Dorota Dziedzic-Chojnacka to płocczanka, która pracę radcy prawnego dzieli z zajęciem o wiele bardziej twórczym. Pani Dorota jest poetką i autorką świetnie przyjętej, debiutanckiej powieści, którą sama nazywa kryminałem na wesoło. Skąd pomysł na taką książkę i jakie miejsce w sercu autorki „Zbrodni na boku” zajmuje Płock? Między innymi o tym rozmawiamy z Dorotą Dziedzic-Chojnacką.
PetroNews: Jaka jest Pani najnowsza książka?
Dorota Dziedzic-Chojnacka: „Zbrodnię na boku” można najkrócej opisać jako powieść obyczajowo-kryminalną na wesoło. Jej akcja dzieje się w kancelarii adwokackiej. Okoliczności pracy prawnika znam bardzo dobrze, gdyż sama jestem radcą prawnym. Wiele lat pracowałam w kancelariach adwokackich i radcowskich. Mogę śmiało powiedzieć, że znam kulisy wykonywania tego zawodu na wylot. Postanowiłam przybliżyć je nieco polskiemu czytelnikowi, gdyż uznałam, że mogą być dla niego interesujące.
PN: Czyli prawda o prawnikach pokazana w serialach i filmach jest mocno przesadzona?
DD-C: Oczywiście [śmiech]. Czasami podczas rozmów ze znajomymi, którzy nie są prawnikami, odkrywam, że wielu z nich – zapewne na skutek oglądania amerykańskich filmów i seriali bądź też lektury np. kryminałów Grishama – nie ma pojęcia, jak wygląda naprawdę praca radcy prawnego czy adwokata w Polsce. Ludzie myślą, że u nas funkcjonuje np. ława przysięgłych, że sprawy w sądzie rejestruje stenotypistka, która zasiada u dołu ławy sędziego głównego, że polski mecenas prowadzi sprawy odszkodowawcze wyłącznie za duży procent od wygranej sumy. Nasza rzeczywistość sądowo-prawna jest jednak inna, warto się z nią zapoznać, bo zapewne szybciej będziemy mieli kontakt z polskim sądem niż amerykańskim.
PN: W książce nie brakuje elementów humorystycznych, a „Zbrodnia na boku” została ciepło przyjęta przez czytelników. Myśli Pani, że oczekiwali oni kryminału na wesoło, a więc dzieła bardzo różniącego się od kanonicznego obrazu kryminału?
DD-C: Rzeczywiście, otrzymuję informacje od czytelników, że książka się podoba, potwierdza to także wydawca „Zbrodni na boku”, który zachęca mnie do napisania kontynuacji. Kryminały na wesoło to istotnie mniejszość, ale nie taka znowu rzadkość – jest kilku autorów (i autorek), którzy w takiej lżejszej stylistyce dobrze się odnajdują. Moim zdaniem, nie każdy kryminał musi być ponury, z rozwiedzionym policjantem czy detektywem, opatrzonym kompletem nałogów jako głównym bohaterem. Spróbowałam znaleźć w formule kryminału pewną niszę i mam nadzieję, że mi się to udało.
[pullquote]- Moim zdaniem, nie każdy kryminał musi być ponury, z rozwiedzionym policjantem czy detektywem, opatrzonym kompletem nałogów jako głównym bohaterem – Dorota Dziedzic-Chojnacka[/pullquote]
PN: W „Zbrodni na boku” pełno jest ciekawych i zabawnych dialogów, komicznych protokołów z posiedzeń sądu. To dzieło fantazji, czy może sceny z życia wzięte?
DD-C: To fantazja podbudowana doświadczeniem życiowym – zresztą nie tylko moim, ale też znajomych, wykonujących zawód „okołoprawniczy”. Często różne dialogi, sceny, obrazki z życia (zarówno moje, jak i zasłyszane) zapisują mi się w głowie i potem odżywają w najbardziej niespodziewanych momentach. Ostatnio takiego nietypowego przebudzenia pamięci doświadczyłam w Katowicach. Stałam przy Spodku, patrząc na monumentalny pomnik Powstańców Śląskich autorstwa Zemły, i nagle poczułam się jak w Płocku pod Broniewskim. Podobieństwo tych form przestrzennych uderzyło mnie tak, jakbym zmieniła magicznie miejsce i czas. Czyli jednak dużo fantazji, ale na rzeczywistej podbudowie.
PN: Pani Doroto, jak udaje się Pani pogodzić niezwykle zajmujący zawód radcy prawnego z pisarstwem?
DD-C: Nie udaje się! [śmiech] Próbuję ustawiać wszystkie segmenty swojego życia, tzn. rodzinę, pracę zawodową, pasję, a także aspiracje naukowe, w możliwy do przebrnięcia tryb, ale nieustannie jestem w niedoczasie. Wiem jednak, że to wyzwanie, przed którym stoi obecnie bardzo wielu ludzi, szczególnie pracujących rodziców.
PN: No i tak intensywne życie przynosi też wiele inspiracji…
DD-C: Oj tak. Życie to chyba najlepsze, najbardziej wiarygodne ich źródło.
PN: Pisała Pani wiersze, które wydano w postaci tomiku. Skąd pomysł na kryminał?
DD-C: Bo od zawsze lubiłam ten rodzaj literatury. To swego rodzaju zabawa z czytelnikiem. Taka próba wyprzedzenia go o krok lub dwa w akcji. Można też pokusić się o przemycenie w tle opisu pewnego problemu społecznego albo środowiska. W „Zbrodni na boku” starałam się przedstawić otoczenie pracy w kancelarii prawnej – mam nadzieję, że to się czytelnikom książki spodoba.
PN: „Zbrodnia na boku” pełna jest oryginalnych postaci. Mają one swój odpowiednik w rzeczywistości? Która z nich jest Pani najbliższa?
DD-C: Wszystkie postaci zaprezentowane w „Zbrodni na boku” są fikcyjne, żadna z nich nie ma swojego pełnego odpowiednika w rzeczywistości. Swoje sympatie starałam się podzielić pomiędzy głównych bohaterów powieści, ale na pewno nie po równo, gdyż są wśród nich ludzie, których bardziej lubię. Jednak nawet typowe szwarccharaktery ujawniają czasem rysy człowieczeństwa, przez co może nie tyle stają mi się bliżsi, co mogę spróbować ich zrozumieć.
[pullquote]- […] Nawet typowe szwarccharaktery ujawniają czasem rysy człowieczeństwa, przez co może nie tyle stają mi się bliżsi, co mogę spróbować ich zrozumieć – autorka „Zbrodni na boku”[/pullquote]
PN: Książka otrzymuje dobre recenzje. Marta Guzowska stwierdziła wręcz, że „mamy następczynię Chmielewskiej”.
DD-C: To bardzo miłe, przyjemnie łechce próżność, miłość własną i wszelkie podobne cechy mojej osobowości [śmiech]. A tak na serio, staram się z dystansem podchodzić do wszelkich ocen, zarówno pozytywnych, jak i tych mniej – chociaż oczywiście te przychylne są – dziwnym zbiegiem okoliczności – bardziej dla mnie akceptowalne. Po rozmowach z czytelnikami, lekturze recenzji tej książki, jak i moich wcześniejszych utworów zdaję sobie sprawę, że nie zaspokoję gustów wszystkich. To, co dla jednych jest atutem książki, dla innych jest jej największą wadą – i na odwrót. Ludzie po prostu mają różne oczekiwania odnośnie lektury – i dobrze! Poza tym, pani Marta Guzowska, której nota bene twórczość bardzo cenię, zastrzegła, że MOŻE mamy następczynię Chmielewskiej. To słowo robi jednak różnicę.
PN: Inspiruje się Pani twórczością Joanny Chmielewskiej?
DD-C: Bardzo lubiłam czytać książki Joanny Chmielewskiej, wydaje mi się, że pochłonęłam je wszystkie, a jest ich wiele, bo to była wyjątkowo płodna autorka. Na pewno ten styl pisania utkwił mi gdzieś w pamięci i nie mogę wykluczyć jego wpływu na mnie. Jednak „Zbrodnia na boku” to nie jedyny utwór mojego autorstwa. Wcześniej pisałam bardzo wiele wierszy, mam w swoim dorobku też baśnie dla dzieci, opowiadania fantastyczne, nawet aforyzmy. Nie sądzę, ażeby w tych formach wypowiedzi można było odnaleźć cokolwiek z Joanny Chmielewskiej, natomiast pewnie dałoby się wyszukać inne źródła inspiracji.
PN: W Pani kryminale znajdziemy bardzo dokładny opis Warszawy. Widać, że stolica jest Pani bliska. A jakie miejsce w Pani sercu zajmuje Płock?
DD-C: Płock to miasto, w którym spędziłam kilkanaście lat, skończyłam tu szkołę podstawową i liceum, dlatego darzę go ogromnym sentymentem. W Płocku nadal mieszka moja rodzina, którą staram się często odwiedzać. Akcja „Zbrodni na boku” dzieje się wyłącznie w Warszawie, ale Płock był obecny w mojej wcześniejszej twórczości – przede wszystkim wierszach. Mój debiut literacki nastąpił w 1997 r. w antologii płockiej młodej poezji pt. „Kroki po śladach”. Jeden z moich wierszy nosi tytuł „płocka secesja”. Na studiach opublikowałam opowiadanie, którego akcja dzieje się na dworcu kolejowym w Kutnie. Z tym miejscem wiąże się bardzo wiele moich wspomnień, bo w Kutnie – dla mnie stacji przesiadkowej – zmieniałam pociągi do i z Płocka.
PN: Doczekamy się kontynuacji „Zbrodni na boku”?
DD-C: Taka sugestia pojawiła się ze strony Videografu, mojego wydawcy, a ja się cały czas nad nią zastanawiam. Obecnie staram się wrócić do pisania doktoratu, dyscyplinuję się poprzez zakaz pisania literackiego, aż do ukończenia pracy naukowej. Mam też napisaną książkę z opowiadaniami dla dzieci, szukam dla niej wydawcy. No i poza tym mnóstwo planów w głowie i, niestety, brak czasu na ich realizację…
PN: Bardzo dziękuję za rozmowę.
DD-C: Również dziękuję. Chciałam serdecznie pozdrowić wszystkich Czytelników „PetroNews”. Mam nadzieję, że lektura „Zbrodni na boku” przyniesie Państwu sporo radości.