Urodziła się w środku I wojny światowej, przeżyła II światową, okupację sowiecką i Polskę Ludową. I ciągle jej mało! – Ja jestem lepsza niż motor czy traktor. Maszyny naprawiają, a mnie nic! – śmieje się jubilatka, która ciągle zachowuje sprawność umysłową, fizyczną, a do tego ma ogromne poczucie humoru.
Na każdych urodzinach zwykliśmy śpiewać charakterystyczne „100 lat”, mając jednak świadomość, że zaledwie ułamek z nas dożyje takiego wieku. W całej Polsce stulatków jest niecałe pięć tysięcy. Każdego z nich zazwyczaj pyta się o sekret na długowieczność. Są bowiem też tacy, którzy przez całe życie palą paczkę papierosów dziennie. Jaki jest sekret pani Stanisławy?
– Ja też nie wiem! Ani papierosów, żadnego trunku. Zawsze piję przegotowaną, czystą wodę i herbatę – uśmiecha się rezolutna stulatka.
W czasie I wojny światowej była tylko dzieckiem, ale II pamięta już doskonale. – Pod koniec wojny pędzili nas z krowami do Chodakowa, pod Sochaczewem. Przeżyliśmy tylko dzięki mleku. Jak usłyszeli, że Sowieci są blisko, to pozwolili nam piec kartofle, a sami ledwo zmyli pianę z twarzy jak się golili i tak uciekli! – opowiada, a cała rodzina z zaciekawieniem słucha. – Jak Niemcy wchodzili, to zabili mi ojca, a jak wychodzili, to matkę… – tu widać chwilę smutku i refleksji, które jednak przemijają jeszcze szybciej, niż się pojawiły.
– A po wojnie? To niewiele lepiej! Jednego diabła przegnaliśmy, to drugi przyszedł, jeszcze gorszy! – wspomina bez sentymentu.
Pani Stanisława doczekała się pra, prawnuków. Jaką przyszłość widzi? – Gorzej na pewno nie będzie. Cieszę się, że mamy prawdziwego prezydenta i panią premier. Bardzo się cieszę, że doczekałam prawdziwej Polski. A co będzie dalej, to nie wiem – kończy.
ładne drzwi :-)