Interesującą propozycją kulturalną może pochwalić się od piątku Płocka Galeria Sztuki, bowiem właśnie wtedy odbył się wernisaż „Ścieżka – malarstwo z lat 2001-2016” obrazów Rafała Ereta.
Artysta urodził się w 1970 roku w Lubartowie. W przeciwieństwie do większości osób uzdolnionych plastycznie nie obrał konwencjonalnej drogi rozwijania swych uzdolnień poprzez kształcenie w jednej z krajowych szkół artystycznych. Mieszkając od 1993 roku przez dziesięć lat w Amsterdamie w 2001 roku ukończył studia na tamtejszym Wydziale Malarstwa w Gerrit Rietveld Academie. Sam wspomina czas nauki w ten sposób – „Dobrze trafiłem, bo szkoła w Amsterdamie pomogła mi w poszukiwaniu własnej drogi.” Obecnie znów mieszka i maluje w swym rodzinnym mieście. Tu się czuje najlepiej, atmosfera małej miejscowości pomaga mu w tworzeniu, tymczasem wielki świat jest dla niego zbyt hałaśliwy, przeszkadza w skupieniu, nie pozwala malować. Czasem mówi o sobie, że jest malarzem „małomiasteczkowym”.
Pierwsza wystawa Rafała Ereta odbyła się w 2013 roku w Lublinie w Galerii Sztuki „Wirydarz”, z którą rok wcześniej podjął stałą współpracę. Od pewnego czasu jego malarstwo cieszy się stałym zainteresowaniem najlepszych polskich i zagranicznych kolekcjonerów.
Na płocką wystawę składa się około 100 obrazów artysty obejmujących 15 lat jego twórczości, nie trudno zatem się domyślić, że ma ona w dużej mierze charakter retrospektywny. Na uwagę zasługuje również fakt, że większość prac będzie wystawiona po raz pierwszy, wprost z pracowni Rafała Ereta, każdy z nas zatem może choćby na moment wejść w skórę kolekcjonera dzieł sztuki i poszukać tego swojego i wymarzonego obrazu, przed którym w niepowtarzalny sposób „zadrży serce”…
Przejdźmy jednakże do sedna rzeczy, bo pewnie ciekawi Państwa, na czym właściwie polega fenomen twórczości Rafała Ereta. Najogólniej rzecz ujmując malarstwo tego artysty można zaliczyć do nurtu figuratywnego, odwołującego się do rzeczy realnych, czerpiącego z obrazu świata, który nas otacza. Czy go jednakże wiernie odwzorowuje, czy cyzeluje każdy szczegół, tworzy mniej lub bardziej udane imitacje natury? Absolutnie nie, bowiem nie takie jest artystyczne założenie, rzeczywistość jest tu tylko kanwą, pretekstem do sformułowania przez Rafała Ereta własnej wizji rzeczywistości, a jest ona w zasadzie wielką imaginacją, biorąc pod uwagę fakt, że artysta maluje w tylko pracowni, czerpiąc do woli ze swej pamięci i wyobraźni. Impulsem do podjęcia twórczych zmagań jest nadzwyczaj wrażliwa obserwacja rzeczywistości – przeczytana książka, cytat, zwyczajna scenka rodzajowa, zasłyszana pogawędka – wszystko może stać się inspiracją. Później te „powidoki” pamięci zostają zmaterializowane na płótnie.
Na naszej wystawie znajdziemy przesiąknięte zadumą i refleksją, sceny rodzajowe, melancholijne portrety, nostalgiczne pejzaże, a wszystko nasycone ciszą, skupieniem i owiane wyczuwalną atmosferą oniryzmu. Metafizyczne przestrzenie obrazów zapraszają nas do eksplorowania zaginionego edenu, do poszukiwania odwiecznej tajemnicy ludzkiej egzystencji, jej kondycji i sensu istnienia.
Rafał Eret tworzy doskonałe warsztatowo obrazy perfekcyjnie operując paletą barw; na wystawie znajdziemy płótna niemal monochromatyczne, a także obrazy epatujące neonowym blaskiem. Te wszystkie malarskie „sztuczki” sprawiają, że prace są niezwykle skoncentrowane w swej warstwie narracyjnej. Ponadto są to zamknięte, samowystarczalne kompozycje z wyczuwalną, snującą się jak woal dozą metafory, nierozwiązanej zagadki, niedokończonego sennego marzenia co prowokuje, że bezwiednie szuka się artystycznych analogii.
Na pozór moglibyśmy znajdować korelacje w różnych trendach artystycznych, poczynając od malarstwa metafizycznego Giorgio de Chirico przez Marca Chagalla aż po poszukiwania i doświadczenia większości surrealistów. Atmosferę nostalgii, czy też hipnotycznego zamrożenia chwili znajdziemy również w pracach wielu polskich malarzy – Jerzego Mierzejewskiego, Romana Maciuszkiewicza, Rafała Olbińskiego, a nawet Zdzisława Beksińskiego. Tym niemniej jak zaznaczyłem na początku, wszystkie te analogie są trafne jedynie na pozór, bowiem Rafał Eret podąża własną, autorską drogą nie oglądając się zbytnio na doświadczenia i dokonania innych artystów.
Niepowtarzalny klimat jego obrazów oscyluje na granicy innych dyscyplin twórczości i tak jak muzyka ujmuje to, czego nie da się wypowiedzieć słowami. Sam zresztą nie lubi opowiadać o tym, co namalował, jakie jest przesłanie danego obrazu. Tę sferę pozostawia samemu odbiorcy, nie chcąc zakłócać subiektywnej interpretacji dzieła, bo powinna ona być na wskroś indywidualna. Artysta woli by jego płótna za niego przemawiały, a najlepiej by budziły w widzu emocje.
Urzekła mnie atmosfera wielu płócien z cyklu „Pocztówki z wakacji”, a także „Miedzianka”, „Złotko”, „Sreberko”, jednakże sądzę, że to tylko obrazy, które we mnie wzbudziły jakieś, być może do końca nie rozpoznane pokłady pamięci i wrażliwości, tymczasem każdy z nas może poszukać swych własnych punktów odniesienia w świecie malarza z Lubartowa.
Jaka zatem jest ta tytułowa „Ścieżka” Rafała Ereta? Jak sam mówi, pewnie kręta, wielowątkowa, bo przecież przez 15 lat wiele się działo. Jedno tymczasem jest pewne, jeżeli nawet tak było, to styl artystycznej wypowiedzi pozostał ten sam, jest na wskroś indywidualny i nie do podrobienia, a to, i w zasadzie tylko to tworzy estetyczną wartość.
Wystawa będzie czynna do 2 października br. a jej współorganizatorem jest Lubelska Galeria Sztuki Wirydarz.
Dodaj swój komentarz