Weźmy sprawy we własne ręce!

Osiedlowe rady to jednostki pomocnicze samorządu, które często niesłusznie są uznawane także za najmniej istotne w całej samorządowej strukturze. To błędne myślenie, bo to właśnie rady osiedli są najbliżej mieszkańców i są w stanie najlepiej zdiagnozować ich potrzeby. To z poziomu radnego osiedlowego - przez trzy kadencje byłem członkiem RMO Radziwie - przez kolejne lata gromadziłem informacje o tym, czego najbardziej brakuje mieszkańcom mojego osiedla. To na tym szczeblu dostrzegałem problemy dziurawych dróg osiedlowych, nierównych chodników, braku zieleni w przestrzeni miejskiej, czy niewystarczającej liczby ławek. Ludzie, z którymi się spotykałem często powtarzali, że symboliczny dystans pomiędzy radnym osiedlowych a mieszkańcem jest dużo mniejszy, niż pomiędzy mieszkańcem a radnym miejskim. To dlatego ci ludzie tak chętnie zgłaszali się do nas ze swoimi problemami. Jako wieloletni radny, zarówno osiedlowy, jak i miejski, mogę z pełną odpowiedzialnością napisać, że ilość sygnalizowanych problemów i próśb na poziomie Rad Mieszkańców Osiedli (RMO) kilkukrotnie przewyższała te, które kierowali do mnie ludzie, jako do radnego miejskiego. Tym bardziej trudno mi przychodzi zrezygnować ze startu w tegorocznych wyborach do RMO. Uważam jednak, że tak powinienem zrobić - ustąpić miejsca innym, chcącym się zaangażować w działanie na rzecz lokalnej społeczności. RMO będę dalej oczywiście wspierał, będąc ich rzecznikiem właśnie w Radzie Miasta Płocka. Osiedlowe rady to nie tylko ludzie, którzy działają na rzecz lokalnej społeczności. To także forum wymiany informacji o tym, co dzieje się za oknami mieszkań i domów płocczan. To właśnie na tym szczeblu mieszkańcy dowiadują się często o zmianach lokalnych przepisów czy sposobie funkcjonowania miejskich jednostek budżetowych. Doskonałym przykładem jest tutaj współpraca między wiceprezydentem ds. komunalnych Piotrem Dyśkiewiczem a niektórymi RMO. Oprócz standardowej kampanii informacyjnej, to właśnie osiedlowe rady pośredniczyły w informowaniu mieszkańców o zmianach, dotyczących wywozu odpadów i okazywały się czasem w tym względzie skuteczniejsze, niż komunikaty umieszczane na miejskiej stronie internetowej. Przykładów dobrej współpracy pomiędzy członkami RMO, a urzędem miasta jest zdecydowanie więcej. Tu należałoby wspomnieć inicjatywę radnej miejskiej i jednocześnie osiedlowej - Małgorzaty Struzik, która lobbowała za budową placu zabaw przy al. Armii Krajowej. To właśnie osiedle, na którym mieszka dało jej impuls, by podjąć starania o tę inwestycję. Efektem tego mieszkańcy okolicznych bloków i domków zyskali wypoczynkowo-rekreacyjną przestrzeń służącą zarówno najmłodszym, jak i tym starszym. RMO to nie tylko sprawy i problemy małego kalibru. Zdarza się, że osiedlowi radni we współpracy z mieszkańcami walczą o rzeczy naprawdę dużego formatu. Tu doskonałym przykładem jest działalność koleżanki z klubu PSL Anny Derlukiewicz. To jej śmiałość i zaangażowanie stały się motorem napędowym walki o nową siedzibę dla Miejskiego Przedszkola nr 17. Pierwotnie władze miasta chciały, by placówka mieściła się w starym budynku po szkole podstawowej, ale dzięki uporowi wspomnianych wyżej osób, udało się przekonać Prezydenta do zmiany koncepcji. Ten sukces uświadomił wielu mieszkańcom naszego miasta, że praca na najniższym poziomie działalności samorządowej naprawdę ma sens, bo potrafi przynosić namacalne efekty. W Radach Mieszkańców Osiedli znajdziemy ludzi działających zawodowo i prywatnie w wielu różnych branżach czy dziedzinach. To bardzo ważne, ponieważ usprawnia to funkcjonowanie rad, a przy okazji służy samym mieszkańcom. Przez ostatnie lata mieliśmy w radach osiedli reprezentantów wielu zawodów - strażaków, urzędników, inżynierów, ludzi kultury. Każda z takich osób wnosi coś do lokalnej społeczności i dlatego tak ważne jest, by wykorzystywać wzajemnie swój potencjał. Warto odnieść się w tym momencie do osoby Lecha Latarskiego - wieloletniego radnego miejskiego, ale przede wszystkim związkowca, wyczulonego na sprawy pracownicze. Przez kolejne lata współpracował z różnymi RMO, przekazując im cenną wiedzę na temat praw pracowniczych, a tą wiedzą z kolei RMO dzieliła się z samymi mieszkańcami. Po drugiej stronie relacji pracownik-pracodawca jest oczywiście przedsiębiorca. W tym zakresie płockie RMO mogły liczyć na Łukasza Chrobota - człowieka związanego z lokalnym biznesem. Jako członek RMO Wyszogrodzka, ale także miejski radny, często pomagał lokalnym przedsiębiorcom w uzyskiwaniu informacji o zmianach, które ich dotyczą. To bardzo ważne, gdy mieszkaniec czuje, że ma kogoś, kto wskaże mu właściwą drogę w uzyskaniu stosownych pozwoleń czy zgód dla prowadzonej przez niego działalności gospodarczej. Zresztą RMO Wyszogrodzka jest tu w ogóle wyjątkowa, bo działa tam także biegła w wiedzy księgowej Katarzyna Wiśniewska, na pomoc której przy wypełnianiu dokumentów rozliczeniowych mogło liczyć w ostatnich latach wielu mieszkańców osiedla. Takich postaci jest oczywiście dużo więcej i można by wymieniać kolejnych bez końca, jednak nie o to w tym chodzi. Chodzi o to, że warto jest wspierać ludzi, którzy oddali innym cząstkę siebie poprzez działanie właśnie w RMO i promować działanie na rzecz swoich sąsiadów. W związku z tym, jako Sekretarz Rady Miasta Płocka, Przewodniczący Klubu PSL w radzie miasta, ale przede wszystkim ustępujący radny miejski RMO Radziwie, chciałbym wyjść z gorącym apelem o to, żeby w te wybory się zaangażować. Żeby spróbować podziałać na rzecz innych. Zaręczam, że niewiele rzeczy cieszy człowieka bardziej, niż uśmiech i wdzięczność drugiej osoby za okazaną mu pomoc. Zachęcam na sam koniec do zgłaszania swoich kandydatur do RMO w Urzędzie Miasta Płocka. Im więcej z nas się zaangażuje, tym lepsza będzie nasza wspólna przestrzeń. Tomasz Kominek

artykuł promowany