Artysta jest przedstawicielem surrealizmu, który sięga swymi korzeniami początku ubiegłego wieku. Przedstawiciele tego nurtu uznali, że codzienne życie, sztampowe czynności, stereotypy, ustalone konteksty i konwenanse zniewalają i ograniczają człowieka w jego kreatywnym podejściu do świata. W związku z powyższym, sztuka ma tu do odegrania niezwykle ważną rolę - powinna pobudzić człowieka, wyzwolić jego duszę z małości i ograniczoności, otworzyć percepcję na nowe, niezwykłe doznania, konteksty, skojarzenia. W sukurs surrealistom przyszedł rozwój freudyzmu z jego fascynacją ludzkiej podświadomości. Niebawem, szukając nowych środków przekazu, wyznawcy tego kierunku sięgnęli do marzeń sennych, stanów hipnotycznych, paranoicznych, delirycznych i doświadczeń ezoterycznych. W nich to właśnie szukali nadrzeczywistości, wzbogacającej ludzką egzystencję.
Któż z nas nie zna cyklu "lejących się zegarów", "płonącej żyrafy" i wielu innych, najdelikatniej mówiąc, kontrowersyjnych obrazów i pozostałych dzieł Salvadora Dali? Pamiętamy też towarzyszące artyście do dziś pytanie - geniusz, czy tylko zręczny iluzjonista, kuglarz? Ogromną część jego artystycznego dorobku można poznać w hiszpańskim mieście Figueres, gdzie z inicjatywy malarza w budynku teatru miejskiego stworzono jego muzeum, w którym to zresztą spoczął zabalsamowany po swej śmierci, stając się jak gdyby jednym z 1500 surrealistycznych eksponatów. Budynek muzeum zdecydowanie wyróżnia się na tle miejskiego pejzażu - jego dach zdobią monstrualne jaja, a amarantowa fasada przypomina boki ogromnego tortu. Na dziedzińcu muzeum spotyka nas kolejne zaskoczenie - "Deszczowa taksówka". Przez wybitą szybkę cadillaca widzimy dystyngowanego szofera, zraszanego raz po raz deszczem - przecież to jak najbardziej naturalne, że deszcz nie pada na zewnątrz, tylko w środku pojazdu! We wnętrzu auta po liściach sałaty dostojnie pełzają ślimaki winniczki, wzmagając jeszcze bardziej atmosferę nierealności. Nad taksówką unosi się łódź, w której Dali pływał wraz ukochaną muzą Galą. Oczywiście to tylko preludium, w Teatre - Museu Salvador Dali zgromadzone są obrazy, rysunki artysty, rzeźby, instalacje, dekoracje, biżuteria i zaprojektowane przez Dalego przedmioty codziennego (?) użytku. Każde dzieło zawiera zawiłą warstwę anegdotyczną, zrozumiałą być może tylko dla samego artysty - po prostu istny gejzer niewyjaśnionych paranoidalnych skojarzeń i anty-logiki. Dawka surrealizmu jest tak duża, że po opuszczeniu muzeum szczypiemy się w ucho, żeby sprawdzić, w którym wymiarze rzeczywistości właśnie się znaleźliśmy.
Jednakże wróćmy do Płockiej Galerii Sztuki. Kim jest Włodzimierz Kwiatkowski? Pochodzi z Płocka, ukończył studia na Wydziale Sztuk Pięknych Uniwersytetu im. Skłodowskiej-Curie w Lublinie w 1988 roku. W latach 1988-96 wykonywał wielkoformatowe prace malarskie w kościołach. Oprócz malarstwa zajmuje się ceramiką i rysunkiem.
Jak twierdzi sam artysta:
(...)sztuka powinna być odzwierciedleniem charakteru, naszych przeżyć i dążeń. Moje malarstwo to ja, to moje linie papilarne. Kieruję się przede wszystkim instynktem. Moje malarstwo to tradycyjny warsztat z laserunkami. Nie lubię zostawiać na płótnie śladów pędzla. Myślę, że jest renesansowe w formie i nadrzeczywiste w treści. (...)W odbiorze sztuki należy być egocentrycznym, nie ma kodu, ani szyfru na czytanie artystycznego przekazu, każdy odbiorca powinien odnaleźć własne rozumienie i odczuwanie obrazów.
W malarstwie artysty odnajdziemy powtarzające się motywy najczęściej pustych antycznych przestrzeni, opatrzonych łacińskimi sentencjami, marmurowe posadzki i kolumnady, marionetkowe postaci ludzkie i atmosferę snu na jawie. Subiektywnie jak najbardziej doceniam przygotowanie warsztatowe artysty, jego indywidualny sposób postrzegania nadrzeczywistości. Powala mnie wręcz benedyktyńskie traktowanie i cyzelowanie najdrobniejszego szczegółu obrazu. Jak pamiętamy, w surrealistycznym malarstwie forma jest tylko podbudową, bazą treści, czyli warstwy semantycznej. Ta w malarstwie Włodzimierza Kwiatkowskiego wydaje się być oszczędna w emocjach, niezwykle ascetyczna i uporządkowana.
Być może moje spostrzeżenia wynikają stąd, że wciąż podświadomie poszukuję bliskiej mi brawurowej stylistyki klasyków surrealizmu, ich programowego szaleństwa. Jednakże, jak widzimy, surrealizm ma różne oblicza. Jest to tylko mój indywidualny odbiór, w żadnym wypadku wiążący dla kogokolwiek. Dlatego zachęcam Państwa do wyrobienia sobie własnego zdania poprzez odwiedzenie Galerii do końca października br.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu petronews.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas redakcja@petronews.pl lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz