Ten weekend upłynął pod znakiem zadumy i refleksji nad grobami naszych bliskich. Wiele osób aby zapalić świeczkę i położyć kwiaty przyjechało z bardzo daleka. Rejestracje samochodów przy płockich cmentarzach zdarzały się z Francji, Niemiec czy Belgii.
Wszystkich Świętych to święto szczególne, nadające inny wymiar naszemu światu, gdyż według tradycji i wierzeń to właśnie w tym czasie duchy zmarłych przenikają do świata żywych. To czas, kiedy czujemy niezwykłą bliskość zmarłych. Symbolika tych świąt jest jedyna w swoim rodzaju i przetrwała od czasów przedchrześcijańskich. Płonące znicze są pamiątką rozpalanych niegdyś ognisk, aby dusze miały się gdzie ogrzać. A wiązanki i kwiaty nawiązują do podkładanego drewna na stosach, gdzie palono zwłoki. Od wieków nic się w tej tradycji nie zmienia.
Koniec października i początek listopada to czas, w którym nasze myśli częściej są z naszymi zmarłymi, częściej ich wspominamy i przywołujemy pamięć o nich w rozmowach. Niektórzy nawet twierdzą, że zmarli odwiedzają ich w domach. A wieczorem, 1 listopada, ciemność nabiera wymiaru obecności naszych zmarłych. Bez względu na religię i wyznanie, to właśnie Święto Zmarłych jest czasem zadumy i refleksji, czasem, kiedy w całym pędzie dnia powszedniego zatrzymujemy się nad grobami naszych najbliższych i tylko dla nich mamy czas. Aby zapalić świeczkę czy położyć kwiaty, niektórzy pokonują tysiące kilometrów, czcząc w ten sposób pamięć swoich zmarłych braci, sióstr, rodziców czy dziadków. – Przyjechaliśmy z Rzeszowa – mówiła nam spacerująca po cmentarzu przy Alejach Kobylińskiego kobieta. – Tu leży moja siostra Irena, przyjechała tu za mężem i tak już zostało. Zmarła trzy lata temu na raka, bardzo cierpiała. Nie wyobrażam sobie, żeby mogło mnie tu dzisiaj nie być – łamał jej się głos.
– My jesteśmy z Ełku, moja mama i brat pochowani są w jednej mogile. Brat się utopił jak miał 22 lata, w 1991 roku, a mama zmarła w 2007 roku – opowiadał nam pan w średnim wieku. – Tu leży część mnie, potrafię tęsknić do tego grobu. Jesteśmy tu całą rodziną, przyjechała moja żona i dwóch synów, bo jakby mnie zabrakło, muszą wiedzieć gdzie jest grób ich babci i wuja. Pobędziemy z mamą i bratem do wieczora, a potem z powrotem do domu, ale za rok znowu przyjedziemy, jak Bóg da zdrowie – ściszył wyraźnie głos.
Pogoda w tym roku sprzyjała odwiedzającym płockie groby, więc do bardzo późnych godzin wieczornych nie brakowało spacerowiczów na płockich cmentarzach.
Oprócz rodzin zmarłych, na rodzimych nekropoliach nie zabrakło także kwestarzy, którzy zbierali datki, tym samym biorąc udział w akcji Ratujemy „Płockie Powązki”, organizowanej przez Stowarzyszenie Starówka Płocka oraz „Gazetę Wyborczą”. W akcję w tym roku zaangażowało się około setki znanych w Płocku postaci ze świata polityki, kultury czy sportu. Do puszek kwestujących trafiła rekordowa kwota, bo aż 48 tysięcy złotych.
Zobaczcie nasze zdjęcia.