Niektórzy ludzie nie powinni mieć zwierząt. Bo zwierzę domowe to nie zabawka. To nie przytulak, którego można wyrzucić, gdy się znudzi. To żywe stworzenie, które kocha, tęskni i przywiązuje się do właścicieli. Nawet jeśli kompletnie na to nie zasługują...

Ta historia nie mrozi krwi w żyłach, pewnie nawet nie przeraża. Bo nie ma w niej krwi i tragedii. Jest "jedynie" dramat psa, który został porzucony przez właścicielkę. I to porzucony w perfidny, zaplanowany sposób.

We wtorek, 16 lipca po godz. 13 Hotel dla psów w Łodzi opublikował apel, który nakreślał sytuację przywiezionego z Płocka psa. Tak - płocczanka przywiozła psa do Łodzi, zapłaciła za jego pobyt z góry i... zniknęła. Ale tylko dla właścicieli hotelu.

- Zapomniany przez właściciela pies, od którego ważniejsze były wakacje i siłownia. Kobieta porzuciła go w hotelu dla psów - piszą właściciele łódzkiego hotelu dla psów.

Jak wyjaśniają, Diego został przywieziony z Płocka przez panią Aleksandrę.

- Kobieta niechętnie, ale zapłaciła z góry za dwa tygodnie pobytu, który później przedłużyła o kolejne dwa tygodnie i przepadła. Zablokowała nas, numer z którego dzwoniła jest nieaktywny. Gdy napisaliśmy z prywatnego konta na fb z prośbą o odbiór psa, zablokowała nas - czytamy w poście, w którym właściciele hotelu apelują o pomoc w namierzeniu właścicielki psiaka.

Jak podkreślają, z profilu kobiety wynika, że regularnie chodzi na siłownię, wrzuca na profil społecznościowy cytaty, muzykę i swoje zdjęcia.

- Mamy podejrzenia, że specjalnie wybrała hotel znajdujący się daleko od miejsca jej zamieszkania, ponieważ planowała porzucić tego psa. A może to nie ona była właścicielem czworonoga, tylko wywiozła komuś psa? Proszę, pomóżcie ustalić, dlaczego spotkał go taki los! Możliwe, że ktoś jednak na niego czeka! - zaapelowali w poście.

Zgodnie z przepisami, Diego musiałby trafić do schroniska, a to jest ostateczność dla psa, który miał dotychczas dom. Internauci nie szczędzili słów krytyki pod adresem właścicielki.

- Niby człowiek nie powinien oceniać innych, czy być nadto wylewnym, ale jak widzę takie Karyńska, w 95% kupujące wszelkiego typu amstaffy/bulle, to mi się nóż w kieszeni otwiera. Kupi taka Karyna czy inny Sebek bo "he he, groźnie wygląda", a później rady nie dają i porzucają psy jak leci. Mam nadzieje, że pies jednak nie wróci do "właścicielki", tylko znajdzie miejsce u bardziej odpowiedzialnych ludzi - pisze jeden z internautów.

Na szczęście już kilka godzin później, po godz. 20 hotel przekazał dobrą informację.

- Mamy to! Szczęśliwe zakończenie tej smutnej historii Diego. "Właścicielka" Diego zrzekła się praw do psa na naszą rzecz. Uregulowała także swój dług. Sprawa została zakończona polubownie - piszą właściciele hotelu, dziękując wszystkim za pomoc w tej sprawie.

Na razie psiak zostanie w hotelu, ale już od dziś szuka nowego domu. Takiego, w którym właściciel doceni jego zalety i zadba nie tylko o jego potrzeby fizyczne, ale i o emocje. Przyłączamy się do apelu Hotelu dla psów w Łodzi: "Zadbajmy o lepsze jutro dla Diego"!