Tak się jakoś złożyło, że w ostatnim czasie w płockich stowarzyszeniach, skupiających ludzi zainteresowanych fotografią nastąpiły poważne zmiany strukturalne, powołano nowych prezesów i zarządy.
Informowaliśmy już Państwa o aktualnej obsadzie personalnej w Płockiej Grupie Fotograficznej, ale przeobrażenia nastąpiły również w Płockim Towarzystwie Fotograficznym, mającym już za sobą 55-letnią tradycję. Tym razem za kołem sterowym tej organizacji stanął dobrze nam znany płocki fotograf Jan Drzewiecki.
Ugruntowaną formą działalności płockich stowarzyszeń są comiesięczne spotkania, w trakcie których fotografowie chwalą się dokonaniami, prezentując swe prace w konkursach na z góry zadane tematy. Niewątpliwie jest to doskonała okazja do tego, aby dowiedzieć się, czym przy wyborze zdjęć kierują się nasi pasjonaci, co nimi powoduje, dlaczego też jedna fotografia zostaje wyróżniona, inna tymczasem nie przykuwa uwagi. Z tych też powodów nasza redakcja podjęła się prezentacji zdjęć wyróżnionych w Płockim Towarzystwie Fotograficznym podczas comiesięcznego konkursu miesiąca.
Tym razem tematem, z którym mieli się zmierzyć nasi fotografowie była „Subtelność”. Jak za pomocą obrazu wyrazić tę cechę naszego charakteru świadczącą o wrażliwości, delikatności albo też biorąc pod uwagę inne znaczenie tego słowa konstytucjonalną kruchość i ulotność rzeczy? Do oceny przedstawiono kilkadziesiąt prac, na których zagościły różne scenki z naszego życia, dzieci goniące bańki mydlane w rozświetlonym słońcem parku, puch łąkowych ziół, portrety… a nawet ślimak dostojnie i subtelnie pełznący po asfalcie. Jednakże największe uznanie zyskała fotografia Piotra Statkiewicza, którą tu publikujemy. Dlaczego właśnie ona? Co sprawiło, że zdobyła aprobatę i laury?
Na pierwszy rzut oka widzimy, że jest to fotografia czarno-biała, a zatem w jakimś sensie jest to powrót do początków tej dziedziny sztuki, czy jednakże w dobie rozwoju cyfrowych aparatów oferujących pełną paletę barw, taki zabieg ma jeszcze jakikolwiek sens? Okazuje się, że fotografia czarno-biała ma wciąż swych zapalonych orędowników, którzy przedkładają monochromatyczną konwencję ponad nieokiełznaną ferię kolorów. Co więcej, już dawno powróciły do łask tradycyjne metody fotografowania przy wykorzystaniu analogowych aparatów, światłoczułych klisz i papierów.
Gdzie tkwi urok i atrakcyjność obrazu z zastosowaniem tylko czerni, bieli i półtonów szarości? Właśnie w oszczędności wyrazu, w wyeksponowaniu głównego tematu i odsunięciu zbędnych drobiazgów, a tym samym przyciągnięciu naszej uwagi, na uwypukleniu kompozycji, na wyróżnieniu innych zalet zdjęcia takich, jak kontrasty, struktury przedmiotów i ich faktury. Tak zatem jest wiele fotograficznych powodów do tego, aby „wypowiadać się” monochromatycznie.
Powróćmy jednakże do pracy Piotra Statkiewicza. Już wiemy, że dzięki zastosowanej konwencji zdjęcie może posiadać większą siłę wyrazu. Białe piórko jest zawieszone w ciemnym kontraście tła, możemy tylko się domyślać, że nie unosi się w powietrzu, tylko spoczywa na bliżej nieokreślonej powierzchni, tworząc na niej swe odbicie. Uczestnicy spotkania nie kwestionowali samej kompozycji – autor skorzystał z tak zwanej zasady trójpodziału kadru (do tego zagadnienia powrócimy w kolejnych odsłonach cyklu), co zazwyczaj daje układowi sceny lekkość i „oddech”. Sam główny motyw zdjęcia nieodmiennie kojarzy nam się ze zwiewnością, ulotnością, delikatnością, a zatem celnie wpisuje się w temat marcowego konkursu.
Czy jednakże to samo możemy powiedzieć o ciemnym tle, czy posiada te same atrybuty? O czerni zwykło się powiadać, że jest elegancka, wyrafinowana, a nawet dystyngowana, ale czy można jej także przypisać walor subtelności? To pytanie pozostawiam Państwu do subiektywnej oceny, zawierzcie własnej wrażliwości i intuicji.
Pozostaje jeszcze mała zagadka – nasze piórko wygląda tak, jakby zostało na nie skierowane punktowe, silne światło, resztę kadru pozostawiając w głębokim mroku… Jednakże istnieją pewnie prostsze sposoby na osiągnięcie podobnego efektu. Przede wszystkim należałoby zrezygnować z pełnej automatyki aparatu fotograficznego i włączyć program umożliwiający nam samodzielne ustawienie podstawowych parametrów – czasu, przysłony i czułości według ISO i tak obniżyć wskazania aparatu, aby właściwie doświetlić jedynie główny obiekt, a nie całą scenę. Oczywiście pomiędzy tymi dwoma elementami kadru musi występować głęboki kontrast, co umożliwi nam „schowanie” zbędnych szczegółów w mroku drugiego planu. Prawda, że to wcale nie jest takie trudne?