Temat altany śmietnikowej przy ul. Skłodowskiej, nieszczęśliwie usytuowanej przy samym wjeździe do przedszkola nr 10, podejmowany był już wielokrotnie. Na ostatnim spotkaniu prezydenta, Andrzeja Nowakowskiego z Radą Osiedla Dobrzyńska i mieszkańcami, także. Prezydent obiecał zająć się sprawą. – Czas mija, a śmietnik jak stał, tak stoi – mówi jeden z naszych czytelników.
– Mamy teraz upały, zapraszam do mnie, niech pani sama się przekona, jak śmierdzi – mówi pani Aniela, mieszkająca na parterze w bloku przy Skłodowskiej 2. – W poniedziałki nie można wytrzymać, wtedy tych śmieci jest najwięcej – dodaje.
Przypomnijmy, że funkcjonująca w tamtym miejscu altana została rozebrana, w związku z remontem przedszkola nr 10. – W ramach inwestycji, m.in. na terenie przedszkola została przebudowana droga pożarowa, w celu dostosowania jej do obowiązujących przepisów prawa oraz została poszerzona brama wjazdowa do wymaganej szerokości 4 metrów, co było możliwie po rozebraniu zlokalizowanego tam śmietnika – mówi Alina Boczkowska z zespołu ds. medialnych ratusza.
Ale… remont skończył się już prawie rok temu, a altana nie wróciła na miejsce.
– W poniedziałki to praktycznie nie da się wjechać do przedszkola, wcześniej były inne pojemniki, była altana. Śmietnik był nieszczęśliwie usytuowany, ale jeszcze do zniesienia, bo mieszkańcy mieli klucze i teren utrzymywany był w czystości. A teraz te walające się wszędzie odpadki, składowisko niepotrzebnych rzeczy i kloszardzi grzebiący w śmieciach – taki widok roztacza się przed pracownikami, rodzicami i wszystkimi odwiedzającymi naszą placówkę – opowiada pracownica przedszkola nr 10.
Mamy czwartek, śmietniki jeszcze nie są przepełnione, a jednak nieprzyjemny zapach jest wyczuwalny już z daleka. Przed śmietniczkami harcują wesoło gołębie, a przy pojemnikach widać już ustawione nowe śmieci.
– Zdecydowanie jesteśmy za przeniesieniem śmietnika. To musi być w końcu uregulowane. Rodzice też zgłaszają nam, że taka sytuacja nie powinna mieć miejsca – dodaje pracownica przedszkola.
Mieszkańcy interweniowali już u radnego Adama Modliborskiego, który złożył do ratusza interpelację w tej sprawie. Z odpowiedzi, podpisanej przez zastępcę prezydenta, Dariusza Ciarkowskiego, wynika, że budowa altan leży w gestii samych zainteresowanych, w tym przypadku wspólnoty mieszkaniowej.
„Gmina, jako właściciel terenu, na którym postawione są pojemniki do odbioru nieczystości, na wniosek zainteresowanych wydzierżawia grunty pod budowę altan” – czytamy w odpowiedzi.
– Niech pani napisze, że zapraszamy decydentów z ratusza do nas, niech to zobaczą na własne oczy, a nie tylko na papierze – wtrąca się pan Stanisław, przysłuchujący się rozmowie.
Badając sprawę, dowiedzieliśmy się, że zarządcą budynków, w którym mieszkają osoby skarżące się na obecną sytuację, jest Miejski Zakład Gospodarki Mieszkaniowej TBS Sp. z o.o. Zapytaliśmy więc tam, czy są jakiekolwiek szanse na uporządkowanie tego terenu.
„Altana śmietnikowa, która wcześniej tam stała, wybudowana została przez Gminę Miasto Płock w czasach, kiedy budynki przy ul. Skłodowskiej 1 i 2 stanowiły wyłączną własność Gminy, tzn. przed powstaniem wspólnot mieszkaniowych. Rzeczona altana została rozebrana również na zlecenie gminy, ze względu na remont przedszkola nr 10, ale także ze względu na zły stan techniczny, kwalifikujący ją do rozbiórki (…). Gmina wielokrotnie deklarowała chęć partycypacji w budowie nowej altany(…). Wspólnoty mieszkaniowe natomiast nie wyrażają zgody na budowę altany ze środków funduszu remontowego, argumentując to zaciągniętymi zobowiązaniami i koniecznością przeznaczania zgromadzonych na koncie funduszu remontowego środków na comiesięczne raty kredytów. Ze względu na odmienne stanowiska obu stron, dotychczasowe działania nie rozwiązały istniejącego problemu” – czytamy w oficjalnym piśmie, podpisanym przez wiceprezesa zarządu MZGM TBS Sp. z o.o., Arkadiusza Kochanowicza.
Czyżby mieszkańcy budynków wielorodzinnych, nad którymi pieczę sprawują wspólnoty mieszkaniowe, nie byli świadomi, że to oni sami mają wpływ na to, co dzieje się w ich otoczeniu? Niestety, ze wspólnotą mieszkaniową, działającą na tamtym terenie nie udało nam się skontaktować.