Zamknij

Mocarze są w Mocarzewie! Wolontariusze ORLENU zorganizowali pomoc [FILM, ZDJĘCIA]

18:39, 10.04.2024 Agnieszka Stachurska Aktualizacja: 18:50, 10.04.2024
Skomentuj

Początek kwietnia dla Specjalnego Ośrodka Opiekuńczo-Wychowawczego w Mocarzewie koło Sannik był bardzo intensywny. Przez dwa dni wolontariusze z Grupy ORLEN remontowali dwa pokoje, zorganizowali też warsztaty tematyczne dla dzieci z niepełnosprawnościami.
W piątek i sobotę (5-6 kwietnia) w Specjalnym Ośrodku Opiekuńczo-Wychowawczym dla dzieci z niepełnosprawnościami w Mocarzewie koło Sannik, prowadzonym przez Zgromadzenie Sióstr Zmartwychwstania Pańskiego im. Bł. Matki Celiny Borzęckiej, wolontariusze Grupy ORLEN zorganizowali akcję dla podopiecznych Ośrodka. Ponad 30 osób z różnych wydziałów Zakładu Produkcyjnego ORLEN w Płocku oraz z ORLEN Laboratorium poświęciło swój wolny czas, by wspomóc akcję "MOCarne Malowanie". Jak mówi siostra Bernadetta, dyrektor Specjalnego Ośrodka i szkoły w Mocarzewie, ośrodek ma bardzo długą historię, bo funkcjonuje od lat 50.
- Pierwsze dziewczęta z niepełnosprawnością przyjechały tutaj w 1957 roku. Wcześniej był w tym miejscu dom dziecka. Po jego likwidacji, skierowano do nas dziewczynę z lekką niepełnosprawnością, trochę zaniedbaną wychowawczo. I tak ta historia się rozpoczęła. Potem przychodzili chłopcy, ośrodek stał się koedukacyjny. Przed rozbudową warunki były tu bardzo kiepskie. Na początku stał mały dom, potem barak z lat powojennych przewieziony gdzieś z Warszawy, w którym była szkoła - wspomina siostra Bernadetta.
Podczas rozbudowy domu, w którym obecnie funkcjonuje ośrodek, podopieczni mieszkali w baraku. Obecnie w ośrodku mieszka około 80 osób, ale łącznie wszystkich dzieci uczących się w szkole jest 108.
- Dzieci mamy z różnym stopniem niepełnosprawności, z przewagą dzieciaków ze stopniem umiarkowanym, znacznym i głębokim. Dzieci z lekkim stopniem praktycznie nie przyjmujemy. Jesteśmy ukierunkowane bardziej na te słabsze dzieciaki, bo takie są potrzeby - tłumaczy siostra Elwira.
Od lewej: siostra Elwira, siostra Bernadetta W ośrodku swoje miejsce znalazły dzieci z autyzmem, czy z niepełnosprawnościami sprzężonymi. Są dzieci na wózkach, są też takie, które wymagają całodobowej opieki i rehabilitacji. Wszystkie uczestniczą w zajęciach, które siostry starają się uatrakcyjnić, na ile tylko fundusze im pozwalają.
- Są to różnego rodzaju terapie i zajęcia. Mamy na przykład konia do hipoterapii, prowadzimy dogoterapię, alpakoterapię, zooterapię tak szeroko nazywając, ponieważ dzieciaki hodują też króliki, którymi sami się zajmują. Mamy też integrację sensoryczną, Tomatisa. Staramy się, aby wszystkie terapie, które tylko są możliwe i dostępne finansowo były u nas - mówi siostra Elwira.
Czym dla ośrodka są takie akcje, jak te prowadzone przez wolontariuszy Grupy Kapitałowej ORLEN?
- Tak naprawdę to nieoceniony dar dla nas, dlatego, że wolontariusze podjęli się naprawdę bardzo dużego wyzwania, odremontowania od podstaw dwóch sypialni dla chłopaków. Wiadomo, że chłopcy są z dużą niepełnosprawnością, więc pokoje się niszczą. Bardzo cenny jest sam wkład i praca tych ludzi, którzy już drugi dzień u nas pracują od rana do praktycznie do późnych godzin popołudniowych. To jest naprawdę bardzo dużo - uśmiecha się siostra Bernadetta.
Jak podkreśla, to już nie pierwsza taka akcja wolontariuszy.
- Wcześniej jedna grupa podjęła się wyczyszczenia i wymalowania nam całego płotu. Bardzo często wolontariusze z różnych spółek ORLENU przyjeżdżają i angażują się w życie Mocarzy, za co dziękujemy bardzo. Również dzisiaj jest grupa wolontariuszy, którzy organizują w czasie remontu zajęcia dla dzieci. Przyjechała pani, która strzyże naszych chłopców, robi piękne fryzury dziewczynom, jest tzw. kącik beauty, gdzie dziewczyny mają również malowane paznokcie i robiony makijaż. A wczoraj pani Małgosia wspólnie z wolontariuszami przeprowadziła zajęcia praktyczne i robiła z dzieciakami mydełka. Naprawdę jesteśmy niezmiernie wdzięczne, bo z jednej strony pozyskali fundusze na remont tych pokoi, na zakup mebli, a z drugiej strony chyba jeszcze bardziej cenny jest ten czas, który tutaj poświęcają i spędzają wspólnie razem z naszymi dzieciakami - przyznaje dyrektor ośrodka.
Energia wolontariuszy była zauważalna już od wejścia do budynku. Część osób zajęła się remontem pokoi, część zabawiała dzieci, nie tylko podczas warsztatów, ale i na przykład karmiąc dzieci z dużą niepełnosprawnością.
- No działamy, działamy - śmieje się Małgorzata Zielińska-Kowalewska, liderka projektu. - Dzisiaj jest wielka moc, moc pomagania, dzielenia się swoją siłą, swoim czasem, mocami. Naprawdę to jest wielkie przedsięwzięcie, w którym bierze udział łącznie ponad 30 wolontariuszy dlatego, że trzeba było tutaj włączyć różne osoby. Ja jestem pod wrażeniem, ile dobrych serc znalazło się tutaj, aby wspomóc ośrodek, w tym również osoby prywatne, które pomogły w dofinansowaniu różnych rzeczy. Bardzo dziękuję za udostępnienie samochodu i różnych potrzebnych przedmiotów. Chciałam bardzo podziękować Sebastianowi Chociemskiemu z firmy Cameleon, który bardzo nas wspomógł w dofinansowaniu do koszulek. Zaprojektował je specjalnie dla Mocarzy i dzieci mają teraz swoje mocarne koszulki - wymienia Małgorzata.
Od lewej: Angelika, Adam i Małgosia Za ekipę remontową odpowiedzialny był Adam Mańko. Co konkretnie wykonywane było w pokojach chłopców?
- Zaczęliśmy od dewastacji, wynieśliśmy wszystko, demontowaliśmy podłogi. Następnie pokoje miały wymienioną elektrykę, są już pomalowane. Teraz mamy małe prace w rozdzielni i kończymy podłogi - mówi Adam.
Fundacja ORLEN angażuje się nie po raz pierwszy w tego typu prace. Z jakiego powodu wybrano akurat ten ośrodek?
- Jest to niezwykłe miejsce, które jest domem dla aż 80 dzieci, młodzieży i dorosłych z różnymi stopniami niepełnosprawności. Kiedy wolontariusze byli tu po raz pierwszy, zgłosili taką oddolną inicjatywę. Widzieliśmy ile emocji, ile dobroci i ile takiego pozytywnego wkładu wnieśli, ale też otrzymali od tych podopiecznych, dlatego chcieliśmy tu wrócić - wyjaśnia Angelika Niedziółka z Fundacji ORLEN.
Podkreśla, że jest to inicjatywa oddolna samych wolontariuszy, którzy gorąco zachęcają do wspierania tej placówki.
- Powstaje tu też obok Dom Mocarza, który stanie się domem dla osób po 25. roku życia. Siostry prowadzą różne zbiórki, więc też gorąco zachęcamy do tego, aby wesprzeć je swoją cegiełką. Ciężko im się rozstawać po ukończeniu przez wychowanków 25. roku życia z osobami, dla których Mocarzewo jest domem. Jeśli uda się pozyskać darczyńców i dofinansowanie, to budowa Domu Mocarza zostanie ukończona za dwa lata - mówi Angelika.
Siostry uzupełniają, że ten nowy budynek będzie przedłużeniem obecnego ośrodka, w którym również mieszkają Mocarze.
- Ale nasze dzieciaki mogą być u nas najdłużej do 25. roku życia, czyli dopóki się uczą. Co prawda, przemycamy trochę absolwentów, ponieważ tak naprawdę nie miałyby gdzie odejść. Są tutaj z nami od wczesnych lat dziecięcych. I dlatego właśnie postanowiłyśmy wybudować dom dla starszych dzieciaków, który będzie funkcjonował jako dom pomocy społecznej - tłumaczy siostra Elwira.
Jak zaznacza, ten pomysł dojrzewał w nich od wielu lat, zwłaszcza, że rodzice dzieci ciągle zadawali pytanie: "Co dalej siostry? Co dalej z naszymi dziećmi? Przecież my nie będziemy żyć wiecznie. Zróbmy coś, wymyślmy coś". Siostry więc wymyśliły - w 2017 roku powołały do istnienia Fundację Bogaci Miłosierdziem, która zajmuje się budową tego domu. W 2019 roku zaczęła się budowa i dzięki dobroci ludzi z całej Polski oraz ze świata ten dom już stoi.
- Piszemy też różne projekty, różne wnioski do wielu firm i instytucji. Ale duży wkład, to jest odzew ludzi dobrej woli z całego świata. Finansowo pomagają nam też nasze siostry zza granicy. Zawsze mówimy, że ten dom jest takim cudem św. Józefa, bo on nam pomaga bardzo. Gdy zaczynaliśmy, wiele osób mówiło, że to nie wyjdzie, czasem ktoś popukał się w głowę, co te siostry wyprawiają, no bo tak po ludzku, to było w ogóle nierealne - przyznaje siostra Bernadetta.
A siostra Elwira dodaje, że na początku nie miały kompletnie nic.
- Miałyśmy tylko pole z kartoflami, na którym teraz stoi ten dom. No i wiarę, że to się uda. Naprawdę Pan Bóg czuwa nad ubogimi tego świata - podkreśla.
My również trzymamy kciuki za ukończenie tego budynku. Dzieci z niepełnosprawnością umysłową są dorosłymi tylko wiekowo i wymagają opieki do końca życia. To niezwykle ważne, że są osoby, które chcą tej opieki się podjąć.

(Agnieszka Stachurska)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz


Dodaj komentarz

🙂🤣😐🙄😮🙁😥😭
😠😡🤠👍👎❤️🔥💩 Zamknij

Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu petronews.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz

0%