kółkiem biję zielenią po oczach – lecz powoli zacząłem chwytać, o co w tym wszystkim chodzi. I, co najważniejsze, całe to prowadzenie samochodu zaczęło mi się bardzo podobać.
Moja pierwsza jazda i poszczególne jej elementy zostały uwiecznione na filmie – na razie z użyciem jednej kamery, tak na dobry początek. Już niebawem kolejne filmy, które zaprezentują moją próbę jeżdżenia po mieście z innych perspektyw.
Pan instruktor pasów zapinać nie musi? :) pozdrawiam
Prawo o ruchu drogowym (art. 39)
Obowiązek korzystania z pasów bezpieczeństwa nie dotyczy:
4) instruktora lub egzaminatora podczas szkolenia lub egzaminowania;
A jakby mógł gwałtownie zareagować w pasach?;P
powodzenia ;)