Na finiszu kampanii wyborczej w naszym mieście zaroiło się od plakatów w tzw. pasie drogowym. Na umieszczenie takich reklam trzeba mieć specjalne pozwolenie Miejskiego Zarządu Dróg. Kandydaci na parlamentarzystów takiej zgody nie mieli.
Początkowo mówiło się nawet o 100 tysiącach złotych kary dla jednego z kandydatów. Ostatecznie, pół roku później, po rozpatrzeniu wszystkich możliwych odwołań, znamy dokładną wysokość kar, jakie zapłacić musieli kandydaci.
- Stanisław Jakubowski (SLD) – 435 zł
- Marcin Kierwiński (PO) – 5.621 zł
- Agnieszka Korajczyk-Szyperska – 10.939 zł
- Lech Kołakowski (PiS) – 150 zł
- Tomasz Górski (KORWiN) – 285 zł
- Marcin Podsędek (Nowoczesna) – 752 zł.
Najwięcej, bo prawie 11 tysięcy złotych, musiała zapłacić Agnieszka Korajczyk-Szyperska, która ostatecznie mandatu nie zdobyła. Dlaczego kary są o wiele mniejsze, niż spekulowano?
– Tyle zdążyliśmy udokumentować – mówi krótko Hubert Woźniak z urzędu miasta. – Plakaty pojawiły się w sobotę, a w niedzielę w Miejskim Zarządzie Dróg pracują tylko dyżurni. Nie było wystarczająco pracowników, aby odpowiednio wszystko udokumentować. Komitety zdążyły to sprzątnąć – dodaje Hubert Woźniak.
Kto już zapłacił karę i czy płaciły komitety wyborcze czy sami kandydaci? Spróbujemy wkrótce przekazać odpowiedź.