Nikt nigdy wcześniej nie odważył się zbudować tak ogromnej instalacji. Monumentalna konstrukcja wzbudzała zachwyt i przerażenie jednocześnie. Aby znaleźć się na jej szczycie, trzeba było pokonać 30-minutową trasę, wjeżdżając windą. Pieszo, ten czas wydłużał się do dwóch godzin. O jakiej instalacji mowa?
Oczywiście chodzi o potężny maszt radiowy, który został zbudowany w Konstantynowie, niedaleko Gąbina. Ta monumentalna budowla mierzyła aż 646,38 m i była najwyższą konstrukcją na świecie w latach 1974-1991, czyli do chwili jej zawalenia. Została wpisana do Księgi Rekordów Guinessa. Wtedy nigdzie na świecie nie wzniesiono wyższego obiektu, aż do 2008 roku, kiedy to rekord został pobity przez Burdż Chalifa.
Dlaczego maszt był tak wysoki?

via Wikimedia Commons
Maszty, które stawiano wówczas, nie wystarczały dla zapewnienia dobrego sygnału na terenie całej Polski. Podjęto więc decyzję o budowie nowego nadajnika, w miejscu pozbawionym przemysłu i większych siedzib ludzkich, w centrum kraju.
5 lipca 1969 roku przystąpiono do budowy obiektu. 18 października 1972 r. uroczyście wmurowano stopkę pod maszt radiowy. Realizowano także budowę urządzeń zasilania podstawowego sieci najwyższych napięć, w latach 1970-1973 odbywały się prace budowlane przy budynkach, a od października 1972 do maja 1974 trwały prace montażowe przy maszcie. W okresie od października 1973 do lipca 1974 instalowano urządzenia radiowe. Budowa masztu została zakończona 18 maja 1974, a oficjalne uruchomienie miało miejsce
30 lipca 1974 roku.
Wzniesiono maszt o masie 420 t i wysokości 646,38 metrów, o mocy nadajników 2×1000 kW. Radiostacja pracowała na falach długich o częstotliwości 227 kHz do 1 lutego 1988 roku. Później - na częstotliwości 225 kHz. Zaletą radiostacji była możliwość bezpośredniego odbioru z klasycznego radioodbiornika (AM)
programu pierwszego Polskiego Radia, które mogło być odbierane aż przez rodaków w Kazachstanie, pracowników polskich firm pracujących w Iraku, Iranie, prawie całej Europie i nawet Ameryce Północnej.
- Sam wjazd na górę zajmuje 30 minut, jest do tego specjalna winda. Jeżeli chce się pokonać drogę "na pieszo" po schodkach zajmuje to 2 godziny - mówi w filmie "Radiowe Centrum Nadawcze w Konstantynowie" kierownik ośrodka.
Jeden błąd zgotował katastrofę

via Wikimedia Commons
Maszt stałby pewnie do dzisiaj, gdyby nie katastrofa. W sierpniu 1991 roku odbywały się prace konserwatorskie nadajnika. Miały polegać na wymianie odciągów, które były w złym stanie technicznym.
8 sierpnia poluzowano jedną z lin w ostatniej, piątej sekcji odciągów, zakładając i naciągając dwie liny pomocnicze. Wtedy jedna z lin pomocniczych wysunęła się z zacisków, a druga lina pomocnicza zerwała się z mocowania, nie mogąc zrównoważyć sił pozostałych lin głównych. Górna część masztu złamała się i uderzyła w podstawę. Maszt runął w ciągu kilkunastu sekund. Całe szczęście, w katastrofie nikt nie ucierpiał. Kilka godzin przed katastrofą ówczesny kierownik ośrodka, inżynier Zygmunt Grzelak odradził brygadzie sześciu monterów wjazd na maszt, argumentując, że nie zdążą skończyć wszystkich prac przed godz. 20.
Podczas katastrofy ucierpiał jednie domek antenowy i nowoczesny dźwig samochodowy. Zastępy straży pożarnej gasiły pożar kilka godzin. W wyniku procesu sądowego, kierownik ekipy konserwującej z Mostostalu Zabrze otrzymał wyrok 2,5 roku więzienia za spowodowanie katastrofy, skrócony do 2 lat.
Za pośrednie przyczyny katastrofy uznaje się zaniedbania w 17-letniej eksploatacji, w tym zły stan odciągów, stwierdzony już w 1987 r.
Co ciekawe, niektórzy uważali, że ten nieszczęśliwy wypadek był powiązany z Puczem Janajewa w Moskwie, który miał miejsce kilkanaście dni później. Inni twierdzili, że miało to związek z rozpadem ZSRR czy też z rozwiązaniem RWPG i Układu Warszawskiego. Dlaczego? Ponieważ efektem zawalenia się wieży, było czasowe zaprzestanie nadawania na falach długich Programu I Polskiego Radia, odbieranego dotychczas w odległych zakątkach Europy przez Polonię.
Plany rekonstrukcji i sprzeciwy mieszkańców
Po katastrofie wznowiono nadawanie w radiostacji w Łazach. Przerwano wtedy nadawanie drugiego programu Polskiego Radia w zamian za nadawanie tylko pierwszego. W kwietniu 1992 roku powstały plany odbudowy masztu z uwagi na jego duże znaczenie dla Polaków, mieszkających poza granicami naszego kraju. We wrześniu 1995 roku zapadła decyzja rekonstrukcji nadajnika w Gąbinie. Odbudowa była możliwa w tym samym miejscu, jednak protesty mieszkańców udaremniły budowę. Obawiali się oni skutków oddziaływania promieni z pola elektromagnetycznego. Wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego Ośrodka Zamiejscowego w Łodzi z 11 października 1996 r. uchylający decyzję wojewody płockiego o odbudowie masztu radiowego w Gąbinie, ostatecznie przekreślił te plany.
Nową lokalizacją masztu stał się Solec Kujawski. Instalację wzniesiono na dawnym wojskowym poligonie bombowym. Miejsce to, pomimo swojego oddalenia od centrum kraju, nie wzbudziło takich protestów okolicznej ludności, jak odbudowa w Gąbinie. Pierwotnie planowano wzniesienie tylko jednego wysokiego masztu, ostatecznie zdecydowano się na budowę dwóch masztów o wysokości 330 i 289 metrów. Budowa zrealizowana została w latach 1998-1999, otwarcie nastąpiło 4 września 1999 roku.
Co z Konstantynowem?
Na terenie radiostacji w Konstantynowie obecnie znajduje się maszt radiolinii. Przed wejściem można zauważyć krzyż, który został postawiony przez okolicznych mieszkańców związanych ze Stowarzyszeniem Ochrony Życia Ludzi przy Najwyższym Maszcie Europy. Stalową konstrukcję zwalonego masztu sprzedano na złom. Aparatura nadawcza, a zwłaszcza kontenery z nadajnikami firmy Brown Boveri, są kompletne i wizualnie w dobrym stanie. Przez kilka lat po katastrofie utrzymywano okrojony personel ośrodka, nadajniki konserwowano i załączano kontrolnie wykorzystując tzw. sztuczną antenę.
W latach 2001-2012 obiektem administrował wydział nieruchomości TP S.A. w Płocku. Ze względu na połączenie TP z Orange, od 2012 obiektem administruje Biuro Sprzedaży Nieruchomości Orange Polska S.A.
Obiekt wystawiony został na sprzedaż, łącznie z budynkami i z 62-hektarowym terenem, na którym stał najwyższy na świecie maszt radiowy. Do tej pory nie udało się go sprzedać i dalej niszczeje.
Źródło:
- Oficjalna ulotka informacyjna Warszawskiej Radiostacji Centralnej w Konstantynowie,
- R. Kreyser, W, Szolginia, Najwyższy maszt radiowy. Młody Technik nr 8/1974,
- W. Szolginia, Cuda inżynierii. Wydawnictwo "Alfa", Warszawa 1987,
- Mieliśmy najwyższy maszt radiowy na świecie - wywiad z W. Kasińskim z okazji 80-lecia Polskiego Radia.
Na tory wyjadą nietypowe składy PKP
szkoda tylko że te nowoczesne, produkowane w Polsce pociągi nigdy nie zobaczą stacji Płock. Nie zobaczą bo ten cały pi&*olony polityczny światek (od lewa do prawa) ma Płock w doopie. Płocczanin we własnym kraju jest jak polski gastarbeiter u niemieckiego bauera - ma zapi&*alać, wąchać smród i nie marudzić. Linia kolejowa potrzebna tylko do tego, żeby wywozić produkty Orlenu.
super
11:44, 2025-07-25
Kolejny mężczyzna był bliski odebrania sobie życia
Spokojnie Bodnar już przygotował program na mężczyzn, nazywa się Sznur Plus
Płoczczok
09:55, 2025-07-25
"Migranci mile widziani" - wydarzenie w Płocku
Kwestia imigrantów jest zafałszowana . Protesty, które się odbyły, moim zdaniem, nie mają wymiaru nienawiści na jakiejkolwiek płaszczyźnie dotyczącej osób z innych państw , którzy zmieniają swoje miejsca zamieszkania z różnych przyczyn . Nie było protestów , gdy Orlen realizował swoją inwestycję i zatrudniał osoby z Azji, byłego ZSRR czy innych państw. Protesty dotyczą problemu Niemiec z ludźmi , których Merkel przyjmowała z otwartymi rękami bez żadnej kontroli , zapewniając ich, że nikt nie będzie wydalony . Przybysze nie musieli pracować bo utrzymywał ich socjal czyli niemiecki podatnik . Wraz ze wzrostem liczby przyjmowanych osób , społeczność napływowa „rosła w siłę” jednocześnie osiągając poziom samoświadomości , że to oni mogą dyktować warunki a niekoniecznie muszą dostosować się do zasad i prawa danego kraju . I zaczęli „rządzić „ i niekoniecznie z pożytkiem dla społeczeństwa niemieckiego . Dlatego tak forsowana była przez Niemcy „solidarność „ państw UE aby „solidarnie „ rozdzielić te masy uchodźców do każdego państwa członkowskiego. Skutecznie temu przeciwstawił się PIS, a Tusk straszył Nas karami . Po przejęciu w Polsce władzy przez ugrupowanie pro germańskie , Niemcy byli przekonani , że wcisną Nam „nadwyżki doktorów , inżynierów , pielęgniarek „. A przecież to ich problem , nie Nasz !!! Zakłamanie „namiestnika elit brukselskich” , który stoi na czele pro germańskiego rzadu w Naszym kraju i negatywne społecznie zdarzenia z udziałem tych „inteligentów „ przyczyniły się do protestu Polaków w obronie własnego bezpieczeństwa i sprzeciwu traktowania Nas przez Niemcy przedmiotowo . Kreowanie innego obrazu tych protestów jest destrukcyjnym działaniem określonych , pro niemieckich , partii politycznych , które chcą tym sposobem wzmocnić swoją pozycję. Kierując się własnym interesem mają w pogardzie Nas Polaków . Proszę mi wytłumaczyć dlaczego rozwiązując problem Niemców mam utrzymywać tych „niechcianych” przez nich „biednych” ludzi? Twierdzenie , że fundusze na ten cel otrzymamy z UE jest kłamstwem . Nic z UE nie otrzymujemy w gratisie . Proszę wytłumaczyć emerytowi , renciście , którzy po latach pracy mają dochód w granicach 2000 netto, dlaczego „ inżynier , doktor czy pielęgniarka „ przysłani Nam przez Niemców ma otrzymywać 5000 zł ? Kto pokryje koszty leczenie tych ludzi ? Dla zrozumienia kłamstw , cynizmu rządów Europy polecam książkę brytyjskiego dziennikarza Douglas Murray pt. „Przedziwna śmierć Europy”. Pozdrawiam
AG
23:59, 2025-07-24
Próbował uniknąć kolizji. Ledwo uszedł z życiem
O czym to myśli jadąc ? Zapatrzył się na ceny paliw po lewej stronie ?
Widziałam to
20:13, 2025-07-24