Opowieści o egzaminatorach z Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego zna każdy. Szukanie „haka” na kursantów, którzy wsiadają do „eLki” urosło do rangi legendy. I choć tych praktyk jest coraz mniej, to nadal w mieście znaleźć można miejsca, w których częściej niż zwykle spotkamy pojazdy WORD-u. Zwykle to tam pojawiają się anomalie lub niejasności drogowe, które egzaminowany musi rozwikłać. Zdaje się, że na płockiej mapie pojawił się kolejny taki punkt.
Miejsc, w których rygorystycznie sprawdzana jest spostrzegawczość kursantów, w Płocku nie brakuje. Do licznych zakazów lewoskrętów i innych ograniczeń dochodzi kolejny – nakaz jazdy w prawo bądź na wprost na jednym z płockich rond.
Temat ten podsunął nam czytelnik. Pan Zbigniew to 40-letni płocczanin, który – jak zdradził w rozmowie z nami – postanowił nadrobić zaległość z młodości. Po latach udał się na kurs prawa jazdy. Po zdaniu testu teoretycznego, odbył ten cięższy, praktyczny. Sprawdzian umiejętności jazdy WORD-u na mieście zakończył jednak po niespełna… dwóch minutach. Przyczyną fiaska pierwszego podejścia było rondo, mogące, zdaniem pana Zbigniewa, wpisać się w grupę pułapek czyhających na kursantów. Tym miejscem jest nowo powstałe rondo, będące zwieńczeniem pierwszego odcinka małej obwodnicy Płocka.
– Mój egzamin wyglądał niecodziennie – rozpoczyna czytelnik. – Po sprawdzeniu świateł i płynów pod maską, wsiadłem do lśniącej skody i przejechałem przez placyk. Udało się wykonać ćwiczenia bezbłędnie, miasto stało więc przede mną otworem. Egzaminator usiadł obok mnie i wyjechaliśmy z ośrodka. Po chwili dojeżdżaliśmy do obwodnicy. Kazano mi zawrócić w najbliższym możliwym miejscu. Zrobiłem to na rondzie. Był to mój ostatni manewr – dodał pan Zbyszek.
Skąd negatywny wynik? – Usłyszałem, że nie mogę zawrócić na tym rondzie, bo takie są znaki – wyjaśnia nasz czytelnik. – Kłóciłem się, tłumaczyłem, że rondo zostało wykonane tak, że co innego sugerują wyznaczone pasy ruchu. Przekonywałem, że zgodnie z ideą ronda, mogę z niego zjechać, a więc i zawrócić. Na nic to się jednak nie zdało. Po niespełna dwóch minutach mój egzamin się zakończył – stwierdził rozdrażniony.
By sprawdzić sytuację opisaną przez naszego czytelnika, udaliśmy się na miejsce i wykonaliśmy przejazd przez rondo. Faktycznie, ustawione przed nim znaki wytyczają jedynie dwa kierunki ruchu. Prawdą jest jednak, że poprowadzone pasy pozwalają bezpiecznie zawrócić (co widać na materiale filmowym pod artykułem). By rozwiać wszelkie wątpliwości, skontaktowaliśmy się z płocką drogówką.
Jak tłumaczą funkcjonariusze, zgodnie z obowiązującymi przepisami, w tym miejscu należy kierować się oznaczeniem pionowym i poziomym. Ludzie, którzy zawracają na tym rondzie, popełniają zatem wykroczenie. Taka możliwość pojawia się dopiero na kolejnym skrzyżowaniu z ruchem okrężnym. W podobny sposób „oblany” egzamin tłumaczy Wojewódzki Ośrodek Ruchu Drogowego w Płocku. – Faktem jest, że drogowcy powinni umożliwić zawrócenie z lewego pasa. Tak się jednak nie stało, najpewniej przez budowę, która ma się niebawem rozpocząć – usłyszeliśmy w WORD. – Nie nazwałbym jednak tego miejsca wyjątkowo trudnym dla egzaminowanych. Po prostu należy patrzeć na znaki drogowe – dodał jeden z egzaminatorów.
Pan Zbigniew ostatecznie zdał egzamin i może już nazywać siebie kierowcą. Drugie, szczęśliwe podejście, odbyło się bez komplikacji – być może dlatego, że egzamin nie prowadził już przez nieszczęsne rondo przy Otolińskiej. WORD zapewnia też, że każdy egzaminator ośrodka chce, by kierowcy zdawali, najlepiej za pierwszym razem. Jednak na wszelki wypadek przestrzegamy wszystkich adeptów płockich OSK – zwracajmy uwagę na znaki i… na niedokończone inwestycje.