Mówi się, że nieszczęścia chodzą parami, ale w przypadku tej rodziny kumulacja złych wydarzeń jest stanowczo zbyt duża. Ich dom, na który pracowali całe życie, najpierw został okradziony, teraz spłonął. U mamy dwójki dzieci wykryto w dodatku chłoniaka złośliwego…
Do pożaru doszło 4 kwietnia około godziny 3.10 przy ulicy Paszkówka w Gąbinie. Na miejscu działało kilka zastępów straży pożarnej, z Gąbina, Płocka i Dobrzykowa.
– Po dotarciu na miejsce pierwszego zastępu z naszej jednostki, zastaliśmy rozwinięty pożar dachu budynku. Płomienie wydostawały się na zewnątrz z bardzo dużą intensywnością. Dowódca poprosił o zadysponowanie kolejnych sił i środków, w tym ładowarki teleskopowej z naszej jednostki. Wszystkie osoby przebywające w budynku zdołały się ewakuować przed naszym przybyciem – relacjonują strażacy z OSP Gąbin.
Rozpoczęła się akcja gaśnicza, która prowadzona była zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz budynku. Działania gaśnicze prowadzone były także przy pomocy lancy gaśniczej zamontowanej na ładowarce teleskopowej i z podnośnika hydraulicznego. Po ugaszeniu pożaru, strażacy przeprowadzili prace rozbiórkowe i dokładnie przelali pogorzelisko.
Okazuje się, że ten pożar, który sam w sobie byłby traumą dla każdego, ma jeszcze głębszy wymiar ludzkiego nieszczęścia. Dowiadujemy się o tym ze zbiórki, jaką założyła siostra współwłaścicielki domu.
– Dom był całym ich dorobkiem życia, na który razem ze swoim mężem pracowali i nadal spłacają na niego kredyt. Jedynym szczęściem w tym nieszczęściu było to, że szwagier obudził się w samą porę, chwila później i droga ich ucieczki byłaby odcięta – pisze pani Aleksandra.
Jak opowiada, los nie oszczędzał rodziny jej siostry.
– Kilka lat temu, gdy siostra wraz z dziećmi udała się na rozpoczęcie roku szkolnego, dom został okradziony z cennych rzeczy elektronicznych oraz środków pieniężnych. Ponadto, moja siostra od wielu lat choruje na RZS (reumatoidalne zapalenie stawów), częste wizyty w szpitalu z tego powodu oraz objawy towarzyszące chorobie, nie ułatwiały jej życia. Jesienią ubiegłego roku podczas badań kontrolnych, zdiagnozowano u niej chłoniaka złośliwego i nadal jest w trakcie leczenia – wymienia pani Aleksandra.
Jak podkreśla, jej siostra dzielnie walczy, choć pobyty w szpitalu i chemioterapia nie należą do łatwych.
Dwójka ich dzieci strasznie przeżyła wieść o diagnozie swojej mamy, a ta noc zrujnowała ich wszystkich doszczętnie. Cały dom wymaga generalnego remontu, począwszy od zmiany dachu, po ściany i podłogi, które zostały zalane podczas gaszenia. Sami tego nie udźwigną, więc z całego serca proszę w imieniu swoim oraz ich, o dokonanie nawet najmniejszej wpłaty i udostępnianie zbiórki, aby dotarła do jak największej liczby odbiorców – apeluje pani Aleksandra.
Prośbę o pomoc tej rodzinie skierowali też strażacy, którzy gasili pożar ich domu.
– Sytuacja była bardzo poważna. Wielu z nas przez kilka godzin walczyło z żywiołem. Straty są ogromne. Budynek nie nadaje się do zamieszkania. Rodzina, którą spotkało to nieszczęście jest doświadczona przez los. Jedna z domowniczek jest poważnie chora, tymczasem na rodzinę spadł kolejny problem. Wszystkie osoby przebywające w budynku zdołały się ewakuować przed naszym przybyciem, jednak straciły dach nad głową. Stojąc w obliczu ogromu strat, które wywołał pożar, pomóżmy mieszkańcom naszego miasta w odbudowaniu domu – piszą strażacy z OSP Gąbin.
Pomóc tej rodzinie możecie wpłacając najdrobniejszą nawet kwotę na stronie zrzutki.




Nie widac zeby byli biedni taki dom nie wybuduje sie za 200 tys. zl. a podworko tez widac ze duze i kasy potrzebuja? Ciekawe. Jak piecioosobowa rodzina mieszka w domu z dziurawym dachem to nawet slowka nie pisniecie ani nic a bogatym ledwo co zapalil sie dach i tez nie wiadomo ale moze maja gdzies druga posiadlosc opisujecie ich jak ofiary zbrodni katynskiej. Zalosne.
Wyciąganie kasy.
Co ty wypisujesz? Znasz ta rodzinę że stwierdzasz takie rzeczy ? Zastanów się „ubezpieczycielu” , i życzę Ci żeby Ciebie nie spotkało takie nieszczęście jakie spotkało tą rodzinę…..
Straszny dramat. Wielu z nas go nie zrozumie, dopóty, dopóki sam nie doświadczy nieszczęścia na własnej skorze. Na szczęście po burzy, zawsze przychodzi słońce, oby ta rodzina doświadczyła go jak najpredzej