W sobotni poranek nastąpiło uroczyste otwarcie pierwszego z trzech etapów tzw. małej obwodnicy Płocka. Droga, którą od dziś można jeździć, powstała pomiędzy rondem Wojska Polskiego a ul. Otolińską. Drogowcy zapomnieli jednak o małym szczególe, który przysporzy kierowcom jadącym miniobwodnicą kilku siwych włosów.
Zacznijmy jednak od początku. W sobotę, 8 listopada, otwarto dla ruchu pierwszy odcinek obwodnicy. Punktualnie o godzinie 9 na miejscu zjawili się otwierający drogę prezydent Płocka, Andrzej Nowakowski, marszałek Mazowsza, Adam Struzik oraz radni miejscy. Oddany fragment, który kosztował ponad 40 mln złotych, a który otrzymał blisko 30 mln dotacji unijnej, to 1,6 km nowoczesnej drogi.
– Cieszę się, że prace udało się zakończyć w terminie – powiedział Andrzej Nowakowski podczas sobotniej konferencji prasowej, po czym wraz z marszałkiem rozpoczął odsuwanie symbolicznych zapór, które nie pozwalały wjechać na świeżo oddany odcinek drogi. – Tiry nie będą już wjeżdżać do centrum Płocka. Pojadą pierwszym, niebawem drugim i trzecim odcinkiem obwodnicy – mówił Nowakowski.
Otwarcie obwodnicy przysporzyło też kilku problemów. Kierowcy powinni zwrócić szczególną uwagę na zmiany w organizacji ruchu na rondzie Wojska Polskiego. Zamontowano dodatkowe sygnalizatory świetlne, zmieniono też oznakowanie poziome. Nietrudno o pomyłkę, którą w ciągu kilku minut po otwarciu popełniło co najmniej kilku kierowców, skręcając z niewłaściwego pasa, bądź zmieniając go tuż przed rondem.
Pomimo początkowych trudności, na pierwszy samochód, który zdecydował się przejechać świeżym asfaltem, nie trzeba było długo czekać. Czarny mercedes przemknął obok stojących polityków i dziennikarzy, po czym pojechał testować nową nawierzchnię. My uczyniliśmy to samo i zauważyliśmy pewien mankament, który uwieczniliśmy na materiale filmowym poniżej.
O czym mowa? Otóż drogowcy na całej długości tej wąskiej skądinąd dróżki (dwa pasy ruchu szybko zmieniają się w jeden), nie przewidzieli możliwości wyprzedzania. Jeśli więc wjedzie tam coś bardzo wolnego – jak skuter, niedzielny kierowca czy tir, dla którego wszak ta obwodnica powstała, podróż tą 1,6 km drogą będzie niezwykle powolna i usłana z całą pewnością niejedną inwektywą w kierunku budowlańców.
Na szczęście, równoległa do obwodnicy ulica Graniczna może być tym „drugim pasem”, którego nam zabrakło, więc profilaktycznie podpowiadamy – ta trasa jest równie dobra.
Bezkolizyjne skrzyżowanie z prawdziwego zdarzenia zamiast „ronda dzwon” jest bezwzględnie potrzebne. Dawno tam juz powinno byc, a juz zwłaszcza od chwili uruchomienia „małej obwodnicy”. Obawiam się tylko bardzo, że w tak bardzo zadłużonym mieście w którym włodarze zamiarują wydać dodatkowo ok. 200 mln zł na stadion dla garstki najwierniejszych kibiców, nieprędko znajdą się pieniądze na takie rozwiazania infrastrukturalne, bez względu na to jak bardzo sa potrzebne…
Ronda-dzwon to nasza specjalność
Obwodnica-ulica, przy takim natężeniu ruchu ma zdecydowanie za małą przepustowość. Zdecydowanie już lepszą obwodnicę i lepiej rozwiązaną ma malutki Gostynin. Można śmiało powiedzieć, że przez codzienne kolizje, wypadki jest bardzo niebezpieczna i nie do końca spełnia oczekiwania użytkowników. Powinna być lepiej zaprojektowana i bardziej dostosowana do ilości aut korzystających na co dzień. W przypadku ciągłych wypadków jest często zakorkowana. Skrzyżowanie bez kolizyjne było projekcie, ale niestety jak to w płockowie.. więc mamy codzienne efekty kierowców, którzy nie umieją się poruszać po rondzie jak również z powodu ilości ruchu, miasto jest ciągle zakorkowane. Ważne że kasa idzie dla buraków warszawiaków na drogi dla centralnej wsi ( nie ubliżając wsi)