Tym razem Krzysztof Wiśniewski, sekretarz Towarzystwa Przyjaciół Płocka (TPP), podzielił się z nami historią węgierskiego barona, pułkownika Artura Buola. Pomimo obcego obywatelstwa, baron zgłosił się na ochotnika i walczył w szeregach Wojska Polskiego w 1918 roku.
W obronie Ojczyzny w latach 1918-1920 walczyło wiele formacji wojskowych. Twórcą jednego z nich, tj. 8-go Dywizjonu Artylerii Konnej, był węgierski baron, pułkownik Artur Buol. Zgłosił się on jako ochotnik w szeregi Wojska Polskiego w roku 1918, ponieważ zafascynowały go polskie tradycje rycerskie i postanowił walczyć o niepodległość Polski.
Mówił: „Moja Ojczyzna to mój dywizjon artylerii konnej”
Węgierski baron wspomniany jest w Cyfrowym Archiwum Wilanowa i Okolic, ale zabrakło tam informacji o walkach o Płock.
Tak wspomina ten epizod wojenny porucznik Witold Legun.
„5-ta armia otrzymała zadanie odcięcia odwrotu armii sowieckiej, która wraz z korpusem konnym Gaja zapędziła się pod Włocławek i Płock. W Płońsku przechodzą dwie baterie pod komendę dowódcy 8-ego dywizjonu artylerii konnej, podpułkownika Buola. Jedna z nich ruszyła w pościg za kawalerzystami sowieckimi Gaja, jednak do walk nie doszło, ponieważ nieprzyjaciel przekroczył już granicę polską”.
W październiku 1930 roku w Baranowiczach, gdzie stacjonował dywizjon, na dziesięciolecie istnienia i w rocznicę bitwy pod Rudnią Baranowską, odsłonięto, w obecności adiutanta regenta Węgier, ppłk. Laszlo Magashazy’ego, pomnik upamiętniający Artura Buola, pierwszego dowódcy dywizjonu i bohatera wojny z bolszewikami. Podczas Mszy polowej kazanie wygłosił bp polowy wojsk Litwy Środkowej, Władysław Bandurski.

Historia polityczna Polski po drugiej wojnie światowej spowodowała, że Baranowicze k/Nowogródka znalazły się w granicach Białorusi. Pomnik został zburzony za czasów Związku Radzieckiego. Jedyną pamiątką po węgierskim baronie, walczącym o odzyskanie niepodległości Polski, jest tablica umieszczona w kościele garnizonowym przy ulicy Długiej w Warszawie. Tylko taka pamięć została o dowódcy z innego kraju, którego zafascynowała historia polskiego oręża.
Krzysztof Wiśniewski, Towarzystwo Przyjaciół Płocka
Pułk Morski w bitwie warszawskiej. „Warto upamiętnić marynarzy”

Walczył przeciwko pradziadkom dzisiejszych lewaków, który teraz ubrali się w piórka demokratów.
Wielu komunistów (Świerczewski, Marchlewski , Kuhn…..) przyszło z sowietami wyzwalać Polskę z Polskości.
Teraz to kontynuują.Na razie na spędach, na niektórych uniwersytetach i w ich mediach.
Pozytywną postawą wykazał się nasz wspaniały Płoczczanin, poeta Władysław Broniewski.
Był korespondentem wojennym, właśnie po stronie Polski.
101 lat temu do Skierniewic przybył liczący 55 wagonów pociąg znad Dunaju. 22 miliony pocisków znajdujące się w transporcie pomogły w pokonaniu Armii Czerwonej na przedpolach Warszawy. Milion spośród nich Węgrzy odstąpili Polakom bezpłatnie.
Pomoc przybyła w ostatniej chwili. Armia Czerwona już dochodziła do linii Wisły, a zgodnie z raportem Kazimierza Sosnkowskiego, który ten przedstawił na zebraniu Rady Obrony Państwa miesiąc wcześniej, amunicji Wojsku Polskiemu miało zabraknąć 14 sierpnia.
W kluczowym momencie wojny z bolszewikami, Węgrzy przekazali nieodpłatnie cały transport kolejowy amunicji której Polakom tragicznie zaczynało brakować. Był to ostatni moment, bo amunicja prosto z wagonów dostarczona została na front.