Nasz czytelnik nie jest odosobniony w swoich poglądach. Już kilka lat temu, kiedy miasto rozpoczęło wielką akcję "Zero dryfu", zarówno hasło, jak i sama promocja były mocno krytykowane. Pomijając już fakt, że dla żeglarzy dryf jest niezbędny (to zjawisko znoszenia z kursu jednostki pływającej, wskutek oddziaływania na nią wiatru), to reklamowanie atrakcji, bez zapewnienia odpowiedniej infrastruktury jest według żeglarzy, delikatnie mówiąc, niezbyt rozsądne.
Kampanię, rozpoczętą w sierpniu 2011 roku, tak tłumaczył ówczesny sekretarz miasta, Marcin Uchwał: - Chcemy wykorzystać walory, jakie daje nam Wisła. Poprzez "Płock zero dryfu" będziemy promować turystykę weekendową w mieście. Zaprosimy mieszkańców Mazur, aby skorzystali z oferty Płocka. Akcja ma na celu także zachęcenie podmiotów, które zainwestują w infrastrukturę żeglarską, indywidualnie lub na zasadzie Partnerstwa Publiczno-Prywatnego. Pierwszy etap kampanii polegał na obrandowaniu 50 jachtów czarterowanych w obrębie wielkich jeziorach mazurskich. Pływają one z hasłem "Płock zero dryfu" po mazurskich wodach od początku lipca. Akcja zakończy się wraz z końcem sezonu żeglarskiego - wyjaśniał.
Ale to nie wszystko. Ratusz zorganizował również event w Mikołajkach, w trakcie XVIII Otwartych Żeglarskich Mistrzostw Polski Dziennikarzy, które współsponsorował Urząd Miasta Płocka. - Podczas otwarcia regat zostanie zorganizowany briefing, w którym o tym, że warto przyjechać do Płocka będą przekonywać m.in. Zastępca Prezydenta Roman Siemiątkowski oraz prezes Płockiego Okręgowego Związku Żeglarskiego Andrzej Łukasiak - mówiła w trakcie konferencji prasowej Magdalena Kowalkowska, która pełniła wówczas funkcję dyrektora Wydziału Promocji i Informacji.
Między innymi do tej akcji nawiązał nasz czytelnik, opowiadając o nieudanej wyprawie po Wiśle. - Moi znajomi z Włocławka, którzy mają łódź motorową, co jakiś czas wybierają się nią do naszego miasta, bo je lubią, odwiedzają przy okazji znajomych. Problem w tym, że mimo iż łódź nie jest specjalnie wielka czy głęboka, to podpływanie nią do Płocka jest po prostu niebezpieczne, z uwagi na to, że nikt o nią tu nie dba - pisze zbulwersowany czytelnik. - Głębokość wody na środku Wisły na wysokości naszego miasta wynosi cały 1 metr! Tak, nie pomyliłem się, największa i najszersza rzeka naszego kraju jest u nas płytka, niczym wiejski strumyk. Nie uwierzyłbym im, gdyby mi kilka dni temu tego naocznie nie zaprezentowali - przekonuje czytelnik i wyjaśnia, że wraz ze znajomymi próbowali do płockiej mariny wpłynąć na kilka sposobów (różnymi trasami), i wszędzie głębokość widniejąca na echosondzie wynosiła od 0,7 m do maksymalnie 3,6 m, przy czym ta ostatnia głębokość była tylko miejscami, a na większości odcinków wynosiła około 1 m.
Czy wasze miasto, zamiast wydawać kilka milionów złotych w ciągu ostatnich lat na promocję żeglugi i przybywania drogą wodną do Płocka (super hasło "Zero Dryfu" itp.), nie mogło wydać 1/30 tej kwoty na pogłębienie Wisły, aby to w ogóle było możliwe? A reszty tej kwoty na budowę nowej czy choćby na remont istniejącej mariny oraz infrastruktury dla wodniaków? - turyści z Włocławka
- Płynęliśmy tylko dlatego, że łódź ma funkcję podnoszenia silnika z turbiną - tłumaczy czytelnik i podnosi najbardziej wstydliwą dla Płocka kwestię. - Pytanie moich znajomych brzmiało: czy wasze miasto, zamiast wydawać kilka milionów złotych w ciągu ostatnich lat na promocję żeglugi i przybywania drogą wodną do Płocka (super hasło "Zero Dryfu" itp.), nie mogło wydać 1/30 tej kwoty na pogłębienie Wisły, aby to w ogóle było możliwe? A reszty tej kwoty na budowę nowej czy choćby na remont istniejącej mariny oraz infrastruktury dla wodniaków? Bo obecne wołają o pomstę, wyglądają jak żywcem wyjęte z lat 60. ubiegłego wieku! - opowiada nasz czytelnik.
Płocczanin, podsumowuje swoją relację: Jaką kwotę sumarycznie nasze miasto z naszych podatków wydało w ciągu ostatnich 10 lat na promocję żeglugi? Bez względu na to, jaka ta kwota jest, są to na pewno pieniądze wyrzucone w błoto, skoro to tak wygląda. Ja żałuję każdej wydanej złotówki na ten cel i się za to wstydzę. A włodarze naszego miasta? - pyta.
Ponieważ pismo czytelnika dotarło do nas już po godzinach urzędowania ratusza, postanowiliśmy wyszukać dostępne informacje. Otóż kampanię "Płock. Zero dryfu" prowadzono w 2011 i 2012 roku. Nie znaleźliśmy danych za 2011 rok, jednak w odpowiedzi na interpelację radnego Arkadiusza Iwaniaka ratusz wyjaśnił, że w 2012 jej koszt wyniósł w sumie blisko 231 tysięcy złotych, na co składało się m.in. oklejenie jachtów na Mazurach, wydruk i dystrybucja materiałów promocyjnych, czarter statku, promocja Płocka podczas regat dziennikarzy na Mazurach, a także płocka odsłona akcji przy okazji Regat Prezydenta Płocka o Puchar Wrzosu (bezpłatne rejsy "Rusałką", koncerty zespołów szantowych, akcje animacyjne na nabrzeżu). W 2013 akcję prowadzono pod głównym hasłem "Płock na fali", na którą wydano łącznie ponad 53 tysiące złotych.
Odpowiedź podpisała w czerwcu 2013 roku Dorota Kozanecka, ówczesna p.o. Dyrektora Wydziału Organizacji i Procesów Pracy, a aktualna Sekretarz Miasta, dodając: "Jako produkt turystyczny (...) wymaga dalszej inwestycji w infrastrukturę. W związku z tym, na przyszłe lata zaplanowano prace związane z zagospodarowaniem płockiego nabrzeża wiślanego: budowę portu jachtowego wraz z infrastrukturą, budowę zaplecza szkoleniowo-socjalno-technicznego nad Zalewem Sobótka i budowę sieci zewnętrznych niezbędnych do funkcjonowania powstałej w wyniku realizacji projektu infrastruktury. Koncepcja zakłada wydłużenie bulwaru spacerowego, który teraz kończy się na wysokości terenu Morki. Całkowity koszt inwestycji to 55 mln zł, z czego 19 milionów to koszty wybudowanego molo na Wiśle. Na realizację pozostałych zadań zaplanowano 36 milionów zł. 22 mln zł to wkład własny gminy, 14 mln ma pochodzić ze środków Unii Europejskiej. W planach jest podpisanie umowy z Mazowiecką Jednostką Wdrażania Projektów Unijnych na dofinansowanie inwestycji".
Dofinansowania nie udało się, niestety, pozyskać. A co z pogłębieniem Wisły i stworzeniem infrastruktury dla żeglarzy? Na pewno będziemy kontynuować ten temat. Tymczasem zobaczcie, jak płockie nabrzeże miało wyglądać według planów.
0 0
A czy znajomi nie powiedzieli naszemu czytelnikowi, że aktualnie we Włocławku jest remont tamy i już drugi sezon stan Wisły jest utrzymywany na najniższym możliwym poziomie? normalnie głębokość wynosi około 2.5 metra. Fakt-trzeba uważać bo w rejonach plaży oraz lasku znajdującym się pomiędzy plażami jest wypłycenie oraz na lewym brzegu na wysokości "KŻ Petrochemia" gdzie pogłębiarka dwa lata temu wyrzucała piach ( około 75 cm głębokości) dalej można pływać bez obaw i to jachtami żaglowymi z zanurzeniem 180cm. Zasada jest prosta-trzymać się środka rzeki. Motorówką to nie żaden problem, żeglarze muszą mieć się bardziej na baczności.
0 0
Pani Agnieszko litości. Trzeba odrobinę wiedzy a przynajmniej rzetelności pisząc taki tekst. Po pierwsze za Wisłę kolokwialnie mówiąc odpowiada RZGW a nie urząd miasta. Po drugie od ubiegłego sezonu trwa remont zapory we Włocławku i stan wody na Zalewie Włocławskim utrzymywany jest na najniższym możliwym poziomie. Po trzecie w ostatnich latach w ramach usuwania skutków powodzi oraz programu poprawy bezpieczeństwa w rejonie środkowej Wisły odpowiedzialne organy administracji zespolonej na czele z Wojewodą Mazowieckim wydały gigantyczne pieniądze na pogłębianie Wisły między Wyszogrodem a Duninowem. Najlepszym potwierdzeniem może być plaża 627, która jest jednym z efektów tych prac. Informacje na temat kwot, terminów i miejsc pogłębiania Wisły są ogólnodostępne na stronach województwa mazowieckiego. O problemie wypłycania i pogłębiania pisałem na stronie ump w tym roku kilkukrotnie. Odbyła się konferencja w ratuszu z udziałem wszystkich zainteresowanych tematem stron - ministerstwa, RZGW, wojewody i samorządowców z gmin nadwiślańskich. Płockich dziennikarzy gościliśmy na pogłębiarce, która pracowała na wysokości Popłacina. Sam trochę żegluję w charakterze chifa kambuza i staram się mimo tego interesować sytuacją na akwenach, choć jestem totalnym amatorem bez patentu. W tym roku sytuacja na Mazurach była dramatyczna. Na szlaku Wielkich Jezior na kanałach w rejonie Giżycka czy na Węgorapie przy wejściu do Węgorzewa był dramat. I nie jest to wina Tuska, Kaczyńskiego czy innej maści polityka. Pozdrawiam, Konrad
0 0
Zauważył pan że pisze nie na temat? Pan odnosi się do słow czytelnika i oskarża o niewiedzę dziennikarkę ale to już w ratuszu chyba norma. Jeśli chce Pan odnieść się do dziennikarki proponuje odnieść się do akcji zero dryfu i efektów które przyniosła.
0 0
I już ratusz wprowadza dezinformację ;) Litości
0 0
Jeśli tekst miał być interwencją, to brakuje w nim stanowiska drugiej strony - UMP i RZGW. Jeśli miał być tekstem analitycznym, to brakuje w nim podstawowej odpowiedzi na pytanie - dlaczego w Płocku Wisła jest płytka, co utrudnia żeglowanie w Płocku. Niski stan wody występuje od ubiegłego sezonu, czyli w 2013 i 2014 ze względu na prace na stopniu wodnym we Włocławku. Akcja "Zero dryfu" była prowadzona wcześniej w latach 2011 i 2012.