– To było jak zły sen. Dziś bym tego nie zrobiła. Ale to nie był impuls, to za mną „chodziło” dojrzewało we mnie, drążyło i zżerało od środka. Jedni nazywają to „dołem”, inni trochę ładniej – depresją. Świat beze mnie wydawał mi się lepszy, oczywiście w mojej wyobraźni. Każdego dnia budziłam się z myślę, że nie chcę żyć, że to nie ma sensu, że tylko przeszkadzam. A już takiej zupełnej pewności, że chcę się zabić, nabrałam jak zmarł nasz sąsiad. Wie pani, pozazdrościłam mu – opowiadała nam Anna, młoda, piękna kobieta.
Idą święta, więc temat może wydać się co najmniej dziwny, jak na ten wiosenny, radosny czas. Jednak to właśnie teraz dotarły do nas smutne wieści o dwóch samobójczych zamachach na swoje życie – młodej dziewczyny i dojrzałego mężczyzny. Obydwa z udanym skutkiem…
Rodzi się współczucie, temat do rozmyślań i rozmów. Tragedia rodzin, dramat i ból osób, którym już nie da się pomóc. A może wystarczyłaby chwila rozmowy z sąsiadem, przyjacielem, matką, ojcem czy bratem? Dlaczego? Z tym pytaniem samobójcy zostawiają swoich najbliższych, skazując tym samym na piekło na ziemi, które ciągnie się za nimi wiele, wiele lat. Często powodując obwinianie siebie, że czegoś się nie zrobiło, że nie słuchało uważnie, a puste miejsce przy świątecznym stole powoduje ból nie do opisania.
Jedni twierdzą, że trzeba ogromnej odwagi, aby targnąć się na własne życie, inni, że to tchórzostwo, brak umiejętności radzenia sobie z problemami. – Chciałam się wyrwać z marazmu, jaki czułam. Czy to odwaga? Chyba tak, ale z drugiej strony tchórzyłam, uciekałam w inny, wydawało mi się, lepszy świat – mówiła nam niedoszła samobójczyni Anna, ze smutkiem w głosie.
Co skłania ludzi do tak tragicznego kroku, który nieodwracalnie zmienia życie rodziny? – Przyczyn jest wiele – tłumaczył nam Krzysztof Piasek, rzecznik płockiej policji. – Najbardziej chyba jednak męczą najbliższych te, kiedy samobójca nie pozostawia listu, karteczki czy jakiejkolwiek wiadomości, która pozwalałaby bardziej najbliższym to zrozumieć. I w sumie tych samobójstw jest najwięcej, to taka kategoria wśród przyczyn nazwana „nieustalone”. Poza tymi przypadkami, ludzie targają się na własne życie z kilku powodów: choroba psychiczna, przewlekła choroba, nieporozumienia rodzinne, zawód miłosny, problemy szkolne, nagła utrata źródła utrzymania, złe warunki ekonomiczne, dokonanie przestępstwa lub wykroczenia, śmierć bliskiej osoby i tym podobne – wymieniał rzecznik.
[pullquote]Ludzie targają się na własne życie z kilku powodów: choroba psychiczna, przewlekła choroba, nieporozumienia rodzinne, zawód miłosny, problemy szkolne, nagła utrata źródła utrzymania, złe warunki ekonomiczne, dokonanie przestępstwa lub wykroczenia, śmierć bliskiej osoby i tym podobne – Krzysztof Piasek, rzecznik płockiej policji[/pullquote]
Dane statystyczne mówią, że częściej odbierają sobie życie mężczyźni. Z informacji płockiej policji wynika, że w powiecie płockim w 2014 roku było 88 zamachów samobójczych, w tym aż 66 mężczyzn i 22 kobiet. Nie wszystkie próby zakończyły się śmiercią, bo równo połowę, czyli 44 osoby, udało się uratować. Niestety jednak, pozostałe 44 osoby rodziny musiały pochować. Wśród grupy osób, które odebrały sobie życie było 38 mężczyzn i 6 kobiet.
Dyskusyjną sprawą też jest, skąd najczęściej pochodzą osoby, które odbierają sobie życie. – Na wsi w 2014 roku, w powiecie płockim, było 38 prób, w miejscowościach do 5 tys. mieszkańców – 4, w miejscowościach, które mają od 10 do 20 tys. mieszkańców – 10, a w mieście od 100 do 200 tys. aż 43 – wyjaśniał nam Krzysztof Piasek.
BEZLITOSNE DANE
Z danych statystycznych Głównego Urzędu Statystycznego (GUS) wynika, że liczba samobójstw w naszym kraju rośnie. W 2014 roku odnotowano 10.207 zamachów samobójczych, z których 6.165 zakończyło się zgonem. Dla porównania – w 2013 roku prób było 8.579, ze skutkiem śmiertelnym 6.101. W roku 2012 liczby są jeszcze mniejsze – było 5.791 zamachów na swoje życie, z czego 4.177 zakończyło się zgonem.
[pullquote]Wzięłam czterdzieści tabletek nasennych, tata zauważył, że coś jest nie tak i wezwali pogotowie, ale jak mnie zabierało, już nie pamiętam… Później brat mi opowiadał jak mama krzyczała, a tata wołał: Ratujcie ją![/pullquote]
Straszne statystyki, niby to tylko liczby, ale za każdą z nich stoi człowiek i ludzkie dramaty. Analizując te liczby, nie trzeba dużej wyobraźni, by stwierdzić, że w 2014 roku życie odebrało sobie małe miasto. Zapytaliśmy naszą rozmówczynię, Anię, co myśli o tych danych statystycznych? – Nie zdawałam sobie sprawy, że skala problemu jest tak ogromna. Wiem natomiast jedno, że wtedy, to znaczy przed próbą, unikałam ludzi, wręcz odczuwałam potworny strach przed nimi. Wydawało mi się, że mam to wypisane na twarzy i każdy to widzi, że będą się litować. A to było mi najmniej potrzebne – wyznała łamiącym się głosem. – Dziś, jak patrzę na swoje dzieci [Anna jest mamą dwóch synów, 6 i 3 lata – przyp. red.], zastanawiam się, jak mogłam to zrobić swoim rodzicom. Poza moją świadomością jest to, że któryś z moich synków mógłby kiedyś tak zrobić. Cieszę się, że żyję, że ich mam, a tak mało brakowało… Wzięłam czterdzieści tabletek nasennych, tata zauważył, że coś jest nie tak i wezwali pogotowie, ale jak mnie zabierało, już nie pamiętam… Później brat mi opowiadał jak mama krzyczała, a tata wołał: Ratujcie ją! – płakała Anna. – Dziś żałuję, że sprawiłam im taki ból i nie wiem, czy kiedyś zdołam to naprawić i przeprosić – tłumaczyła nam smutno.
NADZIEJA NIE UMIERA NIGDY
Samobójcy mają różne sposoby na to, aby skutecznie odebrać sobie życie, czasem przedziwne, które nie pasują do żadnej kategorii i do końca nie da się ich wyjaśnić – w statystykach pisze się o nich „inne”. A jakie najczęściej? – Zdecydowanie powieszenie, potem samookaleczenie, rzucanie się z wysokości, zażycie środków nasennych, uszkodzenie układu krwionośnego czy rzucenie się pod pojazd – wyjaśnia nam rzecznik płockiej policji.
Samobójcy wybierają też sobie na ostatnie chwile swojego życia przeróżne miejsca. Najczęściej do tragedii dochodzi w mieszkaniu, w pomieszczeniach zabudowań gospodarczych, w piwnicach i na strychach albo w parku czy lesie. – Miałam wrażenie, że drąży mnie choroba duszy, że ona coraz bardziej mnie boli. Wydaje mi się, że samobójcy myślą, że to ich wyleczy, że już nie ma na nic nadziei. Na pewno nie jedna rzecz popycha do tego kroku, to cały szereg zdarzeń, które narastają, często w wyobraźni samobójcy, tak było w moim przypadku. Wiem jedno, i niech pani to napisze, że trzeba walczyć o siebie, szukać pomocy, bo to co najpiękniejsze może jeszcze się nie wydarzyło. Nadzieja nie powinna umrzeć, ją należy pielęgnować. Teraz to wiem – pięknymi słowami zakończyła naszą rozmowę Anna, matka i żona.
Dokładne dane, dotyczące zamachów samobójczych w 2014 roku, w powiecie płockim
Wszystkich zamachów samobójczych – 88, w tym 66 mężczyzn i 22 kobiety.
Zakończone skutkiem śmiertelnym – 44, w tym 38 mężczyzn i 6 kobiet.
31 – zamachów samobójczych na wsiach
4 – w miejscowościach do 5 tys mieszkańców
10- w miejscowościach od 10 do 20 tys. mieszkańców
43 – w miejscowościach od 100 do 200 tys. mieszkańców
Przedział wiekowy
Sposoby zamachów samobójczych
rzucenie się pod pojazd – 1
uszkodzenie układu krwionośnego – 4
środki nasenne – 5
inne – 5
rzucenie się z wysokości – 7
samookaleczenie – 8
powieszenie – 58
Przyczyny
dokonanie przestępstwa lub wykroczenia – 1
śmierć bliskiej osoby – 1
problemy szkolne – 2
nagła utrata źródła utrzymania – 2
przewlekła choroba – 5
inne – 8
złe warunki ekonomiczne – 8
zawód miłosny – 11
choroba psychiczna – 12
nieporozumienia rodzinne – 18
nieustalone – 20.