MON-POL Płock, po dwóch nieudanych spotkaniach w lidze, dziś miał nieco łatwiej na papierze. Jak się okazało, przeciwniczki wysoko zawiesiły poprzeczkę, ale to płocczanki schodziły z parkietu z podniesionym czołem. W niedzielne spotkanie nieco lepiej weszła drużyna z Sokołowa Podlaskiego, trójka Stasiuk i dwójka Mistygacz dała prowadzenie 0:5. Przez połowę pierwszej kwarty to przyjezdne prowadziły różnicą 2-5 punktów. Dokładnie po połowie tej części mieliśmy wynik - 8:9. Jednak wtedy płocczanki mocno się zatrzymały w ataku, z czego rywalki potrafiły skorzystać i utrzymać prowadzenie do końca pierwszej kwarty. 10:15 z takim wynikiem zespoły myślały już o drugiej odsłonie meczu. Wydawało się, że płocczanki spokojnie powinny doskoczyć do MON-POLu i zacząć kontrolę spotkania, ale przeciwniczki umiejętnie i mądrze walczyły. Uciekały kolejne minuty, a przyjezdne cały czas prowadziły i do tego, nieco większą ilością punktów. Na niespełna cztery minuty przed przerwą MON-POL przegrywał 19:32! Zrobiło się bardzo zaskakująco... Właśnie wtedy gospodynie wróciły na właściwe tory! Do końca drugiej kwarty nie dały się niczym zaskoczyć, a do tego zdobyły aż 14 punktów z rzędu i ostatecznie po dwóch kwartach, to gospodynie prowadziły 33:32! Wielkie emocje, które towarzyszyły tej kwarcie, dawały wielkie nadzieje na kolejne kwarty. Trzecia kwarta była kontynuacją kwarty drugiej, kolejne siedem punktów z rzędu i MON-POL w 23. minucie spotkania prowadził już 40:32. Było to dość niespodziewane, ale chyba oczekiwane przez kibiców. Koszykarki z Sokoła w końcu się przebudziły i zaczęły walczyć, jak wiele minut wcześniej. Zbliżenie się do MON-POLu na 2-3 punkty, zapewniało emocje do końca spotkania. Po tej części MON-POL prowadził różnicą czterech oczek - 50:46. Ostatnia, czyli czwarta kwarta, to walka z emocjami, które brały górę. MON-POL nie pozwalał przeciwniczko na zbyt wiele, ale to samo miało miejsce z drugiej strony. Walka z każdą kolejną sekundą była coraz większa. Na około 45 sekund przed końcem rywalki zbliżyły się do płocczanek na jeden punkt straty 60:59, by po chwili mieć kolejną okazję do wyjścia na prowadzenie. Podobnie gospodynie, miały kilka okazji do zdobycia punktów, ale nikomu już się to w tym meczu nie udało. MON-POL wygrał tę wojnę nerwów i przełamał się po dwóch porażkach. Do końca jesiennych gier zostały płocczankom jeszcze dwa spotkania. MON-POL Płock - MPKK Sokołów SA Sokołów Podlaski 60:59 (10:15, 23:17, 17:14, 10:13) MON-POL: Plucińska 1, Tyczkowska 12, Misiek 5, Kotonowicz 21, Kaczor, Witkoś 6, Dzierbicka 6, Pytlarczyk 9. Marek Wojciechowski
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz