Zostawmy na chwilę naszą chwiejną psychikę. Serce mi rośnie, ponieważ w Płocku powstają kolejne ścieżki rowerowe. Chociażby ta na Grabówce – ona dopiero otworzy dla fanów bicykla bezpieczne okno na zielone okolice miasta. A czy pamiętacie, gdzie najpierw powstawały pierwsze ścieżki ? Prowadziły do „Petrochemii” – spora część, wtedy dziesięciotysięcznej, rzeszy zatrudnionych dojeżdżała do pracy na rowerach dzień w dzień. Tak rodził się płocki etos pasjonata rowerowego szaleństwa… Jednakże, jak już Drodzy Czytelnicy zauważyliście, infrastruktura to nie wszystko, coś oprócz wyposażenia, urządzeń, powinno się zmienić w podejściu do „Płocczanina bliźniego swego”.
Oczywiście, żeby nie było tak dobrze, winien jestem również wrzucić „kamień gorejący” do ogródka rowerzystów. Mniemam, że nie tylko ja jestem zbulwersowany wyczynami i fanfaronadą niektórych nastolatków, którzy „prując” na rowerach po ulicy Tumskiej, Grodzkiej i innych ciągach przeznaczonych dla pieszych, tych ostatnich wykorzystują jako bramki slalomowe. Ze zgrozą obserwuję, jak młodzi fani bmx ze schodów ratusza i małej sceny na Starym Rynku urządzają parkur, poważnie zagrażając przechodniom. To, moim zdaniem, w nadchodzącym sezonie rowerowym pole (a raczej ugór) do popisu dla chociażby płockiej straży miejskiej, ponieważ zdecydowanie trzeba odróżnić nikomu nie wyrządzającą krzywdy fanfaronadę od narażania ludzi na niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia.
Tu wystosuję apel. Jeżeli Drogi Pseudorowerzysto naprawdę chcesz jeszcze więcej adrenaliny, proponuję – rozpędź się na wprost ściany, później spróbuj zahamować. Jeżeli Ci się nie uda, ściana – nie czując tego doniosłego momentu, jaki właśnie stał się jej udziałem – na pewno Cię wysłucha. A jeśli nie, to w ostateczności staniesz się gwiazdą netu za pośrednictwem kumpli, którzy nie omieszkają wrzucić Twój „wyczyn” na You Tube. I nie psuj więcej opinii prawdziwym pasjonatom tego sportu.
Daleko odbiegając od tematu, przypominają mi się czasy, kiedy skasowany w autobusie bilet przekazywaliśmy nieznanej osobie stojącej na przystanku, w imię walki z komuną. Tamten ustrój dawno się skończył, od dawna nie walczymy z systemem, dlaczego więc wciąż jesteśmy kontra? Puenta moich rozważań może być tylko jedna, potrzeba nam więcej życzliwości dla innych, szacunku dla ludzi w naszym otoczeniu, spontanicznego uśmiechu na co dzień, to przecież takie proste, ale czasami tak trudne…