- To jest cząstka mojego życia - mówi wprost Krystyna Durmaj, młodszy specjalista w Biurze Komunikacji Korporacyjnej. - Nie tylko służbowego, ponieważ tu zaczynałam pracę zaraz po szkole, ale i osobistego - przyznaje.Wspomina, że kombinat "stworzył" wiele małżeństw. - Panie pracowały w laboratorium, a panowie na instalacjach. Ja również tak poznałam swojego męża - śmieje się. Pani Krystyna pracuje w Zakładzie Produkcyjnym w Płocku od ponad 40 lat. Podczas wywiadu, na podstawie którego powstał tekst do książki, opowiedziała przede wszystkim o swojej pracy.
- Zaczynałam pracę w Laboratorium przy instalacji Polipropylenu - wspomina. - Z moimi koleżankami to była wielka przyjaźń, jedna rodzina. Znałyśmy swoje najdrobniejsze sekrety, problemy, ponieważ większość czasu spędzałyśmy w pracy - w niedzielę i święta, w Wigilię czy Sylwestra również. To nas łączyło - mówi pani Krystyna.
archiwum PKN ORLEN
- Zajmowałem się powstaniem marki ORLEN - mówi pan Dariusz, który w płockim koncernie pracuje od 1994 roku. - Myślę, że dla wielu pracowników może to być ciekawa historia, szczególnie dla tych, którzy zaczynają pracę w firmie i nie poznali jej jeszcze. Jest to historia, którą każdy pracownik PKN ORLEN powinien znać, to nasza tożsamość. Właśnie to chciałem opowiedzieć w wywiadzie - tłumaczy.A jak powstawała marka ORLEN?
- Historia zaczyna się w momencie połączenia CPN i Petrochemii Płock. Zapadła wówczas decyzja o powstaniu nowej marki. Początkowo wszyscy zastanawiali się, czy nie wykorzystać potencjału powszechnie znanej marki CPN lub znaku płockiej Petrochemii, ale po pierwszych badaniach okazało się, że oba wizerunki nie odzwierciedlają tego, jak powinna wyglądać marka nowoczesnego koncernu - wspomina Dariusz Mioduski.Później wszystko potoczyło się dość szybko i profesjonalnie. Powstało opracowanie na temat nazwy, następnie ogłoszono konkurs na powstanie logotypu, który wygrał projekt prof. Henryka Chylińskiego, na końcu powstał znak marki, czyli połączenie logotypu i nazwy.
archiwum PKN ORLEN
Wystawiał recepty, udawał lekarza
Mając dolegliwości trafiłem do lekarza POZ który słynął z tego żeby nie zaszkodzić i nie pomóc czyli totalne beztalencie i tym razem też nie pomógł. Na SORZE też nie wiele lepsi. a na prywatnie totalnie odklejony. To są realia leczenia w Polsce czyli wstyd i hańba. Żyją z naszych składek a pacjenta mają głęboko... Ludzie płacą ogromne składki zdrowotne a i tak muszą leczyć się prywatnie więc gdzie ty u jakiś sens?
Janek
06:50, 2025-07-13
„Cud nad Wisłą” w Płocku - historia wciąż żywa
Jakoś nie widać wpisów po dniu wczorajszym
Taa
06:30, 2025-07-13
Wystawiał recepty, udawał lekarza
Zobaczcie ludki. Niby nie był prawdziwym lekarzem ale większość których leczył była bardzo zadowolona. Może nawet ma więcej pozytywnych komentarzy odnośnie leczenia niż niejeden lekarz z POZ. Bardzo dobre podejście do dzieci z zastosowaniem skutecznego leczenia i efekt prawie natychmiastowy czy stawianie osób starszych na własne nogi to w tych czasach bardzo rzadkie.
Gall
06:02, 2025-07-13
Dostrzegli, jak jechał oplem. Trafił do więzienia
Te nie fikaj tylko polej no kielycha
Sylwek
05:39, 2025-07-13
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz