Freediving to inaczej nurkowanie na wstrzymanym oddechu (z ang. free „wolny, swobodny”; diving „nurkowanie”). Zgodnie z założeniami, podczas zanurzenia nurek nie używa akwalungu, choć może korzystać ze sprzętu takiego, jak maski czy okulary, albo specjalne płetwy. To właśnie w te dyscyplinie duży sukces osiągnął płocczanin, Sebastian Dymek, którego dotychczas kojarzyliśmy z dyscyplinami biegowymi.
- Wczoraj wydarzyła się rzecz, o której jeszcze miesiąc temu nawet nie marzyłem - napisał Sebastian w mediach społecznościowych. - Zająłem 2. miejsce w międzynarodowych zawodach freedivingowych Garmin Deep Spot Challenge w kategorii non-profi (nurki do 20 metrów). Po przewalonej przez infekcje zimie, od połowy marca zdrowie wróciło, a trener zapodał końską dawkę treningu. I o dziwo, z dnia na dzień forma po prostu eksplodowała. Po ostatnich treningach wiedzieliśmy, że jestem mega mocny - zdradza Sebastian.
Jak wyjaśnia, zawody polegają na zanurkowaniu na głębokość 20 metrów, powrót na 2 metry głębokości i wytrzymanie jak najdłużej pod wodą.
- Utrudnieniem jest to, że zawody składają się z eliminacji i finału, które są rozłożone na 2 dni. W mojej kategorii wystartowało 20 zawodników. Do finału wchodziło sześciu. Swoją próbę wykonałem w czasie 4:32, co dało mi... 1. miejsce w eliminacjach. I tutaj zaczęła się prawdziwa próba - wytrzymać presję w finale, bo przecież każdy chce "zlać" lidera. Głowa dała radę, bo w finale poprawiłem wynik na 4:36, co ostatecznie dało mi 2. miejsce - mówi szczęśliwy zawodnik.
W pierwszej dziesiątce znalazł się też kolejny płocczanin, Paweł Woźnicki, który zajął 7. miejsce.
Dopytaliśmy Sebastiana co oznacza dla niego tak wysoka wygrana.
- To dla mnie sukces mentalny, bo rok temu nawet nie potrafiłem zanurkować na 20 metrów. A teraz nie tylko zanurkowałem na 20 metrów, ale jeszcze wysiedziałem w wodzie ponad 4 minuty. Wykonałem duża pracę fizyczną, ale i mentalną. Medytowałem, robiłem trening autogenny. Ale najbardziej jestem dumny z tego, że po eliminacjach, kiedy miałem najlepszy wynik, znalazłem się pod dużą presją. Dużo osób pisało, że liczy na dobry wynik w finale. I dałem radę - dodałem 4 sekundy do wyniku w finale. A zaznaczę, że tylko ja i zwycięzca, Szymon Olbrychowski wypracowaliśmy lepsze czasy, pozostała czwórka miała gorsze czasy w finale, niż w eliminacjach. Dla mnie więc najważniejsze jest to, że Dymek zarządził emocjami, a nie emocje Dymkiem - śmieje się nasz rozmówca.
W jaki sposób jego dotychczasowa dyscyplina sportowa, bieganie, wpłynęła na treningi w nurkowaniu?
- W aspekcie fizycznym to są dwie przeciwne dyscypliny. W bieganiu trzeba zużyć jak najwięcej tlenu, a w nurkowaniu jak najmniej. Ale na pewno pomogła samodyscyplina, wiara w swoje możliwości i radzenie sobie ze stresem startowym - przyznaje Sebastian.
Jaki jest kolejny cel płockiego zawodnika?
- Najbliższy to start w Basenowych Mistrzostwach Polski we freedivingu w Łodzi, które odbędą się już za 3 tygodnie. Rok temu zająłem ostatnie miejsce na tych zawodach z dorobkiem 0 punktów, więc chcę po prostu poprawić ten wynik. Chciałbym też jesienią spróbować nurkowania na otwartym morzu, bez jakichś konkretnych głębokości, chcę jedynie sprawdzić jak to jest. Nie chcę się za bardzo nakręcać, żeby nie stracić radości z tego sportu - podsumowuje Sebastian Dymek.
Jak podkreśla, ma już swoje lata i cieszy się, że może spełniać swoje marzenia i poznawać nowych ludzi. Sebastian trenuje pod okiem trenera z Gdańska, sędziego i nurka asekuracyjnego międzynarodowej klasy - Macieja Dryżala z Apneo Freediving Club.
- Jego udział w sukcesie to 80%, bo ja tylko robiłem co mi nakazał - podkreśla Sebastian, dziękując również Pawłowi Woźnickiemu za wspólne treningi na Jagiellonce.
Życzymy obu panom jeszcze wielu sukcesów w tej nietypowej dyscyplinie sportu!
Fot. arch. pryw. Sebastiana Dymka
Fot. arch. pryw. Sebastiana Dymka
Fot. arch. pryw. Sebastiana Dymka
Fot. arch. pryw. Sebastiana Dymka
Fot. arch. pryw. Sebastiana Dymka
Fot. arch. pryw. Sebastiana Dymka
0 0
Co tam dymny można wygrać bo w bieganiu za drugie miejsce paletkę dawali :)