Nie chcą mówić zbyt wiele. Ich pasja balansuje na granicy prawa. Według art. 193 kodeksu karnego: "ten, kto wdziera się do cudzego domu, mieszkania, lokalu, pomieszczenia albo ogrodzonego terenu albo wbrew żądaniu osoby uprawnionej miejsca takiego nie opuszcza, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku".
To przedstawiciele tzw. urban exploring. Na określenie tej działalności stosują również skrót "urbex". To rodzaj turystyki, a może nawet stylu życia. Nie ma nic wspólnego z wandalizmem. Główną zasadą działania eksploratorów jest "nie zabieraj nic, poza zdjęciami, nie zostawiaj nic, oprócz śladów butów".
Osoby, które zapytaliśmy o ich pasję, nie chcą upubliczniać swojej tożsamości. Nie zgadzają się na oficjalny wywiad.
- Początkowo była to ciekawość, która szybko przerodziła się w pasję. To trzeba poczuć, wyjątkowość tych miejsc, za którymi stoi historia i ludzie minionych czasów. Nie możemy przejść obojętnie obok opuszczonych miejsc. Przekraczamy granicę oznaczoną tabliczkami z napisami "teren prywatny", "nie wchodzić", "grozi zawaleniem" - mówią krótko nasi rozmówcy, którzy od ponad dwóch lat eksplorują opuszczone zabudowania.
Dowiedzieliśmy się, że w zrujnowanych na pozór domach można znaleźć wspaniale zachowany wystrój. Rodzinne pamiątki, listy, meble, naczynia, zdjęcia. Niektóre domy wyglądają tak, jakby właściciele po prostu wyszli. Część zabudowań jest jednak kompletnie zdewastowanych. Uczestnicy wypraw szukają wtedy minionych śladów ludzkiej obecności. Zwykle coś znajdują - zapiski, święte obrazki, zdjęcia.
Zobacz również: Opuszczone miejsca w Płocku
W Internecie można znaleźć relacje z wypraw w opuszczone miejsca. Eksplorerzy dzielą się lokalizacjami obiektów ogólnodostępnych, na portalu Forgotten można odszukać płockie miejsca: komin opuszczonej mleczarni, kotłownię Cotex (już nie istnieje), opuszczoną halę przy ul. Portowej wraz ze wskazówkami użytkowników portalu, jak najlepiej się tam dostać i co dokładnie warte jest zobaczenia. Zobaczcie film z jednej z wypraw.
Niektórzy amatorzy zapomnianych miejsc nigdy jednak nie podają lokalizacji swoich znalezisk. "Nie wszyscy potrafią rozsądnie zachować się w przypadku konkretnego obiektu. Chodzi przede wszystkim o bezpieczeństwo osób niepowołanych oraz ochronę obiektów przed ludźmi, którzy je niszczą jeszcze bardziej. Nie każdy traktuje owe miejsca jako "zabytki" lub obiekty szczególnej wartości. Obiekty, które reprezentujemy, z reguły mają już swoje lata i czas plus działanie niechlubnej części naszego społeczeństwa (np. złomiarzy) bardzo im zaszkodziło. Nie chcemy być chociaż w minimalnej części sprawcami nieszczęścia, podając lokalizację obiektów. Niebezpieczne jest poruszanie się po nich, czasem nawet niedozwolone. Ludziom niedoświadczonym brakuje wyobraźni i realnej oceny sytuacji, co może zakończyć się katastrofą" - deklarują przedstawiciele grupy, publikującej reportaże zdjęciowe ze swoich wypraw na stronie Opuszczone.com.
Sporo przedstawicieli tej pasji można znaleźć również na Facebooku.To była jedna z wielu podróży w stylu "jadę przed siebie choć tak naprawdę nie wiem dokąd". Takie spontaniczne przejażdż... Posted by Addic7ed Empire on 10 sierpnia 2015
Autorka jednego z blogów pokusiła się o wyprawę śladami opuszczonych miejsc po powiecie płockim. Powstał dzięki temu czteroodcinkowy cykl, ukazujący piękno zapomnianych domostw, zrujnowanych pałacyków i nadszarpniętych czasem dworków. Jak pisze blogerka, oznaką, że dom jest opuszczony jest zwykle wybite okno. Ale najpewniej sprawdzić, czy do domu nie prowadzi czasem wydeptana pośród zarośniętego podwórka i widoczna, choć wąska ścieżynka. Ludzie mieszkają czasem w naprawdę trudnych warunkach.
Niestety, autorka bloga nie zgodziła się z nami porozmawiać o swej pasji i odkryciach, jakich dokonała na terenie naszego powiatu.
Dzięki urban exploration możemy wrócić do historii związanej z danym miejscem. Poszerzyć wiedzę o otaczającej nas okolicy. Poczuć się jak archeolog czy poszukiwacz przygód. Opuszczone miejsca to ciekawy cel nie tylko dla osób szukających wrażeń, ale także dla fotografów. Nie należy jednak zapominać o tym, że jest to naruszenie czyjejś własności prywatnej, mimo, iż jest opuszczona. Można napotkać w tych miejscach ochronę, różnego rodzaju alarmy czy czujniki ruchu, które mogą skutecznie ostudzić zapał początkującego eksploratora.
Jeśli zainteresowała Was tematyka urban exploringu, polecamy stronę internetową urbex.net.pl, prowadzoną przez jednego z najzdolniejszych eksploratorów z Polski oraz chyba najbogatszą polskojęzyczną stronę poświęconą tej tematyce, czyli forgotten.pl, gdzie znajdziemy m.in. mapę z oznaczonymi najpopularniejszymi miejscami godnymi uwagi.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu petronews.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas redakcja@petronews.pl lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Ratownicy do zwolnienia, MOSiR ma inny pomysł
Byłem na tym basenie wielokrotnie i uważam że to jest dobra decyzja żeby wymienić ratowników większość tam siedziała w telefonach a zdarzali się tacy co i spali w trakcie pracy. Popieram decyzję o wymianie personelu Byłem niedawno w aquaparku na miodolance i aż miło często rotacja ratowników i widać że interesują się tym co dzieje się na obiekcie.
Kapiacy
21:58, 2025-07-17
Kto czuwa nad bezpieczeństwem pływających?
Najpierw bydlak zwalnia 38 doświadczonych ratowników a teraz tłumaczy o uzupełnienie kadry. Jak niewiadomo o co chodzi to wiadomo o co chodzi. Mieszkańcy Płocka mają brak zaufania do prezesa MOSIR. Czas przestać odwiedzać pływanie w Płocku. Niech pan Jeżewski sam z nich korzysta
Bojkot pływalni w Pł
21:31, 2025-07-17
Kto czuwa nad bezpieczeństwem pływających?
Trzeba być ostatnią kuuuurwą żeby oszczędzać na zdrowiu i bezpieczeństwie ludzi. Prezes MOSIR musi wylecieć na zbity pysk!!!!! Podaj się chamie do dymisji!!!!!!
Eryk
21:03, 2025-07-17
Kto czuwa nad bezpieczeństwem pływających?
Ta firma zewnętrzna to przykład współczesnego niewolnictwa i wyzysku. Takie firmy nie miały by racji bytu gdyby bandyci którzy są prezesami takich firm nie zatrudniali
Historyk
21:00, 2025-07-17
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz