"Popis, czyli uroczyste zakończenie roku szkolnego 1877/78 odbył się w gimnazyum żeńskiem dnia 28 czerwca br., a w gimnazyum męskiem 1 lipca br. Do gimnazyum żeńskiego upłynionego roku uczęszczało łącznie uczennic 176, a do męskiego łącznie 435. (...) W klassie VIII z liczby 13-tu, otrzymało 11-tu patenta, a mianowicie Płoski Edmund, Słupecki Antoni, Wróblewski Władysław, Grendeszyński Lubomir, Gołembiowski Jan, Krzywicki Ludwik, Oraczewski Wiktor, Dyski Kazimierz, Dębski Aleksander, Kamiński Władysław, Kurowski Henryk".Nietrudno zauważyć, że w niewielkim gronie maturzystów obok naszego patrona znalazło się również nazwisko Edmunda Płoskiego - późniejszego współtwórcy socjalistycznej organizacji "Proletariat", zesłanego za tę działalność przez carskie władze na 16 lat katorgi na Sachalinie, a w okresie międzywojennym Prezesa Sądu Okręgowego we Włocławku, a także Aleksandra Dębskiego, który także był jednym z współzałożycieli "Proletariatu"; był też działaczem niepodległościowym, a potem senatorem II Rzeczypospolitej.
Ludwik Krzywicki po latach tak podsumował losy swych kolegów ze szkolnej ławy: "...Blisko jedna trzecia z tych, którzy w r. 1878 ukończyli gimnazjum płockie, przebyła Cytadelę lub musiała przed nią uchodzić za granicę, i to w czasach, kiedy opinia publiczna spoglądała na nasze poglądy i na naszą działalność jako na rzeczy niemal zbrodnicze".Opuszczając mury płockiej szkoły, dzięki swemu zapałowi do nauki Krzywicki miał rozległy zasób wiedzy z zakresu historii i literatury polskiej, historii powszechnej, literatury francuskiej, niemieckiej, angielskiej i rosyjskiej; dobrze również orientował się w zagadnieniach z zakresu fizyki i budowy kosmosu, jak również w podstawowych kierunkach filozoficznych.
"Otrząsnąłem się - powiedział po latach - całkowicie ze wszystkich przesądów otoczenia; byłem świadomym pozytywistą i ewolucjonistą".Po trosze zainteresowania, a po części namowy rodziny sprawiły, że nasz bohater podjął studia na Cesarskim Uniwersytecie Warszawskim na Wydziale Fizyko-Matematycznym. W stolicy zamieszkał wraz z pięcioma innymi kolegami i wkrótce skromne lokum stało się miejscem ożywionych, intelektualnych dysput i rozważań literackich. Już na trzecim roku dobitnie zrozumiał, że podjęcie decyzji o studiowaniu matematyki nie było jego najtrafniejszym wyborem; wciąż pociągała go historia i zagadnienia przyrodnicze. Tym niemniej nauki nie porzucił i bez trudności ukończył ją w 1882 roku, a potem nie zwlekając podjął studia na Wydziale Lekarskim. W 1878 roku Ludwik Krzywicki zaangażował się w działalność nielegalnych kółek studenckich; tu docierały zupełnie nowe idee, szczególnie za sprawą absolwentów przybyłych z głębi Rosji, wydalonych za swą dysydencką działalność z tamtejszych uczelni; w tych warunkach idee pozytywistyczne w rozpalonych, studenckich głowach szybko ustępowały miejsca filozofii marksistowskiej, która materializowała się w różnych odmianach ruchów socjalistycznych.
"Była to - pisał we "Wspomnieniach" - przede wszystkim wielka moc kolegów zdolnych i do wypitki i do wybitki, którzy tworzyli rdzeń młodzieży radykalnej, hołdowali poglądom opozycyjnym dlatego, że te dawały ujście ich energii... Jedno było wszystkim tym nastrojom wspólne: wszystkie odbiegały od ścieżek pracy organicznej, wszystkie uznawały konieczność walki z caratem o prawa polityczne, wszystkie uznawały lud za podstawę przyszłości, a pracę uświadamiającą nad nim za pierwszy obowiązek obywatelski".Dziewiętnastowieczny marksizm na ziemiach polskich jako kierunek filozoficzny w swej pierwotnej formie łączył się w dużej mierze z dążeniem do niepodległości oraz był wyrazem sprzeciwu wobec archaicznego ustroju rosyjskiego imperium, pogłębiającego nierówności pomiędzy poszczególnymi warstwami społecznymi; niewiele miał zatem wspólnego z wyrosłymi na jego bazie doktrynami politycznymi, które rozwinęły się w XX wieku, jak chociażby z komunizmem, nacechowanym skrajną lewicowością i totalitaryzmem. W przypadku Krzywickiego, jego nieskrywana sympatia do marksizmu nigdy, mimo rozlicznych kontaktów z radykalnymi środowiskami, nie przerodziła się w działalność polityczną; ograniczała się raczej do traktowania tego kierunku w filozofii jako solidnej podbudowy teoretycznej w prowadzonej przez niego działalności naukowej. W marksizmie dostrzegał możliwości poprawy sytuacji szerokich rzesz społeczeństwa, ale także wdrożenie takich mechanizmów państwa, które zapobiegałyby ich dyskryminacji i choć niektórzy, ze względu na doskonałe znawstwo przedmiotu, upatrywali w nim naczelnego demiurga radykalnych ruchów politycznych, nigdy nie stał się ideologiem, przez całe życie pozostał jedynie idealistą. Tymczasem w Królestwie Polskim rodził się coraz większy sprzeciw wobec zapędów rusyfikacyjnych carskich władz. W tej atmosferze doszło 17 kwietnia 1883 roku w stolicy do studenckich demonstracji zwanych "schodką apuchtinowską" przeciwko działaniom znienawidzonego przez młodzież kuratora; nawoływano również do buntu przeciwko wykonywaniu zarządzeniom rosyjskich władz. W proteście wzięło udział około 200 studentów. Wrzenie w Warszawie trwało jeszcze przez kilka dni. Potem w ramach sankcji wydalono z uczelni wielu uczestników tych zajść. Ludwik Krzywicki był jednym z organizatorów wystąpienia, przemawiał w czasie protestu do zebranego tłumu, nie ulegało zatem wątpliwości, że spotkają go carskie restrykcje - relegowano go z warszawskiej uczelni na trzy lata i zakazano pobytu w Warszawie. Nad Krzywickim zawisła jednak realna groźba aresztowania, z tego powodu nielegalnie przekroczył granicę Królestwa Polskiego. Na pewien czas był zmuszony udać się na emigrację, korzystał zatem z nadarzających się okazji. W pierwszej kolejności zatrzymał się w Krakowie podejmując dalsze studia medyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim. Przebywał tam kilka miesięcy, lecz kiedy ogłoszono amnestię z okazji koronacji cara Aleksandra III powrócił do Królestwa, jednakże carska policja nakazała mu osiedlenie się w Płocku. Tu podjął starania w celu uzyskania paszportu, motywując swój wyjazd z kraju pragnieniem kontynuowania przerwanych studiów. Następnie przez trzy lata podróży odwiedził Lipsk, Berno, Zurych, Paryż i Lwów. Wszędzie, gdzie się pojawiał nie próżnował, uczęszczał na interesujące go wykłady, coraz bardziej pociągały go nauki przyrodnicze, antropologia, historia rozwoju społecznego, problematyka z zakresu ekonomii, jak również nowe prądy filozoficzne. W Bernie natknął się na dużą grupę emigrantów politycznych, w tym także studentów wydalonych z warszawskiego uniwersytetu po pamiętnej "schodce". W tej atmosferze niejednokrotnie jeszcze raz podejmowano wielkie dyskusje teoretyczne, odbywały się zebrania i odczyty na temat dalszych kierunków rozwoju europejskiej socjaldemokracji. Przebywając w Paryżu Ludwik Krzywicki zamieszkał ze swym dawnym kolegą z "Małachowianki" - Aleksandrem Dębskim. Wspólnie zaangażowali się w redagowanie czasopisma "Przedświt". Nie był to bynajmniej publicystyczny debiut naszego bohatera; jego pierwszy artykuł pt. "Jeszcze o program", będący ideową polemiką, wydano w 1883 roku na łamach "Przeglądu Tygodniowego". Z kim Ludwik Krzywicki starł się na argumenty w poglądach na kluczowe, wymagające szybkich zmian sprawy społeczne? Z jednym z czołowych apologetów pozytywizmu tamtych czasów - Bolesławem Prusem. Polemika na łamach prasy trwała przez kilka miesięcy i wywoływała wśród czytelników ożywione dyskusje. Na marginesie obydwaj panowie spotkali się po latach już pod koniec XIX wieku i odbyli ze sobą długą, sympatyczną rozmowę, wybaczając sobie wzajemne urazy i czasem zbyt cięty, emocjonalny język publicystycznych sporów. Po tak spektakularnym przetarciu się w boju na światopoglądy Ludwik Krzywicki już nie porzucił pióra i publikował swe artykuły w ówczesnych czasopismach. Po powrocie do kraju w 1886 roku znów zamieszkał w Płocku, dopiero 3 lata później uzyskał zezwolenie na pobyt w Warszawie. Po przenosinach do stolicy podjął się wykładów na tzw. Uniwersytecie Latającym. Była to tajna instytucja o charakterze samokształceniowym, skierowana do młodzieży, szczególnie żeńskiej, dla której dostęp do istniejących wtedy oficjalnych studiów wyższych wciąż był niemożliwy. Zbierano się zatem w prywatnych domach bacząc, aby nie wzbudzić podejrzeń carskiej policji. W działania Uniwersytetu zaangażowały się najwybitniejsze postaci warszawskiego świata nauki, jednakże Ludwik Krzywicki był jednym najbardziej lubianych wykładowców. Rozległa wiedza, którą nabył i systematycznie pogłębiał oraz niewątpliwie talent pedagogiczny nieodmiennie przyciągały tłumy słuchaczy. Już wtedy uznawano go za autorytet w dziedzinie nauk społecznych. Na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku powstawały jego najważniejsze prace z zakresu etnologii i etnografii: "Kurpie", "Ludy. Zarys antropologii etnicznej", "Kwestia rolna" oraz "Za Atlantykiem" będąca wynikiem jego podróży do Stanów Zjednoczonych, gdzie badał zmiany w zachowaniach, mentalności i przeobrażenia osobowościowe polskich chłopów, którzy wyemigrowali z kraju i za oceanem przeobrażali się w farmerów. Ludwik Krzywicki był badaczem zupełnie nowego formatu. Zerwał z metodą preferującą tworzenie prac naukowych "zza biurka"; ruszył w teren i poznawał ludzi, rozmawiał z nimi, obserwował, zliczał - prowadząc analizy statystyczne. Nieoczekiwanie przydała się tu wiedza nabyta w czasie, wydawać by się mogło, zbędnych studiów matematycznych. Naturalnie, obok pracy naukowej nasz płocczanin nie zapominał o dziedzinie, którą traktował jako swe powołanie - pracy pedagogicznej. To właśnie za tę drugą działalność został aresztowany przez carskie władze i osadzony na pół roku w owianym złą sławą X Pawilonie Cytadeli Warszawskiej pod zarzutem "organizowania bezpłatnych czytelni".
Podczas rewolucji w 1905 roku znowu trafił do więzienia, bowiem poparł strajk szkolny swym płomiennym przemówieniem w czasie jednego z wieców. Kiedy tylko odzyskał wolność, zaangażował się w liczne odczyty, mające na celu szerzenie oświaty wśród robotników. Przez wiele lat prowadził dalej swe wykłady dla młodzieży w ramach legalnego już Towarzystwa Kursów Naukowych i w Szkole Kupców m. Warszawy.Już po I wojnie światowej przydały się wysokie kwalifikacje analityczne profesora, to on właśnie był inicjatorem powołania Głównego Urzędu Statystycznego, gdzie w pierwszych latach niepodległej Polski piastował funkcję wicedyrektora. W ramach tej instytucji w 1921 roku przeprowadzono spis powszechny ludności. Przez niemal cały okres dwudziestolecia międzywojennego Ludwik Krzywicki kierował Instytutem Gospodarstwa Społecznego - ośrodkiem naukowym prowadzącym badania socjologiczne i statystyczne w zakresie występujących w Polsce problemów społecznych. Nasz profesor nie wyobrażał jednak sobie, aby zrezygnować z działalności pedagogicznej, dlatego też podjął się również kierowania katedrą historii ustrojów społecznych na Wydziale Prawa Uniwersytetu Warszawskiego. W czasie II Rzeczpospolitej nie poszedł drogą wielu swych przyjaciół, którzy rzucili się w wir wielkiej polityki, był za to faktycznym uczestnikiem i inicjatorem bujnie rozwijającego się w tym czasie życia naukowego. Dość wspomnieć, że Ludwik Krzywicki należał do ponad dwudziestu towarzystw i instytucji o tym profilu. W latach trzydziestych ukończył swe życiowe dzieło "Społeczeństwo pierwotne, jego rozmiary i wzrost", które zawierało dane statystyczne dotyczące kilkuset plemion Australii i Ameryki Północnej. Był to wynik jego trzydziestoletniej pracy badawczej. Pod koniec życia profesor zabrał się za pisanie "Wspomnień". Z czystej ciekawości historycznej warto sięgnąć po tę obszerną pracę, jest bowiem nieocenioną skarbnicą informacji na temat dziewiętnastowiecznego Płocka i ludzi żyjących w tamtych czasach. Kiedy mówi się o dorobku profesora Ludwika Krzywickiego, zazwyczaj opisuje się go za pomocą superlatyw, ale niewątpliwie był jednym z luminarzy polskiej nauki, pionierem polskiej socjologii, antropologii, etnologii, etnografii, jak również ekonomii i analizy statystycznej. Oczywiście nie można także pominąć jego dokonań na polu edukacji, profesor był bowiem całkowicie przekonany, że działalność stricte naukowa jest z nią nierozerwalnie połączona, bowiem czerpie z niej siły do dalszego rozwoju. Ostatnie lata życia profesor spędził w samotności, zagrzebany w tysiącach ukochanych książek, które zgromadził w swej willi na warszawskiej Ochocie. W czasie oblężenia Warszawy został ranny w głowę i wiele miesięcy spędził w szpitalu. Do ostatnich chwil pracował nad swym kolejnym dziełem - "Hordy pierwotne" i "Wspomnieniami". Długo można by wyliczać wszystkie osiągnięcia naszego profesora - pionierskie dzieła naukowe, niezliczone ilości artykułów zamieszczanych w prasie, nazwiska wybitnych postaci polskiej nauki, które osobiście wykształcił, prestiżowe nagrody, zaszczyty, peany i odznaczenia, jakimi został uhonorowany, jednakże w moim przekonaniu cały wysiłek naukowy, oświatowy i dydaktyczny Ludwika Krzywickiego od samego początku został podporządkowany jednemu celowi.
Otóż nieustannie badał ludzką naturę i zasady funkcjonowania społeczeństw, niemal utopijnie dążąc do wypracowania takich standardów, aby uczynić świat sprawiedliwym, pozbawionym dyskryminacji i ucisku, stwarzającym równe szanse dla indywidualnego rozwoju - jednym słowem, przyjaznym każdemu człowiekowi. Dlatego nazwałem naszego płocczanina profesorem od ludzkiego szczęścia...Ludwik Krzywicki zmarł w okupowanej Warszawie 10 czerwca 1941 roku. Został pochowany na cmentarzu ewangelicko - augsburskim. Jego nagrobek przetrwał wojenną zawieruchę. Mieszkańcy Płocka poświęcili zasłużonemu krajanowi nie tylko kultowy pomnik i pamiątkową tablicę. Ludwik Krzywicki patronuje również jednej z ulic na Międzytorzu. Gdyby żył, pewnie z satysfakcją opisywałby w kolejnej swej pracy rozwój swego rodzinnego miasta... Opracowano na podstawie: Krzywicki L., 1957-1959, Wspomnienia, Warszawa Kłosowicz-Krzywicka B., 2009, Rodowód Ludwika Krzywickiego, "Notatki Płockie" 54/3-220. Krzywicka I., 1951, Żywot uczonego. O Ludwiku Krzywickim, Warszawa Materiały z konferencji naukowej "Ludwik Krzywicki w 150 rocznicę urodzin", 2009 Kowalik T., Hołda - Róziewicz H.,1976, Ludwik Krzywicki, Warszawa
xx16:52, 23.08.2019
Przestanę czytać Petronews. To przekracza wszelką przyzwoitość. W nagrode za stalinowskie czasy TNP, żydzi maja rozebrać dom urodzenia tego komunisty. Dla kasy oczywiście.
spostrzegawczy20:50, 25.08.2019
"Ludwik Krzywicki patronuje również jednej z ulic na Międzytorzu."
Nie jest to prawda. Tory kolejowe biegły kiedyś wzdłuż ul. Lachmana, do byłej jednostki wojskowej. Ul. Krzywickiego nie znajdowała się "między torami". Należała i należy? do osiedla domków jednorodzinnych zwanego "złodziejewo".
Ponad 2000 osób zagrożonych zwolnieniami
Ukrainian Railways Cargo Poland jest już działają w Polsce i konkurencja im nie jest potrzebna.
Nie bójcie nic
20:30, 2025-06-06
Nowe przepisy dla starszych kierowców? Temat wraca
po przekroczeniu 55 roku życia. Tak będzie za parę lat jak nie obalimy czerwono-tęczowej-lewackiej zarazy.
Eutanazja
22:00, 2025-06-05
Po burzy: zniszczony cmentarz, ranna jedna osoba
Ale to ludzi bawi i cieszy.... Normalni inaczej
Taaa
18:02, 2025-06-05
Wisła Płock straciła dyrektora sportowego
anszej odejdz z polityki i Płocka
łysy już szykuje eta
10:55, 2025-06-05